Strapienie Duchowe

Paweł Kowalski SJ

[Autor o. Stanisław Biel SJ]
[Autor o. Stanisław Biel SJ]
I. WSTĘP

Na początku uwaga metodologiczna. Tematem tej konferencji jest strapienie duchowe. To pojęcie ma różne określenia w zależności od danej szkoły duchowości. Ja ograniczę się do św. Ignacego, twórcy książeczki Ćwiczeń duchowych (CD). W CD św. Ignacy podaje dwie serie reguł rozeznawania duchowego: jedna dla pierwszego Tygodnia odprawiających rekolekcje, a II – dla drugiego Tygodnia. W czasie tej konferencji zajmiemy się niektórymi punktami reguł I Tygodnia – numery 314- 327. Ponadto polecam książkę o. Silvano Fausti: Okazja czy pokusa. Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji.

W naszym życiu duchowym doświadczamy różnych poruszeń, odczuć, doświadczeń. I rodzi się pytanie, jak je ocenić? Jak rozpoznać ich źródło? Jak rozpoznać, które wewnętrzne doświadczenia są naszymi emocjami, które pochodzą od Boga, a które podsuwa nam szatana?

Nasze życie duchowe jest czasem podejmowania ciągłych decyzji. Jednak podjęcie decyzji często napotyka na rozdźwięk. Człowiek chce dobrze, czuje się pociągany przez łaskę, ale wybiera na sposób cielesny, światowy. Św. Paweł stosuje tutaj rozróżnienie: człowiek według ciała, czyli człowiek, który idzie za pożądaniami, zmysłami, kieruje się często instynktem, żądzami zmysłowymi; i człowiek według ducha, czyli człowiek żyjący według Ducha Jezusa Chrystusa. W liście do Galatów pisze: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało (Ga 5, 16n).

Na człowieka i jego życie ma wpływ nieprzyjaciel Boga i ludzi. Biblia określa go słowem szatan lub ojciec kłamstwa (w terminologii św. Ignacego zły duch); ma również wpływ Duch Święty. Niektórzy autorzy mówią o działaniu duchów dobrych i odnoszą ten termin do aniołów i działania samego Boga. Ignacy Loyola używa określenia duch dobry.

Umiejętność rozróżniania, jaki duch w nas działa nie należy do rzeczy łatwych. W normalnej sytuacji, gdy następują różne stany, odczucia, poruszenia nie zawsze możemy jasno rozeznać, które z nich pochodzą od Boga. Potrzeba tutaj pewnego duchowego doświadczenia. Bóg komunikuje się z nami i przemawia w dość złożonych sytuacjach naszej egzystencji, nie przemawia tylko raz i w sposób całkowicie zrozumiały. Przemawia raczej w sposób permanentny, poprzez różne poruszenia, myśli, natchnienia, pragnienia czy wydarzenia, które mogą być zrozumiałe jedynie przez serce, które poszukuje Boga.

Św. Paweł zalicza rozeznanie duchowe do charyzmatów, a więc szczególnych darów Boga. Tylko człowiek, który wsłuchuje się w słowo Boże, by ciągle na nowo na nie odpowiadać, jest zdolny rozpoznać działanie Boże w swoim życiu. Zdolność duchowego rozeznania jest dyspozycją dojrzałej wiary, słuchania i gotowości odpowiadania. Jest więc ono możliwe w życiu człowieka wolnego, oczyszczonego, który dokonał fundamentalnego wyboru, a więc wyboru Boga.


II. TAKTYKA DZIAŁANIA DUCHA DOBREGO I ZŁEGO

W numerach 314 i 315 ĆD św. Ignacy ukazuje odmienność taktyki działania duchów: dobrego i złego. W życiu wewnętrznym człowieka niemożliwe jest zatrzymanie się, stagnacja w jakimś neutralnym punkcie. Każdego dnia poprzez konkretne decyzje i wybory zbliżamy się albo oddalamy od Boga. Św. Ignacy wskazuje tutaj na dwie sytuacje: możemy trwać w grzechu, potęgując jego działanie i w ten sposób oddalając się coraz bardziej od Boga, lub nawracać się, oczyszczać, zbliżać do Boga, pogłębiać więź z Nim.

W sytuacji trwania w grzechu zły duch, chcąc utrzymać ten stan, będzie przedstawiał zwodnicze przyjemności, podsuwał wyobraźni iluzoryczne obrazy, zmysłowe przyjemności, uspokajał (ĆD 314). Ewangelicznym przykładem tego typu zachowania jest głupi bogacz, który zadowolony nadmiarem wartości materialnych i zgromadzonych dóbr, mówi: masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone, odpoczywaj, jedz, pij i używaj. Złożenie całej nadziei w bogactwie sprawia, że zapomina o wymiarze duchowym, wiecznym: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają duszy od ciebie (Łk 12, 19n). Postawę tę utwierdzają również tworzone ideologie, które mają usprawiedliwiać życie i postępowanie człowieka czy pycha prowadząca rzekomo do wolności i autonomii człowieka.

Działanie dobrego ducha w tej sytuacji jest odmienne. Dobry duch będzie niepokoił. Niepokój ten wyraża się zasadniczo poprzez wyrzuty sumienia. Oczywiście chodzi tutaj o wyrzuty sumienia zdrowe, autentyczne, które jednocześnie dają nadzieję i niosą obietnicę pokoju wewnętrznego. W wypadku poczucia winy sumienia zafałszowanego wyrzuty mogą prowadzić do rozpaczy popychającej człowieka do samozniszczenia.

Druga sytuacja dotyczy osób, które usilnie zmierzają do oczyszczenia się ze swoich grzechów (ĆD 315). W tej sytuacji taktyka działania duchów jest odwrotna. Zły duch, chcąc przeszkodzić w nawracaniu się do Boga, będzie zasmucał człowieka, niepokoił fałszywymi racjami, gryzł sumienie,  stawiał przeszkody, po to, by człowieka zniechęcić na drodze postępu duchowego. Będzie prowadził do pychy, do pysznej świadomości świętości lub doskonałości albo do fałszywej (garbatej) pokory. Fałszywa pokora wyraża się np. w zniechęceniu z powodu najmniejszej słabości czy pomniejszaniu swoich dobrych czynów i pragnień.

Działanie ducha dobrego polega z kolei na podtrzymywaniu i umacnianiu człowieka na drodze nawrócenia. Wyraża się to w dodawaniu odwagi, siły, pociechy, natchnienia, zmniejszaniu lub usuwaniu przeszkód, dawaniu światła wewnętrznego, które sprawia, że to, co wydawało się trudne lub niemożliwe, staje w zasięgu naszych możliwości.

Widzimy więc, że te sytuacje są stosunkowo łatwe do rozpoznania. Warto jeszcze pamiętać, że w swoim działaniu zarówno duch dobry jak i zły korzysta z naturalnych predyspozycji człowieka, z temperamentu, osobowości, innych ludzi, codziennych wydarzeń, by osiągnąć swe cele. Ponadto zarówno duch dobry i zły w swej taktyce bazuje na naturalnym dążeniu woli człowieka do dobra.

 
III. POCIECHA DUCHOWA

W regułach o rozeznawaniu duchowym św. Ignacy mówi, że duch dobry pociesza, a duch zły trapi. Warto więc przyjrzeć się bliżej tym terminom. Gdy mówimy o pociesze lub strapieniu nie chodzi nam o naturalne odczucia, które mają swe źródło w dobrym czy złym samopoczuciu, uwarunkowanym przyczynami czysto naturalnymi (chociaż stany naturalne mogą być także bazą działania duchów). Idzie natomiast o takie odczucia, które powstają w wyniku konfrontacji człowieka z Bogiem, z reakcji człowieka na Boże wezwanie lub z reakcji na działanie ducha przeciwnego Bogu. Mówiąc językiem biblijnym, pociecha lub strapienie są wynikiem działania Ducha Świętego (owoce Ducha Św.: radość, pokój, miłość itd.) lub naszej sytuacji człowieka cielesnego.

Ponieważ Strapienie duchowe jest przeciwieństwem pociechy, dlatego na początku parę zdań o pociesze duchowej.

Pociecha duchowa, pocieszenie duchowe polega na wzroście życia teologicznego (psychicznie przeżywana jako wzrost), czyli na ukierunkowaniu człowieka ku Bogu w wierze, nadziei i miłości. Innymi słowy człowiek w takim stanie czuje się bardziej przyciągany przez Boga. Pociecha dotyczy przede wszystkim poziomu wiary. Zmusza niejako człowieka do ciągłego przekraczania siebie, by odpowiadać Bogu hojniej, bezinteresownie, w wierze i wolności. Pociesze mogą towarzyszyć odczucia fizyczne, zmysłowe, np. odczucie miłości, wolności, łzy. Nie są jednak konieczne ani najważniejsze.

Św. Ignacy radzi, by w czasie pociechy zachować realizm duchowy, nie wpaść w euforie czy iluzje. Pocieszenie duchowe ma przede wszystkim wymiar wewnętrzny, duchowy, a nie emocjonalny, euforyczny.

Pocieszenie duchowe jest darem. Stąd nie można rościć sobie do niego prawa ani przypisywać zasługi. Należy raczej przeżywać je w pokorze, mając świadomość, że jest to łaska (ĆD 324). 

Czas pocieszenia jest czasem właściwym, podczas którego człowiek trwa w Bogu. Stąd bardzo ważną rzeczą jest, by w tym czasie niejako naładować się energią, siłą, Bożą miłością, (podobnie jak akumulator), by móc potem wytrwać w czasie kryzysów i próby (ĆD 323).

 
IV. STRAPIENIE DUCHOWE

Jest stanem przeciwnym do pociechy duchowej, a więc polega na pomniejszeniu życia wiarą, nadzieją i miłością. Z tego powodu człowiek jest skłonny do zniechęcenia, oschły, oziębły czy smutny. Czuje się jakby odłączony od Boga. Rodzą się wtedy myśli i uczucia ciemności, zakłócenia, pragnienia rzeczy przyziemnych, niskich, różnego rodzaju niepokoje.

O. Silvano Fausti SJ pisze: Oddzielony od Boga, którego jesteś obrazem, tracisz swoją tożsamość. Po zerwaniu twej podstawowej relacji, rwą się również inne. Pozostajesz sam, opuszczony, w samotności coraz większej i bez granic. Ogarnięty ciemnością nicości, nie wiesz, kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Jesteś zakłopotany i wzburzony, napełniony strachem, zawieszony w żarłocznej pustce, którą bezskutecznie starasz się wypełnić iluzorycznymi przyjemnościami. Jesteś niespokojny, niezdolny do działania, pozbawiony nadziei, wiary i miłości. Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto (Okazja czy pokusa, s. 94n ).

Jednym słowem strapienie deprymuje człowieka. Oczywiście należy pamiętać, że nie każda trudność życiowa, problem czy kryzys jest strapieniem. Stąd płynie potrzeba uczenia się rozróżniania faktycznych strapień duchowych od emocji.

W życiu duchowym strapienie wyraża się w braku jakiegokolwiek smaku i upodobania w sprawach duchowych, w rodzącej się niechęci do modlitwy, Eucharystii, Sakramentu Pojednania, rozmów o sprawach duchowych itd. Życie duchowe wydaje się wtedy czymś nierealnym albo niemożliwym do urzeczywistnienia. Strapienie demaskuje wszelkie iluzje człowieka. Odzywają się wtedy wszystkie namiętności, niewłaściwe pragnienia, żądze.

Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie: Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości (Pisma wybrane, s. 559n).

W numerze 322 CD Ignacy wylicza cechy strapienia duchowego. Przyjrzyjmy się im teraz krótko:

1. ciemność w duszy. Charakteryzuje ją głęboki duchowy smutek, brak światła Bożego. Czujemy się wtedy opuszczeni i pozostawieni sobie. Pojawia się bezradność. Wszystko wydaje się bezsensowne, nie widać pożytku z niczego. Ta forma strapienia występuje u Eliasza, który czuje się rozczarowany, zniechęcony, zagubiony. Przeżywa kryzys nerwowy. Pragnie umrzeć i modli się do Boga: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków (1Krl 19, 1nn). Podobnie prorok Jonasz.

2. zakłócenie w duszy. Zakłócenie dotyczy świadomości, wymiaru racjonalnego. Wszystkie idee, wartości, uczucia są pomieszane. Raz coś się wydaje dobre, za chwilę niedobre. Towarzyszy temu niezdolność do podejmowania decyzji.

3. poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich. Ponieważ Bóg wydaje się być kimś bardzo odległym, rodzi się pragnienie oparcia na czymś dotykalnym, zewnętrznym, np. na człowieku, posiadaniu, ambicjach, szeroko rozumianej konsumpcji. Św. Jan mówi o trzech żądzach – pożądliwość oczu, ciała i pycha. Te wszystkie pożądliwości są szczególnie aktywne w czasie strapienia.

4. niepokój. Strapienie pozbawia pokoju i harmonii wewnętrznej. Pojawiają się wtedy wątpliwości, zakłócenie sumienia. Przypomina to przyjaciół Hioba, którzy przychodzą, by go pocieszyć, a w rzeczywistości wprowadzają w jego życie rozdźwięk i niepokój ogarniający umysł i serce. Im bardziej osoba jest wrażliwa, tym większy niepokój, a nawet tendencje do skrupułów. Doświadczył tego również św. Ignacy, który napisał reguły o skrupułach (CD 345-351).

5. podniety i pokusy skłaniające do nieufności, beznadziei i braku miłości. Św. Ignacy mówi o trzech przyczynach pokus. Są nimi; szatan, świat w znaczeniu św. Jana, a więc w znaczeniu negatywnym, dalekim od Boga oraz nasze własne pożądliwości. Czujemy się wtedy letni, leniwi, smutni, jakby oddaleni od Boga. Wydaje się nam, że Bóg o nas zapomniał, albo czujemy, że jest daleko poza naszym zasięgiem. I szatan chce w nas utwierdzić przekonanie, że taki stan będzie trwał zawsze. Jest to doświadczenie uczniów z Emaus po śmierci Jezusa. Uczniowie są smutni, rozczarowani, sfrustrowani. Ale Jezus wyrzuca im lenistwo duchowe. O nierozumni (inni tłumaczą leniwi sercem, albo głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Uczniowie przeżywają strapienie ze względu na lenistwo duchowe – nie czytają i nie wierzą słowom Pisma świętego.

I jeszcze przykład św. Ignacego. W swoim dzienniku duchowym pod datą 12 III 1544 pisze: Po skończeniu Mszy i potem w pokoju czułem się całkowicie opuszczony i bez żadnej pomocy, nie mogłem mieć żadnego smaku duchowego w Pośrednikach, ani Osobach Boskich, tak bardzo byłem oddalony i odłączony od nich, jakbym nigdy niczego nie odczuł od nich, albo nigdy w przyszłości nie miał odczuwać. Natomiast przychodziły mi myśli, już to przeciw Jezusowi, już to przeciw komu innemu; i czułem się zmieszany różnymi myślami. I w niczym nie znajdowałem spokoju.

Zauważmy, że św. Ignacy doświadczał wcześniej stanów mistycznych. Zwykle ponad godzinę przygotowywał się do Mszy św., a po Mszy trwał na dziękczynieniu ponad dwie godziny. A mimo to w czasie strapienia czuł się całkowicie opuszczony i oddalony od Boga i nie czuł żadnego smaku duchowego.


V. DLACZEGO BÓG DOPUSZCZA STRAPIENIE DUCHOWE?

Św. Ignacy mówi o trzech przyczynach strapienia:

1. Przyczyna strapienia może być w nas samych. Może to wiązać się z koncentracją na naszych pragnieniach i potrzebach, z brakiem zaangażowania w modlitwę, z egoizmem duchowym. Źródłem strapienia może być również jakiś wewnętrzny problem, którego człowiek nie chce dotykać i rozwiązywać. Bolące miejsca, jeśli nie wpuści się w nie światła Bożego Ducha, modlitwy i pomocy innych, mogą być źródłem wewnętrznego strapienia (ĆD 322).

Ta przyczyna wynika z naszego zbyt małego zainteresowania życiem duchowym. Jest to nasza ospałość, leniwość, letniość życia duchowego. Wobec celu ostatecznego jesteśmy często ospali, wypaleni przed czasem, ani zimni ani gorący, letni. Często zadowalamy się tym, co konieczne, szukając świętego spokoju. Albo angażujemy nasze energie we wszystko, tylko nie we własne życie duchowe. Jesteśmy często jak ewangeliczna Marta. Troszczymy się i niepokoimy o wiele, mamy na głowie codziennie tysiące spraw, a brakuje czasu na to, co najważniejsze (Łk 10, 38-42).

Św. Jan pisze w  Apokalipsie: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni, i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. (Ap 3, 15n).

Letniość mówi św. Jan powoduje wymioty Boga. Prowadzenie życia letniego, przeciętnego jest jak zgodzenie się na przegrane małżeństwo. Letniość jest niebezpieczna, ponieważ pozwala trwać w złudnym spokoju, w iluzjach, że w zasadzie wszystko jest w porządku, coś tam przecież czynię, inni są o wiele gorsi; w zasadzie nie da się już nic więcej zrobić dla ożywienia więzi z Bogiem. Taka postawa prowadzi do regresu w życiu duchowym. Wydaje nam się wtedy, że Bóg  nas opuścił. A w rzeczywistości to my opuściliśmy Jego.

Ten rodzaj strapienia jest jednak bardzo ważny w naszym życiu. Dzięki niemu Bóg chce nas wyrwać z naszego minimalizmu, przeciętności, grzechów. Chce nam pokazać źródło prawdziwej radości i dobra. Dlatego strapienia nie należy traktować jak czasu straconego. To może być czas wzrastania (dezintegracji pozytywnej).

2. Przyczyną strapienia nie muszą być jednak nasze błędy. Czas strapienia może być zesłany przez Pana Boga. Jest to czas próby, czas pustyni. Bóg zsyła tę próbę na człowieka, bo w niej okazuje się nasza prawdziwość zaufania Bogu, a także nasza miłość do Boga. W próbie okazuje się, czy jest to miłość interesowna, czy bezinteresowna. Takie strapienie oczyszcza z egoizmu. Dzięki niemu możemy przejść od miłości Bożych darów, od pociech do miłości samego Boga.

Ten rodzaj strapienia jest ogromną szansą dla człowieka. Szansą, aby uczynić jakościowy skok. Aby nie zatrzymywać się na modlitwie, wyobrażeniach czy myślach o Bogu ale doświadczyć samego Boga. Bo my często bardziej cenimy sobie dary, nawet duchowe, np. modlitwę, czy inne praktyki duchowe niż samego Boga. To tak, jakbyśmy bardziej cenili obrączkę zaręczynową niż narzeczonego. A przecież modlitwa, chodzenie do kościoła, itd., nie są najważniejsze. Najważniejszy jest Jezus, Pan Bóg.

Na początku życia duchowego Pan Bóg daje nam pociechy, przyjemności duchowe, dlatego, że jesteśmy słabi i pragnie zrównoważyć atrakcyjność zła. Ale kiedy zło przestaje nam się już podobać, gdy jesteśmy coraz dalej na drodze duchowej, kończą się pocieszenia, gasną wszelkie zmysłowe doznania, przychodzi oschłość, a poprzez to czas nauki miłości bezinteresownej.

Przykładem jest Hiob, którego Bóg pozbawia wszelkich wartości materialnych, rodziny i zdrowia, wszelkich gratyfikacji i motywacji, dopuszcza najwyższy stopień strapienia, ale Hiob pozostaje wierny do końca.  Przykładem jest również Abraham, od którego Bóg żąda ofiary z umiłowanego syna Izaaka. Abraham jednak całkowicie ufa Bogu i przechodzi szczęśliwie tę najcięższą próbę strapienia; stawia wyżej Boga i Jego słowo niż więzi rodzinne (Rdz 22).

3. Poprzez strapienie Bóg chce nam powiedzieć, że wszystko jest Jego absolutnym darem i łaską. Oczyszczamy się wtedy z wszelkich roszczeń i pozostajemy w oczekiwaniu Bożych darów i Jego samego. Bóg chce nam dać siebie, ale pragnie, byśmy oczekiwali Go cierpliwie, nie zadowalając się jedynie jakimiś namiastkami miłości.

W strapieniu uczymy się również wolności, relatywizmu wobec pocieszenia. Pocieszenie duchowe jest Bożym darem, czystą łaską; może być, ale nie musi. Gdybyśmy nieustannie doświadczali pocieszenia, w łatwy sposób moglibyśmy je sobie przywłaszczyć, uważać za naszą zasługę i wpaść w zarozumiałość, pychę. Brak pocieszenia, strapienie prowadzi do prawdziwej pokory i ufności. Św. Teresa z Avila przeżywała całe lata doświadczenie strapienia, jednak trwała wiernie w ufności Bogu.

O. Fausti pisze: Pokora bez ufności to depresja. Ufność bez pokory to zarozumiałość. Depresja i zarozumiałość to dwaj nieśmiertelni wrogowie. Idą zawsze razem, chociaż zwykle dostrzegasz tylko jednego, tego słabszego w danej chwili (s. 115n).

Zachęcam, aby na modlitwie zastanowić się, która z przyczyn strapienia najczęściej nam towarzyszy.

 
V. JAK ZACHOWAĆ SIĘ W STRAPIENIU DUCHOWYM?

Pierwsza podstawowa zasada: w czasie strapienia nie należy czynić żadnych zmian, lecz trwać w postanowieniach, dopóki nie powróci pocieszenie. Należy uzbroić się w cierpliwość. W czasie strapienia nie ma żadnych warunków ani możliwości podjęcia rozsądnych decyzji i wyborów. Warto również pamiętać, że im silniejsze strapienie, tym większe pragnienie, by takie postanowienia uczynić. Zło odczuwa potrzebę bycia dokonanym natychmiast, natomiast dobro wzrasta w cierpliwości. Decyzje podjęte w czasie strapienia mogą i zwykle okazują się błędne, a nawet grzeszne (ĆD 318).

Aby przejść właściwie strapienie duchowe należy przede wszystkim znać jego przyczynę i naturę. Mówiliśmy o trzech przyczynach strapienia. W zależności od przyczyn możemy podjąć właściwe środki.

1. Jeśli przyczyna strapienia wypływa od nas samych, wówczas jest rzeczą wielce pomocną zmieniać samego siebie (CD 319). W czasie strapienia istnieje tendencja, by je pieścić i robić z siebie ofiarę. Wyraża się to np. w izolacji, pielęgnowaniu najczarniejszych myśli. Wszyscy i wszystko nas wtedy denerwuje, najłatwiej pogrążyć się w smutku i cierpiętnictwie. Tymczasem właśnie wtedy trzeba reagować pozytywnie. Próba zawsze czyni mocniejszym.

Wśród środków zmiany siebie św. Ignacy wymienia trzy: modlitwę, rachunek sumienia i praktyki pokutne. Chodzi więc o to, by nawiązywać głębszą relację z Jezusem i zaufać Mu całkowicie.

Najlepszym sposobem jest modlitwa. Musimy jednak pamiętać, że w stanie strapienia bardzo trudno jest się modlić. Nieraz będzie to walka, by w ogóle podjąć modlitwę. Walka z, lękiem, który nieraz paraliżuje i uniemożliwia rozpoczęcie modlitwy. Modlitwę odkłada się wciąż na później albo przychodzi do głowy tysiące ważnych spraw, które trzeba załatwić. Ten rodzaj trudności dopuszczany przez Boga ma nam uświadomić, że modlitwa jest darem Boga i pogłębić w nas ducha pokory i wdzięczności wobec Boga. Jak się wydaje jedynym środkiem na te trudności, który podaje również św. Ignacy, jest przetrzymanie tych stanów. Św. Ignacy proponuje nawet wydłużenie modlitwy o kilka minut (CD 13). Oczywiście, niekiedy wyrazem roztropności będzie przerwanie modlitwy, jeśliby rodziła ona nadmierne napięcie. Modlitwa powinna być prostsza. Czasem należy korzystać ze znanych formuł modlitewnych, np. różańca, litanii czy znanych modlitw ustnych.

Dużą pomocą w chwilach strapienia może okazać się czytanie Biblii. Kard. Martini pisze, że czytanie i rozważanie Pisma Świętego jest przede wszystkim ciągłym poszukiwaniem intencji, motywacji do tego, by trwać, by nie ulec, aby mieć mimo wszystko nadzieję. I mówi dalej: Osobiście dochodzę do wniosku, że kiedy nie mam kontaktu ze słowem, jestem pozbawiony źródła odnowy mojego umysłu, źródła, które pozwala mi żyć i szukać zawsze tego, co najlepsze, odnajdywać wskazówki niezbędne dla mojej pracy  i dla innych, pokonywać chwile nudy, ciemności, niecierpliwości, niesmaku i goryczy (Jeremiasz, 88).

Ojcowie Pustyni proponują bardzo prostą metodę radzenia sobie ze strapieniem przy pomocy Biblii. Metoda ta polega na autosugestii, czyli przeciwstawianiu negatywnym, nieuporządkowanym myślom, pokusom, uczuciom - pozytywnych myśli, słów, zdań zaczerpniętych z Pisma Świętego. Mnisi uczyli się takich tekstów na pamięć, aby mieć je stale w pogotowiu, gdy pojawi się czas strapienia. Gdy nie mogli sobie nic przypomnieć, wtedy po prostu wzywali imienia Jezus, o którym mówili, że odpędza złe demony. W podobny sposób postępował Jezus. Np. w czasie strapienia podczas kuszenia na pustyni przeciwstawiał pokusy- myślami dobrymi, zaczerpniętymi z Pisma Świętego (zob. Łk 4, 1-13). W podobny sposób modlił się na krzyżu.

W praktyce metoda ta mogłaby polegać na tym, że najpierw uświadamiamy sobie nasze pokusy, nieuporządkowane uczucia, pragnienia, intencje, a więc to wszystko, co wiąże się z naszym stanem strapienia. Następnie szukamy i przeciwstawiamy im  odpowiednie słowa z Pisma Świętego. Każdy z nas może przejrzeć Pismo Święte pod kątem takich leczących słów. Szczególnie łatwo zapadają w pamięci wersety z Psalmów, przysłowia, albo poszczególne zdania Jezusa. Gdy trwa strapienie, można te zdania, słowa Biblii uczynić nieustanną modlitwą. W ten sposób Biblia będzie powoli leczyć nasze myśli, uczucia, intencje i zbliżać nas do Jezusa.

Ważną pomocą jest również codzienny rachunek sumienia. Jest to modlitwa bardziej usystematyzowana związana z przedmiotem naszej pracy nad sobą. W czasie strapienia istnieje niebezpieczeństwo litowania się nad sobą, trudniej jest kontrolować emocje. Dlatego należy dobrze analizować swoje uczucia, odczucia, pragnienia, starać się odnaleźć ich źródła. Rachunek sumienia pozwala dotrzeć do źródeł, przyczyn strapienia i jeżeli są one w nas , w naszej oziębłości, lenistwie duchowym, pozwala podjąć systematyczną pracę. [Odsyłam do lektury: o. G. Aschenbrenner, o. Osuch albo o. Augustyn].

Gdy strapienie jest wyjątkowo silne i natarczywe, konieczne są dodatkowe formy ascezy, np. post i różne formy umartwienia. Pamiętajmy jednak, że ważniejsza od umartwień zewnętrznych są umartwienia wewnętrzne, a więc systematyczna praca nad sobą, nad umartwieniem własnej woli, uczuć, impulsywności, tak, by szukać zawsze woli Bożej.

2. Jeżeli strapienie dopuszcza Bóg, to właściwą postawą wobec niego będzie podjęcie próby wiary i ufności Panu Bogu (ĆD 320). Pamiętajmy, ze wszystko jest Bożą łaską. My istniejemy dzięki łasce Boga. I chociaż może brakować pociechy wewnętrznej, to jednak Bóg nie odmawia człowiekowi wystarczającej łaski. Jeżeli Pan Bóg dopuszcza próbę strapienia, to daje również wystarczającą łaskę, aby przejść tę próbę zwycięsko.

Gdy św. Paweł skarżył się Jezusowi na jakiś wewnętrzny rodzaj cierpienia, szczególnie dla niego uciążliwy, usłyszał słowa: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (2Kor 12, 9).

Przypomnijmy sobie również modlitwę Jezusa w Ogrojcu. W czasie największego strapienia, jakie można sobie wyobrazić, Jezus całkowicie zaufał Ojcu: Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie. Podobnie na krzyżu, w czasie największego opuszczenia, samotności, poczucia oddzielenia od Ojca, Jezus całkowicie ufał i powierzał swego Ducha Ojcu.

By przejść zwycięsko próbę strapienia, trzeba ufnie zwracać się do Ojca i powierzać Jego woli. Może warto modlić się prostą modlitwą s. Faustyny: Jezu, ufam Tobie, Ojcze ufam Tobie. Albo jak Jezus: Ojcze, bądź wola Twoja.

3. Jeżeli strapienie dopuszcza Pan Bóg, by uświadomić nam, że wszystko jest Jego darem, wówczas właściwą postawą jest trwanie w cierpliwości (CD 321).

Gdy św. Katarzyna ze Sieny prosiła Boga na modlitwie o odpowiedź na pytanie, kim jest, usłyszała słowa: Jesteś tą, która niej jest. Jestem Tym, który jest. Św. Katarzyna była bardzo świadoma, że sama z siebie jest nikim, ale wszystko zawdzięcza miłości Boga i jego łasce i w Jego oczach jest najcenniejsza.

Doświadczenie i poczucie naszej słabości, gdy liczymy tylko na siebie i uważamy, ze wszystko zawdzięczamy sobie jest upokarzające. Bo w każdym z nas, jak mówi św. Paweł siedzi stary człowiek. Ale z drugiej strony, świadomość, że wszystko jest darem Bożej miłości jest oczyszczająca i pozwala trwać w ufnej cierpliwości w czasie cierpienia i kryzysów.

Ponadto warto sobie uświadamiać, że czas strapienia jest przejściowy; po nim następuje pocieszenie. Po deszczu przychodzi słońce, po mroku dzień. Dlatego ważną rzeczą jest pewność, że strapienie jest trudnością przejściową i stanowi wstęp, preludium do większego daru. Gdy doświadczamy strapienia, wydaje nam się, że tak będzie zawsze. I to wyobrażenie niszczy naszą energię. Jak twierdzą niektórzy uczeni, ok. 90% sił jest marnowanych na przeciwstawianie się trudnościom urojonym, które dotąd nie istnieją i prawdopodobnie nigdy nie zaistnieją. Wyobrażenie przyszłego cierpienia jest bardziej bolesne i dręczące niż cierpienie aktualne. Jezus powie, że dość ma dzień swojej biedy (Mt 6, 34). Dlatego nie należy sądzić, że realnością są tylko te stany, które przeżywamy w czasie strapienia. Przeciwnie!

Św. Ignacy, by w czasie pocieszenia zbierać Bożą energię, która pomoże w wierze i nadziei przeżyć czas strapienia (ĆD 321).
 

VI. STAN POŚREDNI

Strapienie i pocieszenie są dwoma skrajnymi stanami. Czasem droga od strapienia do pocieszenia duchowego jest długim procesem. Ten proces przechodzi różne stany pośrednie. W języku duchowym możemy tu użyć określeń: pustka, oschłość, doświadczenie pustyni, pokój.

Stan pośredni może być najpierw bardziej zbliżony do strapienia. Charakteryzuje go wtedy: silne poczucie odsunięcia od Boga, niechęć, oschłość, doświadczenie bezradności, nędzy, trudność akceptacji siebie i swojej sytuacji, funkcjonowanie na płaszczyźnie egoizmu.

Dalszy etap może rodzić odczucie, że dusza człowieka nie jest ani na ziemi, ani w niebie. Pojawia się wówczas niechęć, zmaganie wewnętrzne, poczucie zmęczenia, brak pragnień, apatia i obojętność.

Stan pośredni bardziej zbliżony do pocieszenia cechuje się doświadczaniem Boga na głębszej płaszczyźnie. Wiele rzeczy zewnętrznych jest już bardziej relatywnych, odczuwa się zbliżający się koniec trudności, łatwiej jest koncentrować się na Bogu i sprawach duchowych.

Stany pośrednie mają różny charakter i przebieg, w zależności od rozwoju duchowego poszczególnego człowieka.

 
VII. TAKTYKA DZIAŁANIA ZŁEGO DUCHA

Na zakończenie pierwszej serii reguł rozeznania duchowego św. Ignacy podaje trzy zasady, które są pomocą w strapieniu.

1. Wobec szatana należy zachowywać się w sposób jasny i stanowczy. Szatan wprawdzie jest słaby wobec wolnej woli człowieka, ale może wykorzystać wszystkie niejasne i niezdecydowane miejsca w człowieku. Można nawet powiedzieć, że zły duch jest tym silniejszy wobec człowieka, im człowiek jest bardziej chwiejny. Ignacy porównuje to zachowanie do kobiety w czasie kłótni z mężczyzną: nieprzyjaciel [rodzaju ludzkiego] zachowuje się jak kobieta, która jest słaba wobec siły, a silna wobec łagodności. Właściwością kobiety jest, że kiedy podczas kłótni z jakimś mężczyzną ten się okaże być silnym, traci ducha i ratuje się ucieczką, a kiedy jest przeciwnie i mężczyzna traci ducha i ucieka, ogromnie zrasta gniew, mściwość i gwałtowność kobiety. W ten sposób nieprzyjaciel [rodzaju ludzkiego] słabnie i traci ducha (bo jego pokusy się oddalają), jeżeli ten, kto się ćwiczy w sprawach duchownych, nieustraszenie się opiera pokusom nieprzyjaciela, postępując w całkiem odwrotny sposób. A jeżeli przeciwnie: człowiek, który odprawia ćwiczenia, zaczyna odczuwać trwogę i tracić ducha, kiedy cierpi pokusy, nie ma tak dzikiego zwierzęcia na powierzchni ziemi jak nieprzyjaciel ludzkiej natury, kiedy realizuje swoje przewrotne zamiary z tak wielką złośliwością (ĆD 325).

2. Aby działanie ducha było dobrze rozeznane, powinno zostać ujawnione. Otwartość i szczerość przed kapłanem, spowiednikiem czy kierownikiem duchowym daje jasność widzenia sytuacji. Działanie ducha złego prowadzi w kierunku ukrycia jego pokus. Dlatego tak istotne jest mówienie o nich, zwłaszcza o tym, co chciałoby się szczególnie zataić, co najbardziej boli, czego najbardziej się boimy i wstydzimy. Ten typ działania złego ducha porównuje Ignacy do taktyki uwodziciela: nieprzyjaciel [rodzaju ludzkiego] zachowuje się podobnie jak uwodziciel, który chce być ukryty i nie ujawniony. Uwodziciel, który słowami wypowiadanymi w złym celu przyciąga do siebie córkę dobrego gospodarza albo żonę dobrego męża, pragnie, by jego słowa i pochlebstwa pozostały w ukryciu, i przeciwnie: bardzo mu się nie podoba, jeżeli córka ojcu, a żona mężowi swemu ujawni jego puste słowa i przewrotny zamiar, łatwo bowiem zrozumie, że nie będzie mógł doprowadzić do końca tego, co zaczął. Podobnie [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej, bo kiedy podsuwa duszy ludzkiej swoje chytre namowy, chce i pragnie, by je w tajemnicy przyjęto i zachowano. Kiedy jednak [człowiek] wyjawi je dobremu spowiednikowi albo innej osobie duchownej, która umie rozpoznać jego podstępy i złośliwości, bardzo mu się to nie podoba, nie może bowiem doprowadzić do końca złośliwości rozpoczętej, ponieważ jego oczywiste podstępy odkryto (ĆD 326).

3. Zły duch uderza przede wszystkim w nasze słabe punkty. Dlatego bardzo ważna jest znajomość siebie, swoich słabych miejsc i wad. Może nam w tym pomóc szczególnie codzienny rachunek sumienia. Ten typ działania złego ducha porównuje Ignacy do taktyki dowódcy wojskowego: nieprzyjaciel [rodzaju ludzkiego] zachowuje się podobnie jak dowódca podczas wojny, jeżeli chce zwyciężyć i zebrać łup, jakiego pragnie. Dowódca bowiem i wódz wojska po zorientowaniu się w rzeczywistości, po zbadaniu sił i położenia zamku atakuje go od najsłabszej strony. W podobny sposób [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej: krąży [koło człowieka], bada ze wszystkich stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, główne i moralne i atakuje nas oraz próbuje zwyciężyć tam, gdzie nas znajdzie słabszymi i gdzie nam więcej brakuje do zbawienia wiecznego (ĆD 327).
[za Domem Rekolekcyjnym w Czechowicach-Dziedzicach http://www.czechowice.deon.pl]