Czy to prawda, że KAŻDY grzech przeciwko 6 przykazaniu jest ciężki?!

2011-09-10 10:52:36

Wydaje mi się to trochę absurdalne (niby czemu miałoby to być jakieś jedyne przykazanie, w przypadku którego nie ma grzechów lekkich?), ale proszę o odpowiedź. Wiadomo, masturbacja, seks pozamałżeński itd. to ciężkie grzechy. Ale czy, gdy np. oglądam film i widzę pocałunek i odczuwam przyjemność z tego powodu, mimo to dalej oglądam, nie przerywam - czy jest to już grzech ciężki?
Takie postawienie sprawy jest chyba obecne na tej stronie (jeśli dobrze rozumiem tamtejsze odpowiedzi): zapytaj.wiara.pl
Pozdrawiam.
Moja droga,
warto przypomnieć warunki, które muszą być spełnione, aby doszło do grzechu ciężkiego. A te są przynajmnej trzy: poważna materia, pełna świadomość i dobrowolne przyzwolenie. Szóste przykazanie - samo w sobie - jest tylko materią grzechu. Podany przez Ciebie przykład oglądania filmu nie do końca spełnia nawet ten pierwszy warunek - poważnej materii, bo przecież pocałunek pocałunkowi nierówny. Jeśli dochodzi w czasie jego oglądania do jakiejś wewnętrznej aktywności o zabarwieniu seksualnym (uruchamia się wyobraźnia, budzi sIę podniecenie seksualne itp.), to już nie tyle bodzieć jest ważny, co twoja reakcja na niego, która może mieć naturę spontaniczną, ale może być też już dobrowolnie dalej rozwijana w wyobraźnie przez Ciebie. W każdym razie nie upraszczaj tak bardzo sprawy i patrz też na pozostałe warunki grzechu ciężkiego.
pozdrawiam

Stanisław Morgalla SJ

zobacz komentarze [9]

cd

2011-09-11 15:26:29

Chodziło mi raczej o to czy właśnie materia zawsze jest ciężka. Dla mnie to niewyobrażalnie trudne do przyjęcia :(
Np. obecnie pisze pracę na konkurs z j. polskiego. Analizuję wiersze miłosne znanego poety. Jest tam tez mowa o miłości zmysłowej. Napisałam kilka stron i szczerze mówiąc, boję się czy mogę to dalej pisać. Bardzo chcę, bo temat jest ciekawy. Ale jeśli miałoby się to wiązać z grzechem ciężkim (czy jak poczuję lekkie napięcie, czytając te wiersze, to naprawdę grzech śmiertelny?! To mnie dobija...) to oczywiście lepiej odrzucić ten temat, wybrać inny, zmarnować tamte strony, które tak ładnie mi wyszły, taki fajny tekst, ale jeśli to grzech ciężki... Zaczynam mieć złe myśli o Bogu, chociaż to nie Jego wina, tylko mojego spaczonego sumienia...
Bo np. czuję ekscytację, czytając to wszystko, ale to pewnie z powodu takiego, ze po prostu bardzo mi się podobają (nie we wszystkich, na litość boską, jest mowa o seksie), pisząc moją pracę, wydaje mi się, że praca będzie ciekawa, ale te myśli, że może to grzech śmiertelny... Czy jak się pojawia jakieś napięcie, trzeba natychmiast przestać czytać?! Z tego wynika, ze lektur też się nie powinno czytać! Albo Pieśni nad Pieśniami. Trzeba natychmiast wszystko, co się odczuje, stłumić, udawać, że tego nie było?
A jeśli, właśnie, spojrzę ukradkiem na wers mówiący "o tym", no, tak z ciekawości, albo coś podobnego zrobię, np. przeczytam takie rzeczy w jednym wierszu i spojrzę na nie w kolejnym, czy to od razu śmiertelny grzech, ciężka materia?!
Boże, ja już nie mogę... Nic nie wolno, kompletnie... Przecież to nie tak, że ja rozsiadam się wygodnie i poświęcam 15 minut na wyobrażanie sobie seksu i ekscytowanie się nim :/ To by był grzech. Chociaż czy na pewno ciężki, śmiertelny, mam wątpliwości.
Moja droga,
napisałem Ci o trzech warunkach, które muszą być spełnione jednocześnie, tzn. grzech musi dotyczyc poważnej materii, musi być popełniony z pełną świadomością i dobrowolnie. Spróbuj te "trzy sroki" złapać za ogon, a dopiero wtedy zastanaiwaj się, czy to był grzech ciężki. Mam bowiem wrażenie, że gonisz ciąglę za jedną i jak ją już złapiesz, to wydaje Ci się, że spełniasz wszystkie warunki grzechu ciężkiego. Innymi słowy, zamiast cieszyć się życiem i dziękować Bogu za wszystko, zamartwiasz się czy już czy jeszcze nie popełniłaś grzech ciężki.
Jedyna konkretna rada, którą chciałbym Ci dać: poszukaj sobie stałego spowiednika, spowiadaj się regularnie np. raz na miesiąc i jemu wyjawiaj swoje wątpliwości. Na forach takich jak to nie znajdziesz - zwłaszcza wśród forumowiczów - wielkiej pomocy, a tylko dodaktowe powody do obaw. Sednem twoich trudności bowiem jest nie tyle brak wiedzy,  co pewna niestabilność emocjonalna, a ta się wycisza znacznie łatwiej w kontakcie z żywą osobą, a nie z ekranem komputerowym.

W sprawach elabaratu na konkurs to wydaje mi się, że to ma niewiele wspólnego z jakimkolwiek grzechem. Pisz więc o poezji miłosnej, ale nie zatrzymuj się na zmysłowości tylko idz do sedna tej tajemnicy. I nie bój się seksualności - do piękny dar i tajemnica, poważna materia, ale nie ciężka, jak to sugerujesz powyżej.
powodzenia

Stanisław Morgalla SJ

zobacz komentarze [1]