Warunek wierności a ważność małżeństwa?

Komentarze

  • 2011-04-28 07:15:49

    Kanony Prawa Kanonicznego do postawionego pytania:

    kan. 1102 -
    § 1. Nie można ważnie zawrzeć małżeństwa pod warunkiem dotyczącym przyszłości.

    Kan. 1152 -

    § 1. Chociaż bardzo zaleca się, aby współmałżonek pobudzony chrześcijańską miłością i zatroskany o dobro rodziny, nie odmawiał stronie cudzołożnej przebaczenia oraz nie zrywał z nią życia małżeńskiego, to jednak, gdy wyraźnie lub milcząco nie darował winy, ma prawo przerwać pożycie małżeńskie, chyba że zgodził się na cudzołóstwo, albo stał się jego przyczyną lub sam także popełnił cudzołóstwo.


    § 2. Zachodzi milczące darowanie, gdy strona niewinna upewniona już o zdradzie małżeńskiej, dobrowolnie z miłością małżeńską współżyje z tą, która zawiniła. Domniemywa się zaś je, jeśli przez okres sześciu miesięcy zachowała współżycie małżeńskie i nie odniosła się do władzy kościelnej lub państwowej.


    § 3. Jeśli współmałżonek niewinny sam zerwał dobrowolnie współżycie małżeńskie, powinien w ciągu sześciu miesięcy wnieść sprawę o separację do kompetentnej władzy kościelnej, która, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, rozważy, czy niewinny współmałżonek mógłby być skłoniony do darowania winy i nie przedłużania separacji na stałe.


    - Kazimierz Wójt SJ -
  • 2011-04-28 08:06:50

    Drogi Ojcze Kazimierzu. Ja nie uwazam tego pytania za bezsensowne. Chlopak stawia sprawe jasno, jeszcze przed slubem i pyta: 'co w sytuacji gdy......' i to dobrze o nim swiadczy.
    Zdrada jest zdrada i stanowi przeslanke do separacji , dlaczego wiec nie wiedziec co i jak w takiej sytuacji?
    Tym bardziej ze ludzie sa rozni, dzis okazji do zrad nie brakuje, ludziom coraz trudniej panowac nad soba w dobie zalewajacego erotyzmu i braku wartosci.
    A wiem ze swojego doswiadczenia ze gdy ktos ma sklonnosci do zdrady, romansowania, nawiqazywania niezobowiazujacych relacji seksulano-uczuciowych to trudno mu sie z nimi rozstac.

    To i owo to powinna przemsylec ta dziewczyna czy sie do monogamicznego i trwalego zwiazku nadaje, a nie ten chlopak ktory chce podjac swiadoma i odpowiedzilana decyzje. Jednym slowem wiadro krytyki wylalabym w inna strone w ojca odpowiedzi i nalozyla nacisk na kwestie wiernosci malznskiej i o tym pouczyla a nie krytykowala kogos za to ze powaznie podchodzi do malznstwa.Ale to nie ja odpowiadam na pytanie i dzieki Bogu.
    Pozdrawiam.


    - Zofia -
  • 2011-04-28 09:49:04

    Oj, Ojcze Kazimierzu... Czy to był początek czy środek "chodzenia" to albo jest się z kimś albo nie. Nie można przytulać się po kątach z innymi, bo dopiero zaczynamy ze sobą chodzić. Miłość małżeńska nie oznacza, że będzie się tolerowało postawę zdracy i oszusta. Dziwi Ojca małżeństwo warunkowe do pierwszej zdrady? A jakże inaczej? Chociaż z tym że warto zastanowić się nad tym związkiem, to bym się zgodziła. Jak się wydaje jest tutaj brak zaufania (zrozumiały) i niepewność.
    - essy -
  • 2011-04-28 11:47:59

    zgadzam się w pełni z tym co napisał o.Kazimierz
    każdy popełnia błędy, w małżeństwie chodzi o to żeby miłość pozwoliła te błedy przezwyciężać i mimo wszystko iść razem,
    gdy się kocha przyjmuje się drugą osobę w całości, a jezeli stawiamy warunki to raczej zakrawa na wyrachowanie i szukanie dobrej żony, tylko czy ona bedzie miała dobrego męża? raczej szukającego dziury w całym, wracającego cały czas do przeszłości, wpedzającego w poczucie winy,
    ile razy przebaczać? jak się kocha to do końca...tylko czy bardziej się kocha kogoś czy siebie i swój egoizm i urazoną dumę
    - ania -
  • 2011-04-28 12:38:37

    Kiedy idzie sie do kosciola, po to zeby sie pobrac, slubuje sie, przysięga: milosc, wiernosc... az do smierci, wiec skoro przysiega sie wiernosc, i ktos ta przysiege lamie to automatycznie pokazuje ze niewazne dla niego bylo jego dane slowo, wiec powinien poniesc tego konsekwencje: przysiegale/as a zdradzile/as, malzenstwo traci swoja wartosc, moje zdanie.
    - Adalbertus -
  • 2011-04-28 15:11:42

    Sprawa miała miejsce na początku związku, rozumiem znajomości. Wtedy wierność jeszcze nie obowiązuje. Ważne jest, co było później. Jeśli są powody do niepokoju, to po co w ogóle brać ślub? A jeśli nie ma, to trzeba zaufać. Bez doświadczenia zaufania, takiego na codzień lub nawet po zdradzie, trudno jest wiernie trwać w miłości. Miłość jest wymagająca, ale potrafi wszystko przebaczyć, przygarnąć i ma w sobie tyle uroku, że trudno ją zignorować. Piszę to jako osoba niegdyś zdradzona.
    - anna -
  • 2011-04-28 23:03:13

    Autor podchodzi do sakramentu mał., jak do jakiegoś układu. Wygląda to, jak zbezpieczenie się z góry, że jeśli żona go zdradzi, to on jest "usprawiedliwiony" ją zostawić, bo przecież o tym uprzedzał. Przyszłości nie można jednak przewidzieć, a jeśli to jego gdzieś poniesie "na boki", co wtedy? cały czas trzeba pamietać o nierozerwalności sakramentu małżeństwa. Że do śmierci będą mężem i żoną, cokolwiek się zdarzy? Po co te śluby przed Bogiem, jeżeli zakłada się, że nie będzie się prosiło Go o pomoc w pokonania kryzysów, tylko się rozchodzimy? Małżeństwo jest zadaniem na całe życie i po to przyjmuje się ten sakrament, aby to, co dla ludzi niemożliwe, stało się dzięki współpracy z łaską Bożą, możliwe. Po to zaprasza się Pana Boga do swojego związku i prosi się: "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący"
    Przy takich warunkach, jakie stawia narzeczony oczywiście małżeństwo może być nieważnie zawarte. Wyjaśnił już to ojciec Kazimierz. Dał piękna i jasną odpowiedź. I tu nie ma co się z nią zgadzać lub nie zgadzać. Trzeba przyjąć. Sakrament małżeństwa, to nie nasze tylko wygody i układy, ale także droga ofiar, kompromisów i przebaczeń. Że to także nasza realizacja powołania do świętości.
    A czy separacja kiedyś będzie im potrzebna czy nie do przetrwania jakiegoś kryzysu, to jest OSTATNIA rzecz, nad którą narzeczeni tuż przed ślubem powinni się zastanawiać.
    Sugeruje podobnie; jeszcze się mocno zastanowić, czy na takich fundamentach miłości warunkowej i niedojrzałości do nowych zadań w małżeństwie, ślub w ogóle brać. Wybierzcie się na jakieś dłuższe zmknięte rekolekcje dla narzeczonych, poczytajcie literaturę o tej tematyce itp., i przede wszystkim PRZYLGNIJCIE mocno do Boga. Wtedy dylematy na temat "granicy zdrady" będą daleko od was.

    - Nisa -
  • 2011-04-28 23:16:05

    Dobrze odbieram postawę tej dziewczyny, przyszłej zony, która choć nie dokonała zdrady w sensie takim, jak sprecyzowany przez o.Kazimierza, to potraktowała swe zachowanie jako swego rodzaju zdradę emocjonalną. To dobrze rokuje tez, bo oboje dowiedzieliście się, nad czym czuwać. Czyli widzę to tak, że autor pytania zadba szczególnie o swa osobistą atrakcyjność, czułość wobec ukochanej i da jej oparcie. Ona zaś będzie tylko na nim się opierać i w nim/z nim lokować swoje uczucia, życie,plany, marzenia.
    Warto przy tym zrezygnować z klimatu podejrzliwości po takim epizodzie i odstąpić od myślenia w kategoriach kalkulacji"jeśli jeszcze raz mnie kiedyś zdradzi"bo to budzi strach i burzy zaufanie. Poniekąd kto wie, ze tylko ona byłaby zdolna do zdrady !Haha! A skąd Autor pytania wie, czy będzie umiał być wierny. Może chce, ale nie wie, bo nikt tego nie wie.
    Nie ma oczywiście sensu (a widać tez, ze jest w jakiejś niezgodzie z kanonami powyżej) dodawanie do przysięgi małżeńskiej tego, co w niej już jest - zobowiązania wierności.
    Powodzenia Wam życzę!
    - Mixer -
  • 2011-04-29 01:44:38

    Moi drodzy!
    Co was skłania do zawarcia małżeństwa bez miłości?
    Gorąco radzę odłożyć ślub i jeszcze się zastanowić...
    - magdas -
  • 2011-04-29 20:35:24

    Dziwi mnie odpowiedź Ojca, bo wierność jest istotnym elementem małżeństwa i trudno wymagać od zdradzonych, by trwali w związkach po zdradzie. Małżeństwo jest oczywiście nierozerwalne, ale to nie znaczy, że gdy druga strona zacznie zdradzać to ten zdradzony ma obowiązek stale wybaczać, bo miłość jest " cierpliwa, łaskawa,,, nie pamięta złego.." Bardzo dobrze, że autor pytania postawił sprawę jasno swojej dziewczynie, bo ona ma szansę się zastanowić jak sama podchodzi do wiernośći w małżeństwie.
    - bea -
  • 2011-04-30 23:27:10

    Człowieku, pogadaj z psychologiem na ten temat, jezuici to nie specjaliści, chyba że książkowi (czerpią wiedzę tylko z ksiażek, filmów i ze spowiedzi).
    - Esi -
  • 2011-05-01 09:50:49

    Esi, nie zgadzam się z Toba. Po pierwsze jezuita może być też psychologiem. Poza tym pytającemu chodziło też o sprawę ważności przysięgi/małżeństwa kiedy stawia wcześniej warunek, że opuści osobę w razie niewierności. Psycholog świecki nie musi mieć wiedzy w tym temacie. A po kolejne- często w życiowej sprawie to najlepszym psychologiem jest życzliwa, empatyczna osoba, która zechce wysłuchać i pochylić się nad problemem. Chociaż akrutaj akurat o. Kazimierz trochę mnie zawiódł w tej odpowiedzi.
    - essy -
  • 2011-05-01 11:21:33

    Spodobała mi się wypowiedź o. Kazimierza. Ja chyba nie zgodziłabym się wyjść za mąż za męzczynę, który mi nie ufa i wypomina sprawy z okresu, kiedy znajomośc się dopiero zaczynała. Małżeństwo z taką osobą może stać sie pasmem podejrzeń i zazdrości. Błędy się wybacza , a jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić to warto przemyśleć rozstanie przed ślubem a nie po fakcie.
    - galaktyka -