uwagi : pytania / uwagi : komentarze
Na naszym forum mamy
4966 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Mam dziwne i dręczące głosy, co robić?
- Czy odmawianie nowenny pompejańskiej ma sens?
- Obce cywilizacje w biblii
- List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
- wstrzemięźliwość poza granicą kraju i ...
- Wróżby andrzejkowe
- Czy składać przysięgę?
Najczęściej komentowane pytania
- Dlaczego niektórzy księża podczas posługi w Kościele są nieprzyjemni, a czasem wręcz obcesowi?
- Nierozerwalność małżeństwa?
- Masturbacja
Najdłuższe wątki
Autorzy
Wspólne mieszkanie przed ślubem- do o. Kowalczyka
2011-04-26 11:26:20
Wiem, że ten wątek był już tutaj poruszany, ale nadal nie znam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Czy mieszkanie z narzeczonym przed ślubem (bez współżycia) jest grzechem? Mam już 40 lat i dotąd nie wyszłam za mąż. Kilka lat temu poznałam kogoś i chcemy się pobrać, mamy już termin. Niestety to dopiero za rok. Mieszkamy razem głównie ze względów finansowych. Straciłam pracę i przez rok nic nie znalazłam w swoim mieście. Postanowiłam spróbować w większym mieście, coś znalazłam ale zarabiam tyle że nie stać by mnie było nawet na wynajem pokoju. Gdybym teraz chciała wrócić do domu rodzinnego musiałabym zapłacić ogromną sumę za zerwanie umowy o pracę. Z drugiej strony, mój narzeczony został wcześniej dotkliwie potraktowany przez inną kobietę i sam przyznał, że bez próby poznania mnie na co dzień nie oświadczyłby się (ze strachu). Jasno postawiłam sprawę: czekamy z seksem do ślubu. Na początku rzeczywiście wzajemna fascynacja była na tyle silna, że nie udawało nam się uniknąć podniecenia choćby przy pocałunku czy przytuleniu, ale teraz przyzwyczailiśmy się do siebie i oboje potrafimy nad sobą panować. Nie jesteśmy już młodzi i szał hormonów mamy za sobą :) Narzeczony śmieje się że tak go wyćwiczyłam tą wstrzemięźliwością, że byłby w stanie trwać w białym małżeństwie :) Niby wszystko jest ok, ale pozostaje kwestia zgorszenia. Znajomi i rodzina wiedzą, że trwamy w czystości, a sąsiedzi nie znają nas, mijamy się tylko w korytarzu, zresztą w większości są to studenci którzy zmieniają się co jakiś czas. Czy w tej sytuacji nasze mieszkanie razem jest grzechem?
Mieszkanie ze soba pod jednym dachem nie jest grzechem. Moze byc okazja do grzechu - to oczywiste. Ale jesli dwoje ludzi potrafi w takiej sytuacji zyc w czystosci, to nie ma powodu, by domagac sie od nich mieszkania oddzielnie. Pozostaje oczywiscie kwestia, ze ktos moze sobie cos pomyslec i zgorszyc sie. Ale ludzkie myslenie, to jeszcze nie jest decydujacy argument, aby wszystko zmieniac. A poza tym, jesli byscie o czyms takim sie dowiedzieli, to po prostu mozecie tej osobie wyjasnic, ze zyjecie w czystosci. Co moze byc budujacym swiadectwem... Pozdrawiam poswiatecznie
zobacz komentarze [19]
2011-04-26 15:46:28
Pomojajac wszystko inne: zarabisz tyle ze nie stac cie na wynajem nawet pokoju...o Jezu co to za praca? jestes pewna ze pracodawca cie nie oszukuje? a jesli nie to moze sie zastanow czy praca ta jest warta aby pracowac.....Wspolne mieszkanie to kuszenie losu. No ale poki nie zaszlas w ciaze to moze ludziom latwiej uwierzyc ze nie uprwiacie seksu. Wielu jednak bedzie sceptycznych, gdyz ludzka natura jest latwa do przewidzenia w takich ukladach.
- Rezina -
2011-04-27 17:10:10
Rezina, kiedy wynajmowałam mieszkanie, to oddawałam całą moją pensję na jego utrzymanie. Chcesz wiedzieć jaka to praca? Na uczelni państwowej. Tylko, że ja mam męża więc razem się utrzymujemy, a jeżeli ktoś sam ma wynająć chociażby pokoik i jeszcze się utrzymać, to jest trudno. No i trzeba by coś odłożyć, bo wynajmowanie to pewna forma bezdomności, więc trzeba wyjść z tego jak najprędzej. Kto ma kącik u rodziców albo ich pomoc chociażby, to nie wie o czym mowa. Wynajęcie mieszkania zawsze tyle kosztuje, oczywiście w mniejszych miastach, mniej atrakcyjnych mniej, a w dużych więcej itd, jednak nie jest to wina pracy i pracodawcy, ale sytuacji mieszkaniowej w naszym kraju. Sąsiedzi zgorszą się mieszkającą razem parą? To my teraz możemy zgorszyć się obgadywaniem bliźniego. Snucie wyobrażeń co robi tych dwoje nocami jest normalnym zachowaniem chrześcijanina?- me -
2011-04-28 08:19:41
do me, zadna z postawionych przez Ciebie tez w twoim poscie mnie nie przekonuje. Wszystko jest bardzo proste- jesli praca na uczelni panstwowej nie pozwala ci normalnie zyc to sie ja rzuca i szuka innej, np. na uczelni prywatnej, albo bierze drugi etat gdzies, w miare mozliwossci czasowych. Chyba nie masz zamiaru zyc w taki sposob do konca zycia tzn. na minimalnym poziomie egzystencji.To tylko dobra rada.Wiele osob wynajmuje mieszkania i nie uwaza tego za bezdomnosc, niekotrzy cale zycie wynajmuja. Nie wspominajac o innych, bardziej rozwientych krajach, gdzie rynek wynajmu to nawet 70 procent jak np. Niemcy. I ludzie nie zarabiaja tam na poziomie wynajmu za pokoj, uwierz mi. Mentalnosc jest po prostu inna.
W naszym kraju nie ma problemu z mieszkaniami, problem jest z pieniedzmiu na nie. A to juz kwestia pracy i kolo sie zamyka. Chcesz lepiej zyc znajdz inna prace, to proste. A uspraweidliwainie grzechu i zgorszenia bzdurnymi ekonomicznymi powodami jest cokolwiek smieszne.
- Rezina -
2011-04-28 11:17:45
Rezina, po pierwsze to nie mów o usprawiedliwianiu grzechu, bo na razie mowa o wspólnym mieszkaniu a to jeszcze nie grzech. Nie chciałabym przesunąć akcentów na wątek ekonomiczny ale nawiązując do Twojej wypowiedzi napisałam tylko o mojej wiedzy i doświadczeniu odnośnie wynajmowania, ale o rady nie prosiłam. Swoje problemy rozwiązałam samodzielnie. Fakt, że w innych krajach też się wynajmuje, ale jak sama napisałaś rynek wynajmu jest rozwinięty a to róznica. Najemca ma inne prawa. Przykładowo w UK nie ma meldunków zatem jeżeli wynajmuję i płacę rachunku to mój status w danym mieszkaniu jest uregulowany natomiast w Polsce jest tzw. zameldowanie stałe i czasowe i w zw. z tym wiele problemów natury urzędowo- organizacyjnej, bo wiele spraw można załatwić wyłącznie w miejscu stałego zameldowania a nie jest to mozliwe w cudzym mieszkaniu. Trudno całe życie przemierzać kilometry w drodze do rodzinnego domu tam gdzie jest stały meldunek. Właściciel ponadto może zmienić plany- chcieć sprzedać mieszkanie albo ulokować tam kogoś ze swojej rodziny więc trzeba się zwijać i szkukać dalej- a dzieciaki, szkoła, praca? W krajach gdzie rynek wynajmu jest rozwinięty jest wiecej domów przeznaczonych wyłącznie na wynajem a nie okresowo no i państwo traktuje najemców jak innych ludzi, np. dodatki mieszkaniowe dostają też oni a nie tylko ci, którzy mają własne mieszkania albo komunalne. Nie znam ani jednej osoby, która w Polsce wynajmuje całe życie. Jeżeli uważasz, że dla całkiem samodzielnej młodej rodziny zabezpieczenie sobie dachu nad głową to kwestia znalezienia lepszej lub gorszej pracy to znaczy że jeszcze nie zakosztowałaś samodzielnego życia. Jeżeli ktoś nie uważa wynajmowania za bezdomność to jego sprawa.A wracając do pytania- jeżeli chcą być razem, to mogą zacząć sobie urządzać życie. Jaki jest sens wywalania miesięcznie ogromu pieniędzy na prowadzenie dwóch gospodarstw domowych z tego powodu, że ktoś sobie coś może pomyśleć.
- me -
2011-04-28 14:45:51
Brak zameldowania w danym miejscu nie nalezy chyba uznawac za bezdomnosc. Wszak gdzies to zameldowanie masz a skoro masz to tam jest twoj dom, choc moze w nim nie mieszkasz, chwilowo lub stale.A czego, jak nie pieniedzy, jest kwestia zabezpieczenia mieszkania? tylko pieniedzy. Chyba ze ktos czeka na spadek po rodzicach lub krewnych, ale tak czekac mozna kilkadziesiat lat. Lepsza praca gwarantuje wieksze mozliwosci wyzszego kredytu a co za tym idzie zakupu lepszej nieruchomosci, w lepszej lokalizacji itd.
- Rezina -