Dogmat o nieomylności papieża

2015-03-15 15:17:31

Mam pytanie o dogmat o nieomylności papieża: czy to prawda, że obowiązuje on wstecz przed jego ogłoszeniem. Jeżeli papieże byli nieomylni w swoich decyzjach także przed ogłoszeniem tej prawdy, to co z papieżem Borgią?

Oczywiście dogmat dotyczy wszystkich papieży w historii. Ustanowienie dogmatu nie jest uchwaleniem ustawy, dlatego nie obowiązuje tu zasada, że prawo nie działa wstecz (lex retro non agit). Ustanowienie dogmatu polega na oficjalnym potwierdzeniu, że dana prawda już jest nieusuwalnym składnikiem chrześcijańskiego Objawienia, a nie na wprowadzeniu nowości do depozytu wiary. Jest to uroczyste zadeklarowanie tego, w co Kościół zawsze wierzył i wierzy, dlatego ogłoszenie dogmatu może dotyczyć tylko takiej prawdy, która już wcześniej, od zawsze, przejawiała się w jakiś sposób w nauczaniu, modlitwie i praktyce Kościoła.

Tak samo również nieomylność papieża została rozpoznana przez Sobór Watykański I (1869-70) jako prawda obecna w życiu Kościoła od samego jego początku, choć wyrażająca się w bardzo różnych historycznych formach. A jednak rzeczywiście dogmat ten wzbudzał i ciągle wzbudza kontrowersje, głównie ze względu na niewątpliwe zgorszenia, jakie w swej historii wywoływało papiestwo. Słynny papież Rodrigo Borgia (Aleksander VI, 1492-1503) jest chyba najlepiej znanym gorszycielem na papieskim tronie, ale też prawdę mówiąc najmniej kłopotliwym z punktu widzenia dogmatu o papieskiej nieomylności. Rzecz w tym, że wiele głosów sprzeciwu wobec tego dogmatu świadczy o jego niedostatecznym zrozumieniu. Otóż tzw. nieomylność Biskupa Rzymu jest obwarowana kilkoma istotnymi warunkami, o których najczęściej się zapomina. Są one określone w IV rozdziale Konstytucji soborowej "Pastor aeternus" z 18 lipca 1870 r.: My zatem, wiernie zachowując tradycję otrzymaną od początku wiary chrześcijańskiej, na chwałę Boga, naszego Zbawiciela, dla wywyższenia religii katolickiej i dla zbawienia narodów chrześcijańskich, za zgodą świętego soboru, nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że gdy biskup Rzymu przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy wykonując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, na mocy swego najwyższego apostolskiego autorytetu określa naukę dotyczącą wiary lub moralności obowiązującą cały Kościół, dzięki opiece Bożej obiecanej mu w osobie św. Piotra, wyróżnia się tą nieomylnością, w jaką boski Zbawiciel zechciał wyposażyć swój Kościół dla definiowania nauki wiary lub moralności. Dlatego takie definicje biskupa Rzymu – same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła – są niezmienialne (nr 36). Dla wyjaśnienia: to "my" z powyższego cytatu nie jest uroczystą formą I-ej osoby użytą przez samego papieża, ale odnosi się do wszystkich biskupów zasiadających na soborze.

Papieska nieomylność dotyczy zatem tylko takiej sytuacji, w której zasadniczo spełnione są łącznie trzy warunki: a) papież działa wykonując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, b) ma wyraźną intencję ogłoszenia jakiejś nauki jako ostatecznej, c) wypowiada się w sprawach wiary i moralności. A zatem nieomylność, o której mówi sobór, dotyczy tylko tych sytuacji, w których papież ogłasza jakieś twierdzenie jako dogmat wiary. Tymczasem wypowiedzi papieskie spełniające te wszystkie warunki należą do zdecydowanej rzadkości i, co najważniejsze, nie mogą lekceważyć zgodnej opinii pozostałych biskupów. Papież nie może zatem odwołać się do swej nieomylności dla jakiegoś kaprysu, lecz tylko po upewnieniu się, że wyraża w ten sposób autentyczną wiarę całego Kościoła. Wynika też z tego, że papieska nieomylność nie ma nic wspólnego z tym jak papież prowadzi się w swoim życiu prywatnym i w żaden sposób nie opiera się na jego osobistej świętości czy mądrości.

Aleksander VI nie był jedynym papieżem, którego osobista moralność pozostawiała wiele do życzenia, ale na całe szczęście ani on ani inni jemu podobni nie nauczali żadnych bezeceństw jako dogmatów naszej wiary. Pewien problem istnieje za to w przypadku niektórych innych papieży. Jeden z nich, Honoriusz (625-638), istotnie oficjalnie przyjął pewną naukę uznaną za herezję przez całe chrześcijaństwo i zaraz później potępioną także przez Kościół rzymski i wyraźnie odrzucaną przez kolejnych jego następców na tronie papieskim. Trzeba jednak powiedzieć, że Honoriusz popełnił ten błąd bardziej przez niedoinformowanie i pochopność swej opinii niż ze złej woli i przekonania. W każdym razie tego typu sytuacje należy rozwiązywać przez wyraźne rozróżnienie autorytetu urzędu papieskiego od prywatnych wypowiedzi papieży na różne tematy teologiczne.

Zbyszek Jałbrzykowski SJ


Obecność Ducha Świętego przy wyborze papieża

2015-03-15 22:57:39

Mam jeszcze jedno pytanie: jeżeli Duch Święty jest obecny przy wyborze papieża, to dlaczego pozwalał, by na papieży byli wybierani tacy gorszyciele jak Aleksander VI?

No cóż, to jest pytanie raczej do Ducha Świętego... Oczywiście, trudno ukryć, że takie sytuacje stanowią poważną próbę dla naszej wiary, zwłaszcza biorąc pod uwagę rozmiar szkód, jakie wyrządzają one Kościołowi. Z drugiej jednak strony asystencji Ducha Świętego przy wyborze papieża nie należy traktować jako gwarancji kompetencji i cnót elekta. Te jego cechy muszą brać pod uwagę kardynałowie, którzy papieża wybierają. Niestety często w historii górę brały inne kryteria. Poza tym, nie tylko w przypadku wyboru papieża Pan Bóg musi często działać pomimo, a nawet wbrew ludzkiej słabości i grzeszności; jak to mądrze ktoś ujął, Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach. Chodzi o to, że nawet wtedy gdy błądzimy, to Pan Bóg "posługuje się" nami po to, aby przeprowadzić swój plan zbawienia. A co do działania Ducha Świętego, to analogiczne wątpliwości mogą wiązać się nawet z sakramentami: jest w nich obecny Duch Święty, prawda? To dlaczego po chrzcie grzeszymy, albo dlaczego po bierzmowaniu nie umiemy z doskonałą mądrością i odwagą bronić wiary, dlaczego mimo wszystko ciągle mamy tyle wątpliwości, albo dlaczego nie wszyscy księża albo małżonkowie umieją doskonale wypełniać obowiązki swego stanu - przecież wszyscy otrzymali potrzebną do tego łaskę? Działanie Ducha Świętego nie eliminuje ludzkiej wolności, także wolności odrzucenia albo przynajmniej zagłuszenia ofiarowanej przez Niego łaski. Jego obecność nie czyni świata idealnym, ale wspiera nas w zmaganiu się ze wszystkimi niedoskonałościami naszej ludzkiej kondycji; jest gwarantem, że Pan Bóg czuwa nad nami pomimo tego, że my sami często o Nim zapominamy: w ostatecznym rozrachunku Pan Bóg potrafi wyprowadzić dobro z każdego zła, choć nie zawsze łatwo jest nam zrozumieć ten tajemniczy związek. Wątpię, by odpowiedź była zadowalająca, ale istotnie trudno jest znaleźć dobrą odpowiedź na takie wątpliwości.

Zbyszek Jałbrzykowski SJ

zobacz komentarze [1]