Czy Bóg jest wegetarianinem?

Dariusz Kowalczyk SJ

Każdy z nas zna zapewne kogoś, kto przeszedł na dietę wegetariańską. Różne mogą być stopnie takiej diety. Pełna dieta wegetariańska polega – ogólnie rzecz mówiąc – na tym, że nie spożywa się pokarmów, których zdobycie wymagałoby zabijania zwierząt. A zatem wszelkie mięso, w tym nawet ryby i skorupiaki, są wyłączone z menu. Dopuszczalne są natomiast produkty mleczne oraz jaja, chociaż niektórzy wegetarianie odmawiają spożywania jaj z ferm, w których kury chowane są w klatkach. Ci, którzy w sposób ścisły unikają jakichkolwiek produktów zwierzęcych (np. również żelatyny lub podpuszczki), nazywają się weganami. Tytułem ciekawostki warto wspomnieć o niejakich frutarianach, którzy spożywają jedynie owoce, orzechy i nasiona, gdyż uważają, że wykopanie rośliny z korzeniami lub obrywanie jej liści jest złem.

Różne są motywy, dla których ludzie decydują się na wegetarianizm. Dla jednych głównym powodem jest przekonanie, że dieta wegetariańska jest po prostu zdrowsza. Inni wybierają wegetarianizm przede wszystkim z powodów etycznych. Sądzą mianowicie, że człowiek nie może sobie rościć prawa do zabijania zwierząt, które w jakimś stopniu są przecież z nami spokrewnione. W religiach Wschodu wegetarianizm często łączy się z wiarą w reinkarnację. Skoro bowiem wierzy się, że jest możliwe powtórne wcielenie człowieka w postaci zwierzęcej, to nasuwa się wniosek, iż nie należy zwierząt zabijać, a tym bardziej spożywać. Reinkarnacja jest oczywiście całkowicie sprzeczna z chrześcijaństwem. Powstaje jednak pytanie, czy wegetarianizm może znaleźć oparcie w Biblii. Pragnę zastrzec się, że nie jestem zwolennikiem wegetarianizmu. Sadzę jednak, że wegetarianie mogą w pewnym stopniu odwoływać się do Pisma świętego, by uzasadnić swe przekonania. Proponuję więc spojrzeć na biblijne objawienie wegetariańskim okiem, z tą jednak świadomością, że zaproponowane interpretacje są jedynie pewnymi intelektualno-duchowymi możliwościami, a nie dogmatycznym nauczaniem Kościoła katolickiego.  Na początku byli wegetarianie Na początku Księgi Rodzaju czytamy:

I rzekł Bóg: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona”. I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (Rdz 1,29-31).

Można więc sądzić, że pierwotna wizja ładu stworzenia zakłada harmonijne współistnienie ludzi i zwierząt, dla których pokarmem mają być jedynie rośliny. W odniesieniu do zacytowanego fragmentu wegetarianizm jawi się zatem jako Boży nakaz. Problem w tym, że kilka rozdziałów dalej Księga Rodzaju mówi coś innego: Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka […].

Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko (Rdz 9,2-3).

Czyżby więc było tak, że zarówno wegetarianie, jak i smakosze mięs wszelakich mogą znaleźć w Biblii potwierdzenie dla swych przekonań i upodobań? Niektórzy zauważają, że wegetariańskie wskazania 1 rozdziału Księgi Rodzaju są elementem opisu rajskiej egzystencji, gdy tymczasem zezwolenie na zabijanie i spożywanie zwierząt zostaje sformułowane dopiero po grzechu pierwszych ludzi oraz po katastrofie potopu. A zatem wegetarianizm byłby czymś należącym do pierwotnego planu Boga. Mięsożerność natomiast byłaby owocem ludzkiej degeneracji. Przypomina się tutaj rozmowa Jezusa z faryzeuszami na temat małżeństwa i rozwodów. Jezus nie przeczy, że prawo żydowskie pozwalało mężczyźnie dać kobiecie w pewnych okolicznościach (niekiedy dość błahych) list rozwodowy, ale jednocześnie stwierdza:

Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było (Mt 19,8).

Bóg prowadził swój lud jak dobry pedagog i brał pod uwagę ludzkie słabości, zezwalając niekiedy na to, co dalekie było od ideału. Jezus jednak przypomina ów ideał początku, który jest zarazem obietnicą dobrego końca. Usankcjonowanie jedzenia mięsa można byłoby więc porównać z zezwoleniem na list rozwodowy, wegetarianizm zaś z wiernością według nauki: Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela (Mt 19,6).

Upadek pierwszych rodziców wprowadził nieprzyjaźń nie tylko między człowiekiem a Bogiem, lecz także między człowiekiem a resztą stworzenia. Tak możemy zinterpretować słowa Pana Boga wypowiedziane do węża:

Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej (Rdz 3,15).

Przywykliśmy do utożsamiania węża ze złym duchem, ale wąż jest również symbolem stworzenia, w tym pewnej jego dwuznaczności: stworzenie jest dobre, ale zarazem kryje w sobie możliwość zła. A zatem to, co nazywamy grzechem pierworodnym, byłoby przyczyną nieprzyjaźni pomiędzy człowiekiem a zwierzętami, a w konsekwencji zabijania i spożywania zwierząt przez człowieka (i niekiedy na odwrót). Jeśli natomiast poprzestaniemy na tradycyjnym rozumieniu symbolu węża, to wówczas przypominają się słowa Księgi Mądrości: A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła (Mdr 2,24).

Owa śmierć obejmowałaby również zwierzęta. Ten nie-idealny porządek rzeczy został dopuszczony przez Boga, co widać już w historii o Kainie i Ablu. Kain składał Bogu w ofierze płody roli, gdy tymczasem Abel składał w ofierze również pierwociny swej trzody. Jednak to ofiara Abla, a nie Kaina podobała się Bogu. Powodem tej różnicy była zapewne czystość intencji obydwu braci, a nie rodzaj ofiary. W każdym razie Bóg akceptuje tutaj zabijanie zwierząt.Dalsze rozdziały Księgi Rodzaju pokazują nam postępujące zepsucie, tak że Bóg żałował – jak mówi Pismo – swego dzieła stworzenia:

Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające, ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem (Rdz 5,7).

W konsekwencji Bóg zsyła potop, ratując jednak Noego wraz z jego rodziną oraz zwierzętami z każdego gatunku. W tym symbolicznym obrazie kary za grzech i oczyszczenia zwierzęta odgrywają dużą rolę. To oczyszczenie i ponowne odkrywanie pierwotnego zamysłu stworzenia wciąż trwa, stąd słowa św. Pawła: Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8,22).

Być może więc jest tak, że – by odwołać się do ewolucyjnego obrazu świata – stworzenie to proces, który na końcu również zwierzętom przyniesie wyzwolenie… Opis rajskiego początku, w którym pożywieniem są tylko rośliny, byłby w tej perspektywie zapowiedzią eschatologicznego końca, ku któremu wszystko zmierza. Pawłowe stwierdzenie: Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia (Rz 8,20-21), można zaś interpretować jako m.in. wyraz Boskiego, ale jedynie czasowego, przyzwolenia na zabijanie zwierząt.Noe zaraz po opadnięciu wód potopu składa Bogu ofiarę właśnie ze zwierząt. Wtedy też usłyszał zacytowane już słowa Jahwe, że wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla ludzi na pokarm. Pod jednym jednakże warunkiem:

Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia. Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie – upomnę się o nią u każdego zwierzęcia (Rdz 9,5).

Ta zapowiedź upominania się o krew wydaje się w pewnym stopniu stać w sprzeczności z samym pozwoleniem zabijania zwierząt. Jak bowiem można zabić i spożyć zwierzę bez rozlewania krwi? Trzeba zauważyć, że dla Żydów krew nie tylko symbolizowała życie, lecz wręcz była czymś konstytutywnym dla życia. Zamordować oznaczało zabrać życie. I tego właśnie dotyczy zakaz dotyczący krwi: człowiek nie może pretendować do dysponowania życiem zwierzęcia, nawet jeśli je zabija w celu spożycia. Wielu komentatorów wskazuje na rytualny i higieniczno-zdrowotny sens zakazu spożywania krwi. Ten sens okazuje się jednak daleko głębszy. Andrew Linzey, profesor teologii na Uniwersytecie w Nottingham, wskazuje na następującą interpretację słów wypowiedzianych przez Boga do Noego i jego synów: Świat, w którym żyjecie, uległ zepsuciu. A jednak Bóg nie odwrócił się od was. Bóg zawarł z wami nową relację, nowe przymierze, pomimo całej waszej przemocy i niegodziwości. Część tego przymierza to nowe regulacje dotyczące pożywienia. Co wcześniej było zabronione, obecnie – w nowych okolicznościach – może być dozwolone. Możecie zabijać w celu zdobycia pożywienia. Ale możecie zabijać jedynie wówczas, jeśli pamiętacie, że życie, jakie zabijacie, nie jest waszą własnością. […] Jako że zabijacie to, co nie jest wasze – zarówno zwierzęce, jak i ludzkie życie – musicie pamiętać, że za każde życie, jakie zabiliście, jesteście odpowiedzialni przed Bogiem[1].

Pozwolenie na zabijanie zwierząt, jakie znajdujemy w 7 rozdziale Księgi Rodzaju, nie jest więc pozwoleniem absolutnym. Co więcej, człowiek sam z siebie nie ma prawa zabijania zwierząt. Ma jedynie Boże zezwolenie, by to robić, lecz pod pewnymi warunkami. To zezwolenie zostało dane ze względu na słabość człowieka oraz spodziewany brak roślinnego pożywienia. John A. Baker zauważa, że Stary Testament w żadnej mierze nie usprawiedliwia eksploatacyjnego i egoistycznego stosunku człowieka do natury. Chociaż Pismo św. uznaje zabijanie zwierząt przez człowieka jako fakt, to charakteryzuje ten fakt jak znak odejścia od pierwotnego zamysłu Boga względem człowieka[2]. W tej perspektywie możemy odczytać też inne starotestamentalne ograniczenia dotyczące diety, jak na przykład zakaz spożywania mięsa zwierząt uznanych za nieczyste. Chodziłoby w nim nie o czysty rytualizm czy też jedynie troskę o zdrowie, ale o wytyczanie drogi ku pierwotnemu ideałowi, którego elementem jest odejście od zabijania jakichkolwiek zwierząt. Chociaż idea, że wegetarianizm jest zdrowszy od spożywania mięsa, też pojawia się w Biblii. Na przykład w Księdze Daniela opisana jest sytuacja, w której Daniel i jego towarzysze zostali poddani dziesięciodniowej próbie:

Spożywali jedynie jarzyny i wodę. Efekt był taki, że po upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie (Dn 1,15).

Możemy się domyślać, że potrawy królewskie obfitowały w różnego rodzaju mięsiwa. Z koncepcją ewolucyjnego zmierzania ku wegetarianizmowi jako pierwotnemu ideałowi kłóci się jednak opis wizji, jaką miał Apostoł Piotr. Zobaczył on kosz z wszelkimi zwierzętami i usłyszał: Zabijaj, Piotrze, i jedz (Dz 10,13). Kiedy zaś Piotr zastrzegał się, że nigdy nie zjadł nic nieczystego, Pan powiedział: Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił (Dz 10,15).

Czy trzeba stawać się wegetarianinem? Teologiczna zasada postrzegania biblijnego początku jako zapowiedzi-obietnicy eschatologicznego końca pozwala nam zobaczyć jako coś przejściowego fakt zabijania i spożywania zwierząt. Analiza opisanych w Księdze Rodzaju początków ludzkiej historii powinna zatem zostać uzupełniona przez odniesienie się do biblijnej eschatologii, w tym zapowiedzi przyjścia Mesjasza. Izajasz w poemacie mesjańskim zapowiada:

Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii (Iz 11,6-8).

W czasach, kiedy prorok Izajasz wypowiadał te słowa, jak i w późniejszych okresach historii Izraela, kiedy proklamowano w synagogach te słowa, Żydzi z pewnością nie byli wegetarianami. Tym bardziej godny zauważenia jest fakt, iż nigdy nie zagubili ideału pokoju obejmującego nie tylko ludzi, ale również zwierzęta. Mesjański pokój oznaczał między innymi pozbawioną jakiejkolwiek przemocy harmonię pomiędzy zwierzętami i ludźmi. Żydzi, oczekując Mesjasza, wierzyli, że kiedyś taka harmonia nastąpi. Powstaje jednak pytanie, czy biblijne opisy rajskiej i mesjańskiej harmonii są precyzyjną wskazówką, jak być powinno i jak ostatecznie będzie, czy też jedynie metaforą wskazującą na pokój, który w istocie wcale nie zakłada, że lew nie będzie zjadał cielęcia. Osobiście jestem zwolennikiem tej drugiej możliwości.Trzeba ponadto zauważyć, że nie brak w Biblii innych obrazów przyniesionej przez Mesjasza radości:

Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win (Iz 25,6).

Owe najpożywniejsze mięsa zapewne wymagałyby wcześniejszego zabijania zwierząt. W tym jednak kontekście trzeba z kolei powiedzieć, że najpełniejszym i trwałym znakiem uczty niebiańskiej nie są uginające się pod ciężarem mięsnych potraw stoły, lecz Eucharystia, a zatem bezkrwawa uczta z najprostszymi postaciami chleba i wina.

Najpełniejszą zapowiedzią czasów eschatologicznych jest sam Jezus Chrystus. Czy w Jego osobie i działaniu znajdujemy jakieś poparcie dla wegetarianizmu? Ks. Jacek Bolewski zauważa: W Ewangelii znajdujemy wskazówki, że w Jezusie rzeczywiście się odnawia całe stworzenie, nie tylko ludzie, ale – przynajmniej w Jego otoczeniu – także zwierzęta. Tak ukazuje Go najstarsza Ewangelia na pustyni, mówiąc o Nim: żył tam wśród zwierząt (Mk 1,13). Dosłownie należałoby przełożyć „żył we wspólnocie z dzikimi zwierzętami”, co wyraźniej ukazuje, że w oczach ewangelisty z objawieniem się Boga w Jezusie możliwa staje się znowu pierwotna harmonia w stworzeniu[3]. Świadczy o tym potem wielu świętych, jak na przykład św. Franciszek z Asyżu, św. Antoni Padewski, czy też wielka postać Kościoła w Anglii, św. Cuthbert. Pojawia się tutaj jednak następująca wątpliwość: przecież sam Jezus nie był wegetarianinem. Brał udział w niejednej – raczej nie wegetariańskiej – uczcie, jadał ryby i na pewno spożywał paschalnego baranka. Zwolennicy wegetarianizmu próbują „tłumaczyć” Jezusa, odwołując się do kontekstu historyczno-społecznego. Otóż bycie wegetarianinem w I wieku w Palestynie mogłoby zostać przyjęte całkowicie opacznie, a mianowicie w duchu fałszywych idei ascetycznych, uważających rzeczywistość materialną i cielesną za nieczystą i godną pogardy. Fakt, że Jezus nie był wegetarianinem, należałoby tłumaczyć zatem jego pedagogiką wobec ludzi swego czasu. Poza tym w I wieku w Palestynie nie było wystarczająco dużo pokarmu roślinnego, a zatem spożywanie mięsa było dla ludzi, w tym dla Jezusa, koniecznością.

Odczytując Ewangelię z punktu widzenia idei wegetariańskich, wspomniany już J. Bolewski stwierdza, że wegetarianizm nie jest koniecznym, nieodłącznym elementem życia człowieka, który w Jezusie stał się „nowym stworzeniem”. Jest bowiem wiele dużo ważniejszych aspektów Bożego synostwa. Z drugiej jednak strony wyraża nadzieję, że ewangeliczna przemiana kształtu relacji międzyludzkich zaowocuje w pewnym momencie radykalną zmianą naszego stosunku do zwierząt. I może wtedy znalazłoby się – może tak będzie! – miejsce również na wegetarianizm, nie tyle głoszony gorliwie „przeciwko” tym, którym zarzuca się brak „miłości” do zwierząt, ile jako świadectwo „nowego stworzenia” w osobistym życiu[4]. Wegetarianizm byłby więc godny polecenia jako pokorne świadectwo miłości tego, co Bóg stworzył, a nie agresywna ideologia zarzucająca innym bezmyślne uciekanie się do przemocy.

Spróbujmy podsumować naszą refleksję i odpowiedzieć na pytanie, jaki powinien być stosunek chrześcijanina do zwierząt i czy ideałem tego stosunku jest wegetarianizm. Po pierwsze, pobieżna nawet analiza Biblii wskazuje, iż człowiek nie może rościć sobie prawa do niczym nieograniczonego dysponowania zwierzętami. Innymi słowy, zwierzęta na pewno nie są towarem, na który wolno patrzeć jedynie z punktu widzenia popytu i podaży. Winniśmy pamiętać, że zwierzęta zostały nam powierzone i to nie my jesteśmy absolutnymi panami ich istnienia. Dlatego kiedy zabijamy zwierzęta dla naszego użytku, warto niekiedy zadać sobie pytanie, jakie sformułował Karl Barth: Kimże ty jesteś, człowieku, jeśli twierdzisz, że musisz to czynić, aby utrzymywać, podtrzymywać, wzbogacać i upiększać swoje własne życie? Co takiego jest w twoim życiu, ze czujesz się zmuszony do uciekania się do takiej agresji, by odnieść jakąś korzyść?[5]. Być może poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie nie doprowadzi nas do wegetarianizmu, ale na pewno pozwoli na takie usytuowanie się w świecie, które będzie bliższe prawdy o tajemnicy stworzenia. Można nie zgadzać się z różnymi wegetariańskimi ideami, ale nie można całkowicie lekceważyć stawianych przez wegetarianizm pytań. Nie należy też się dziwić lub oburzać, że akceptacji prawa do zabijania na pożywienie towarzyszą mniej lub bardziej radykalne protesty. Zabijanie zwierząt nigdy bowiem nie jest bezproblemowe. Rozwój przemysłu i rolnictwa będzie nasuwał coraz to nowe dylematy dotyczące naszego stosunku do zwierząt. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, ale być może, np. za 1000 lat, całkowicie znikną z naszego globu wielkie rzeźnie. Być może pojawią się nowe sposoby produkowania żywności, które uczynią zupełnie bezcelowym zabijanie zwierząt.

Po drugie, Biblia nie formułuje jednoznacznego postulatu czy też obowiązku wegetarianizmu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że można znaleźć w biblijnej i chrześcijańskiej tradycji realne oparcie dla wegetarianizmu. Odpowiedzialny wegetarianin nie powie, że zabijanie zwierząt na pożywienie jest zawsze grzechem i jako takie powinno zostać natychmiast zdecydowanie odrzucone. Może jednak utrzymywać, że dziś w wielu miejscach na świecie zabijanie zwierząt nie jest konieczne, tak jak to było dawniej, i że w związku z tym warto – w duchu świadectwa o niebiańskim pokoju i harmonii – zrezygnować ze spożywania mięsa. Nie jest wszak pozbawione sensu stwierdzenie, że jeśli musimy zabijać zwierzęta, aby żyć, to zabijajmy, ale jeśli nie ma takiej konieczności, to trzeba przyjąć inny, nie mięsożerny, styl życia.

Nie żyjemy w idealnym świecie, choć niektórzy filozofowie twierdzą, że jest to świat najlepszy z możliwych. Niektórzy uważają, że ten świat byłby trochę lepszy, gdyby człowiek zrezygnował z zabijania zwierząt w celu zdobywania pożywienia. Inni uważają taką opinię za dziwaczną, a nawet szkodliwą ideologię. Obydwie strony mogą znaleźć niejeden biblijny cytat, by uzasadnić swe przekonanie. Spór trwa, a Duch święty prowadzi nas – jak mówi św. Jan – do całej prawdy. Również do prawdy o roli i godności zwierząt w ludzkim świecie, oraz o tym, czy dla ducha w ciele lepiej jest jeść mięso, czy też nie. 



[1] A. Linzey, Animal Theology, London 1994, s. 128.

[2] J.A. Baker, Biblical Attitude to Nature, w: H. Montefiore (red.), Man and Nature, Collins 1975, s. 96.
 
[3] J. Bolewski, Odrodzenie dzięki religii. Między wegetarianizmem a reinkarnacją, w: Przegląd Powszechny 7-8 (2000), s. 105.

[4] Tamże, s. 107.

[5] Cyt. za. A. Linzey, dz. cyt., s. 130.