rzucanie nałogu palenia a Spowiedź i Komunia Św.

2012-04-28 08:14:27

Szczęść Boże, od pewnego czasu próbuję rozstać się z nałogiem nikotynowym. Udało mi się jedynie ograniczyć palenie, choć deklarowałam całkowitą abstynencję. Spowiadam się z tego przywiązania do grzechu, jednak mam wątpliwości - czy mogę przystępować po takiej spowiedzi do Komunii Św., skoro wciąż jestem przywiązana do grzechu? Problem też i w tym, że dużo i intensywnie pracuję umysłowo i nie wyobrażam sobie takiej pracy bez wspomagacza. Często więc już podczas spowiedzi wiem, że prędzej czy później będę musiała zapalić, aby spokojnie popracować. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to przejaw braku wiary w uzdrawiającą moc Bożego miłosierdzia, a także forma usprawiedliwienia (nie korzystam z żadnych terapii zastępczych, a przecież mogłabym spróbować; próbowałam się modlić, ale prędzej czy później zaczynałam "klepać", traktując ją jak fetysz przed głodem nikotynowym). Czy zatem w związku z tą walką z nałogiem, która czasem jest jedynie markowana, spowiedź jest ważna, a Komunia Św. nieświętokradcza?
Palenie papierosow nie jest grzechem, ktory mialby uniemozliwiac przystepowanie do Komunii swietej. Nie musisz sie z tego spowiadac, co nie znaczy, ze nie warto rzucic palenia. Zycze powodzenia.

Dariusz Kowalczyk SJ

zobacz komentarze [6]

Palenie - życiowy problem

2012-11-01 10:41:45

Bóg zapłać za dobre słowo! Mam poważny problem z papierosami, który od dawna uniemożliwia mi przystepowanie do Komunii z czystym sumieniem,a od kilku dni męczę sie nie na żarty. Choć wątpliwości nie są w 100% rozwiane,to jednak jest jakieś swiatełko nadziei.Chciałabym rzucic palenie,ale jak pomyślę,że juz nie palę,to jestem cała przerażona,co wtedy,teraz papierosy plus kawa czy herbata z dobrą książką,to mój jedyny relaks i odprężenie.Ciężko byłoby zastąpić to walką o niepalenie.Wtedy każda chwila dnia byłaby ciężkim bojem bez wypoczynku,bo jak wiadomo,jeśli się czegoś wyrzekamy tylko siłą woli a nie z wewnetrznego przekonania,to ciągnie się takie ustrojstwo za nami i sto razy silniej się naprasza. Boję się,że nawet jeśli zacznę,to polegnę za progiem i będę miała jeszcze większego kaca moralnego...Odkładam ten dzień bez papierosa na jutro,pojutrze,za tydzień...Jutro wolne,będę miała czas spokojnie wypic kawę,to co,bez papierosa? Włosy mi dęba stają jak o tym pomyślę,kawa traci smak..Taki to dziadowski nałóg!Może wreszcie się wkurzę,że mnie tak uzależnia i to będzie naturalna śmierć mojego palenia?Przyznam się,że chciałabym łatwo rzucić nałóg,a tu sie okazuje,że trzeba pocierpieć i efekt niepewny...Gdyby nie zdrowie i religia nigdy bym nie pomyslała,aby sie rozstac z papierosami.Po prostu to lubię,są częścią mojego życia.W pracy nie palę,ale jak już sie ubieram do wyjścia,to myślę tylko o papierosie.Przychodząc do domu pierwsza rzecz-palę.Może to przeczyta ktoś,kto się nie uzależnił jeszcze tak jak ja-niech sie trzy...nie - trzydzieści razy zastanowi,czy nie wyrzucić przez okno ostatniej paczki. No,ale najważniejsza rzecz,to papierosy a dobra spowiedź.Trochę wątpię,czy można jednak palić po spowiedzi i iśc tak do Komunii Św. Wierzę w to,co napisał Ks.Dariusz,ale jakby jeszcze kilka słów umieścił na stronie to może byłoby mi łatwiej.Wyobrażam sobie,że aby spowiedź była ważna,powinnam od razu wyrzec się palenia. Nie umiem na razie i tak odwlekam spowiedź i żałuję każdej Komunii Św,której boję się przyjąć,szczególnie,że niedawno(w sierpniu) wróciłam do Kościoła po 20 latach duchowego oderwania i poszukiwania Prawdy w innych rejonach rzeczywistości. Prawdę odnalazłam na powrót w Kościele, zmieniłam bardzo dużo w swoim życiu,zastało tylko to tragiczne palenie. I co teraz? Czekam na słowa jakiegos mądrego Kapłana,a może ktos z Was ma podobny problem?
Walczenie z nałogiem siłą własnej woli (nawet będąc przekonanym o słuszności zerwania z nim) nie jest sposobem najskuteczniejszym. Skupiając się na walce z paleniem, odwracasz uwagę od tego co piękne, wartościowe, dające większą satysfakcję. Twój umysł zajmuje się papierosami bardziej gdy nie palisz niż gdy palisz. Im więcej będzie w Twoim życiu ciekawszych i wartościowych zajęć, tym mniej miejsca na zajmowanie się paleniem. Choć ćwiczenie woli nie jest bez znaczenia dla życia duchowego to jednak ważniejsze jest zaufanie Bogu, że to On położy wreszcie kres twojej słabości. Niech Twoja słabość nie odciąga Cię od Eucharystii i od czynienia dobra. Osoby nie dające rady uwolnić się od palenia papierosów mają okazję do bycia bardziej pokornymi wobec słabości innych ludzi. Sami niewiele możemy. To Bóg uwalnia. Pozostań otwarta na Jego moc a On znajdzie właściwy czas. Każdy człowiek ma słabości. Jeden takie, drugi inne. Nie musimy się z nich spowiadać, bo należą do ludzkiej, słabej natury. Żałować powinniśmy nie słabości lecz naszych zaniedbań w czynieniu dobra, świadomie i dobrowolnie wyrządzanej krzywdy, straconych okazji. Zło i wszelką ludzką słabość można jedynie dobrem zwyciężyć (szlachetnymi pragnieniami i czynami rekompensując swoją marność), nie "na siłę" lecz dzięki łasce Bożej. Nie przegap okazji, gdy Bóg będzie chciał Cię z nałogu uzdrowić (byłoby to zaniedbanie, zmarnowanie łaski) ale nie skupiaj się zbytnio na walce z nałogiem. Chwal Pana nawet, gdy palisz. Twój papieros nie przysłania Mu Ciebie. Niech i Tobie nie przysłania on Bożej miłości i łaski. Pozdrawiam

Wojciech Żmudziński SJ

zobacz komentarze [6]