uwagi : pytania / uwagi : komentarze
Na naszym forum mamy
4966 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Mam dziwne i dręczące głosy, co robić?
- Czy odmawianie nowenny pompejańskiej ma sens?
- Obce cywilizacje w biblii
- List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
- wstrzemięźliwość poza granicą kraju i ...
- Wróżby andrzejkowe
- Czy składać przysięgę?
Najczęściej komentowane pytania
- Dlaczego niektórzy księża podczas posługi w Kościele są nieprzyjemni, a czasem wręcz obcesowi?
- Nierozerwalność małżeństwa?
- Masturbacja
Najdłuższe wątki
Autorzy
Zaufanie do Kościoła
2010-05-20 16:19:07
Witam serdecznie! Od pewnego czasu absorbują mnie pewne przemyślenia, dotyczące postawy człowieka wierzącego wobec Kościoła i prawd(nazwijmy to tak umownie), które Kościół głosi. Na wstępie zaznaczę, że wierzę w Boga i jestem w Kościele (nawet dosyć czynnie bo od kilku lat jestem lektorem). Temat zaufania i wiary w poglądy Kościoła uważam za bardzo aktualny i potrzebny w świetle obecnych wydarzeń, kiedy to zdanie hierarchów ściera się, a czasem stoi w sprzeczności ze zdaniem "prostego" katolika. Chodzi tu zwłaszcza o różnice w kwestiach etycznych np. in vitro czy antykoncepcja(warto wspomnieć o znaczącym udziale ojców jezuitów w debacie nad tym ostatnim). ,,Niechaj to, co naszym oczom jawi się jako białe, będzie czarne, jeśli tak postanowi Kościół hierarchiczny'' - mimo wielkiego respektu i szacunku dla autora tych słów, muszę z bólem przyznać, że nie potrafię na nie przystać. Jak zatem powinien zachować się człowiek wierzący, będący jednocześnie wolnym(bo na obraz Boży stworzonym)? Co ma zrobic człowiek szukający prawdy, który coraz rzadziej odnajduje ją w Kościele? Czy można kochać Kościół nie zgadzając się z nim jednocześnie, w myśl augustyńskiej maksymy "Kochaj grzesznika, nienawidź grzechu" Jak w końcu ocenić ludzi, którzy pod wpływem arcykapłanów, tamtejszych przedstawicieli kościoła, krzyczeli "ukrzyżuj!" Jak postąpiłby nasz episkopat z przyjacielem prostytutek i złodziei- Jezusem? Pozdrawiam, Szczęść Boże
Witam,
zobacz komentarze [21]
wypowiedź pokazuje dużą dyspozycyjność intelektualną autora. Postawione pytania są bardzo trafne. Jestem jednak przekonany, że nasz episkopat nie ukrzyżowałby Jezusa. Również, by odpowiednio rozumieć cytowane zdanie Ignacego Loyoli, warto przejść przez doświadczenie rekolekcji ignacjańskich, bez nich ono nie ma sensu.
Natomiast przy kwestiach tak drażliwych, jak anykoncepcja czy nawet in vitro, warto, aby dane małżeństwo było prowadzone przez kogoś, kto rozumie ich ból, ale też rozumie intencje Kościoła, i kto nie podejmie decyzji za nich. Jak żyć w dzisiejszym Kościele ? Konkretnie. Nie upajać się zbytnio teoretycznymi problemami, tylko zainwestować w relacje, w tym w relację z Jezusem. Dzięki nim stajemy się zdolni, by zaufać.
Serdecznie pozdrawiam,
2010-05-22 23:19:36
Gdy religia zostaje zinstytucjonalizowana, jej siła czynienia dobra jest uszczuplona, podczas gdy możliwości czynienia zła są znacznie pomnożone. Niebezpieczeństwa religii sformalizowanej są następujące: utrwalenie wierzeń i krystalizacja opinii; akumulacja nabytych praw, razem ze wzrostem zeświecczenia; tendencja do standaryzacji i skostnienia prawdy; odwracanie religii od służby Bogu do służby Kościołowi; inklinacja przywódców do stawania się administratorami zamiast duszpasterzami; tendencja do formowania sekt i konkurencyjnych odłamów; zaprowadzenie despotycznej władzy kościelnej; stwarzanie arystokratycznej postawy „ludzi wybranych”; popieranie fałszywych i przesadzonych idei świętości; rutynizowanie religii i petryfikacja nabożeństwa; tendencja do czczenia przeszłości przy ignorowaniu wymagań współczesnych; zaniedbanie czynienia aktualnych interpretacji religii; zaangażowanie się w funkcje instytucji świeckich. Taka religia tworzy zło, polegające na powstawaniu uprzywilejowanych kast religijnych; staje się ona nietolerancyjnym sędzią ortodoksji; zawodzi w dotrzymywaniu kroku zainteresowaniom przedsiębiorczej młodzieży i stopniowo traci zbawcze posłanie świętej prawdy wiecznego zbawienia.- Melchizedek -
2010-05-24 21:06:43
Tak sobie myślę i pytam, czy najciekawszy – w sensie – popularny, nowatorski, nieskazitelny papież zadowoliłby gusta katolickiej klienteli lub ludzi całego świata. To nie możliwe, bo zawsze będzie reprezentował Jezusa , który nie tylko ratował i pocieszał, ale i ganił, zapowiadał ogień, „znak sprzeciwu”. Wymagał i stawiał obowiązki. Dzisiejsza sytuacja często przypomina już to Izrael na pustyni, który nawet jak miał dość do jedzenia, wskazywał na dyskomforty życia na pustyni; już to uczniów w szkole, którzy zdają się negować istnienie słowa „obowiązek” przechylając szalę na stronę „moje prawa”. Na czuwaniu przed tegorocznym Zesłaniem Ducha św. O.Paweł Chodak mówił o tym, jak św.Ignacy zaczynał w trudzie budować swój zakon. Wcale nie miał w tle jakiejś ogromnej przychylności ówczesnego papieża, jednak ufał i oddawał się w służbę Jezusowi i Kościołowi kierowanemu mocą Ducha świętego- Marek D. -
2010-06-21 18:48:13
I ja zastanawiam sie nad tym. Wiadomo, że posłuszeństwo Kościolowi jest miłe Bogu. Podkreślało to wielu mistyków, z siostrą Faustyną włącznie. Również moje osobiste doświadczenie po nawróceniu (ponad 10 lat temu), pokazało, że drogą do uzdrowienia wewnętrznego jest uniżenie samego siebie ( tego mojego „ja wiem lepiej”) i przyjęcie z pokorą Słowa Bożego zawartego w Biblii , nauczaniu Kościoła, w pouczeniu spowiednika i brata we wspólnocie. Czy istnieje jednak granica posłuszeństwa? Gdzie ona przebiega?. Czy kierowanie się zasadą posłuszeństwa nie stępi naszego sumienia, czy nie niesie niebezpieczeństwa doktrynerstwa , skostnienia i fanatyzmu, jak pisze w swym poście Melchizedek?Myślę, że w osobistych wyborach nigdy nie można pomijać głosu sumienia. Ono w jakiś tajemniczy sposób zawsze prowadzi do dobra. Myślę, że jest głosem Boga w nas. Ono często w nas krzyczy niepokojem, gdy błądzimy! Dlatego tak ważnym jest kształtowanie sumienia i uwrażliwienie na jego wskazania, bo sumienie można w sobie całkowicie zagłuszyć własnymi planami, pragnieniami, lękami, zbytnimi troskami, opinią większości, którą łatwo można manipulować i której tak często ulegamy.. Madrość Kościoła nie ulega modom, nie poddaje się manipulacji, w swym rdzeniu jest niezmienna , otwarta na osiągnięcia nauki, lecz nie bałwochwalczy jej kult. Dzięki temu Madrość Kościoła jest cudownym drogowskazem i fundamentem, na którym człowiek wierzący może budować swoje życie i kształtować swoje sumienie. Jest wskazaniem uniwersalnego Dobra, do którego powinniśmy dążyć wszystkimi naszymi siłami. Jest odbiciem najwyższej Mądrości, której warto zaufać, czasami nawet wbrew naszemu, ludzkiemu racjonalizmowi.
I jeszcze jedna refleksja dotycząca \"zinstytucjonalizowania religii\". Jakoś tak to jest, że człowiek, czy tego chcemy, czy nie, potrzebuje zinstytucjonalizowania w każdej dziedzinie życia. W religii, rodzinie, społeczeństwie. Hierarchia jest człowiekowi potrzebna, bo bez niej popadamy w anarchię.! Problem w zachowaniu odpowiednich proporcji.
W organizacji Kościoła jest, wg. mnie, głęboka, nie od człowieka pochodząca, mądrość. W Kościele nikt nie jest sam. Dotyczy to także Papieża! Każdy może liczyć na pomoc wspólnoty i na korektę swego postępowania w drodze do Boga! Tak, na korektę!!!, która wcale nie jest przyjemna, a bywa, że jest wręcz bolesna. W tym wyraża się zasada posłuszeństwa. W dobrowolnym przyzwoleniu na to, by inni wykazali mój błąd. Jeśli nawet Ci inni błądzą lub niesprawiedliwie mnie osądzają, to przecież mam nadzwyczajnego arbitra- kochającego, wszystkowiedzącego Jezusa Chrystusa, który się o mnie i swój Kościół upomni. Pozdrawiam
- nina -
2010-06-21 20:57:13
a co zrobic jak w czasie modlitwy rzeczywiscie slyszy sie glos?Ignorowac?Sluchac?Moze ktos cos doradzic?- Stanislaw -
2010-06-22 11:14:55
jak się da, to zignorować. Jeśli to wraca uporczywie - rozeznać czy mówi rzeczy dobre i wartościowe, czy obsesyjne i złe. Taki głos sygnalizuje jakiś problem do rozwiązania. Niekoniecznie musi być to proroctwo i niekoniecznie od razu schizofrenia. Trzeba się przyjrzeć jaki wpływ ma to zjawisko na życie osobiste.- @ Stanisław -