niebo, piekło 3

Komentarze

  • 2010-07-28 02:03:50

    Trzeba spytać się duszy potępionej. Ojciec faktycznie nie może Panu dać jednoznaczną odpowiedź, gdyż nie zna sytuacji z autopsji.
    W czyśćcu jednak już nieźle cierpią, a co dopiero w piekle.
    - Esi -
  • 2012-03-26 14:52:31

    katechizm kościoła katolickiego jasno stwierdza że dusza potępiona cierpi męki
    - marco -
  • 2012-08-14 20:17:48

    Najwiekszym niewyobrazalnym cierpieniem dla człowieka potępionego jest to ze w piekle nie doswaidcza obecnosci Boga jego Stworcy ktorego odrzucil.
    Coś starsznego....
    Pozwolcie ze przytozce cytat,urywek z "dzienniczka św.siostry Faustyny": (..)Jak strasznie jest brzydki szatan; biedne dusze potępionych, że muszą żyć w jego towarzystwie, sam widok jego jest wstrętniejszy niż cała męka piekła.
    - Agata -
  • 2015-06-26 23:55:51

    Są rzeczy, na które nie da się odpowiedzieć bez głębokiego wczytania się w Słowo Boże, ale są takie, które jasno są w Nim przedstawione. Owszem nikt nie wie z autopsji jak to jest, gdy się umrze. Ale jeśli ktoś wierzy w Słowa Boże zapisane w Piśmie Świętym i wie co one mówią na ten temat, to uznaje to za fakt. Wiara bowiem jest ze słuchania Słowa Bożego i nie wynika z doświadczenia czegoś, ale z przekonania na dany temat. Kiedy Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi, ten nie żył, nie oddychał, nie myślał, nie widział, nie czuł itd. Dopiero kiedy Bóg tchnął w niego życie, człowiek stał się istotą żyjącą (duszą), mógł żyć, odczuwać i cokolwiek czynić i poznawać rzeczy, które napotykał na swojej drodze. Jak człowiek umiera, staje się taki, jak pierwszy człowiek zanim zaczął żyć, nie funkcjonuje. Jeśli nie żyjemy, to nie funkcjonujemy, stajemy się cali jak proch ziemi. Proszę przeczytać np. Hioba 14:10-14; Ps. 6:6; Koh. (Kazn.Sal.) 9:10. Kiedy Bóg przestrzegał Adama w Edenie, że gdy zje owoc poznania dobra i zła, na pewno umrze, to nie mówił, że zaraz po zjedzeniu tak się stanie, ale Bóg wyznaczył granicę lat życia człowieka. Człowiek umiera z powodu grzechu, przestaje istnieć. Karą za grzech jest śmierć. Nie potępienie duszy czy cierpienia w jakimś piekle, ale śmierć. Bóg przewidział taką sytuację i zaplanował możliwość dla ludzi aby mogli ponownie żyć, zostali z tej śmierci wiecznej wykupieni. Tego dokonał Jezus. Sprawił, że będzie czas zmartwychwzbudzenia dusz, czyli przywrócenia ludzi do życia i możliwość osiągnięcia życia wiecznego. Tę skłonność do umierania dziedziczymy od czasu grzechu Adama. Ale Bóg przez Jezusa Chrystusa dał nam łaskę w postaci zmartwychwstania, przebudzenia ze snu śmierci, jak to uczynił z Łazarzem (Jan 11:11-44) i dziewczynką (Łuk. 8:52-55), że Duch jej (moc życia) sprawił, że znowu mogła funkcjonować. Wiem, że wielu miało różne wizje, sny i doświadczenia śmierci klinicznej, ale podam jeden przykład. Byłam kiedyś w śpiączce. Nie wiedziałam w tym czasie o tym ponieważ straciłam przytomność i nic nie czułam, nawet to jak zawieziono mnie do szpitala. Tam po jakimś czasie się przebudziłam nie wiedząc co się ze mną działo. Jak mówią niektórzy w innych sytuacjach - urwał mi się film. Gdyby nie to, że obudziłam się w szpitalu i mi powiedziano co się stało, to bym nie zdała sobie z tego sprawy, że byłam w śpiączce, a już całkowicie nie byłabym świadoma tego, że nie żyję, gdybym z tej śpiączki nie wyszła. Jestem przekonana, że skoro Słowo Boże naucza, że śmierć jest jak sen, to moja sytuacja (jak i podobne wielu ludzi stykających się prawie ze śmiercią) jest tego dowodem, że człowiek umierając przestaje mieć świadomość, nie odczuwa, nic się z nim nie dzieje. Wtedy każdy człowiek, bez wyjątku, idzie do piekła, czyli do grobu. Jezus też poszedł do piekła, czyli został pochowany w grobie. Tak mówi o tym Słowo Boże i ja tak w to wierzę, że w piekle, Szeolu, Hadesie, w grobie nie ma życia, nie ma mąk. Każdy może mieć swoje wizje, swoje wyobrażenia czy sny, ponieważ nasza wyobraźnia jest zdolna do różnych stanów świadomości, ale jak ta świadomość i funkcje życiowe przestają całkowicie działać, to znaczy, że jest się w stanie śmierci, niebytu. Bóg potępia grzech, nienawidzi grzechu i nie ma nic wspólnego z tymi, którzy lubują się w grzechu. To, czy człowiek grzeszny żyje, czy jest w grobie, nie ma żadnego znaczenia, bo Bóg nie ma teraz z takimi ludźmi społeczności. Tacy ludzie, jak i wszyscy, póki żyją w obecnych czasach, przeżywają cierpienia i radości życia. Wraz ze śmiercią umierają ich odczucia i myśli. Ale Bóg chce aby wszyscy doszli do poznania prawdy i byli zbawieni. Jeśli dobrze się wczytamy w ewangelie, to zauważymy, że są dwa rodzaje śmierci. Ta będąca w czasie życia ludzi (Łuk. 9:60) i ta, gdy człowiek jest pogrzebany. W Ef. 5:13-14 jest mowa, że człowiek grzeszący nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest jak nieżywy, śpi, nie jest w stanie dobrze żyć, bo jest ślepy. Dla Boga i dobrego życia jest martwy. Nie spotkałam jeszcze człowieka, który nie wierzy w Boga lub lubi swoje światowe i grzeszne życie, byłby nieszczęśliwy z powodu niedoświadczania obecności Boga. Są tacy, którzy nie zamieniliby swojego złego życia na życie według wzoru Chrystusowego. Nie ma mowy tu o żadnych mękach. Męki mogą doświadczać tylko Ci, którzy z jakichś powodów nie potrafią się uporać z tym, że odwrócili się od Boga i nie potrafią iść za Nim, chociaż wiedzą, że szczęściem jest tylko życie z Bogiem. Ale za Bogiem można iść tylko, gdy się żyje, a nie gdy się leży w grobie bez świadomości. W Biblii jest mowa, że po śmierci duch człowieka wraca do Boga. Duch ten jest zdolnością życia, dechem żywota od Boga. Kiedy człowiek traci ten dech w wyniku śmierci, to nie może cierpieć mąk. Człowiek - dusza - jest to ożywione ciało, mające umysł i odczucia. Człowiek jest przeznaczony do życia na ziemi, bo z niej i na niej został stworzony i nie ulatuje nigdzie i nigdzie nie jest męczony jeśli nie żyje. Jeśli zaś by żył w trakcie śmierci (co jest absurdalnym stwierdzeniem i to jeszcze niezgodnym z wolą i Słowem Boga, a co dopiero z prawami fizyki, które też pochodzą od Boga), to jaki sens miałoby zmartwychwstanie umarłych skoro żyją nadal, tylko w jakiejś innej formie? Bóg nie mówił, że umrze ciało, ale dusza będzie żyć. Mówił, że człowiek umrze. Kim jest człowiek jeśli nie istotą żyjącą i rozumiejącą? Zmartwychwstaną ci, którzy umarli i nie żyją. Żywi nie mają z czego zmartwychwstać skoro żyją. Nawet Jezus umarł i zmartwychwstał. Dlatego nie ma czegoś takiego, że człowiek idzie gdzieś po śmierci. Zostaje pochowany do ziemi i w śnie śmierci czeka na wybudzenie z tego stanu. Zatem nie cierpi, nie czuje, nie myśli. Po prostu nie żyje.
    - Facula -
  • 2015-06-29 21:35:53

    Facula
    skoro juz czytasz przeczytaj Ksiege Madrosci czy Koheleta do konca albo Kazanie na Gorze.
    To Twoje doswiadczenie ze smiercia jest ciekawe.Pytalem paru odratowanych ze smierci klinicznej i oni tak jak Ty nic nie pamietali.Absolutnie nic.
    - BJ -
  • 2015-06-30 20:02:29

    BJ - skoro piszesz o czymś, to napisz o co Ci dokładnie chodzi i do czego nawiązujesz swoją propozycją przeczytania danych ksiąg czy fragmentów Biblii. Księga Mądrości nie jest w kanonie żydowskim (ST wywodzi się bowiem od Żydów), więc nie mam potrzeby by ją uznawać za Słowo Boże. Ale nawet jakby była, to Żydzi też robili między sobą podziały w sprawach wiary. Jedni, np. faryzeusze, wierzyli w anioły i demony oraz to, że będzie zmartwychwstanie i życie po śmierci. Drudzy, np. saduceusze, wierzyli, że nie ma świata duchowego i człowiek przestaje istnieć z chwilą śmierci. Byli tacy, co wierzyli podobnie jak wielu z innych narodowości, że człowiek gdzieś się udaje zaraz po śmierci. Wiele jest nawet świadectw protestanckich wynikających z wizji, objawień, snów czy śmierci klinicznych, mówiących o tym, że dusza (ciało duchowe czy astralne) się wydobywa z ciała, które umiera i przenosi się do piekła pełnego złych ludzi, którzy cierpią i jęczą z powodu swojego nienawróconego życia. Jak sam widzisz z mojego doświadczenia i rozmów z innymi ludźmi, nikt nic nie pamięta. Czyli po rozmowach z ludźmi odratowanymi od śmierci potwierdzasz moją tezę, że jednak myślenie i przeżywanie czegokolwiek zostaje wyłączone, gdy człowiek umrze. Świadomość zanika. Jedynie świadomość nie do końca przestająca funkcjonować może ulegać złudzeniom, jak w snach. Przykładowo, jak odłączasz całkowicie telewizor z gniazdka i od anteny czy innego nadajnika, to nie ma w nim prądu, obrazu, głosu (jeśli duch człowieka, jako życiodajnej mocy, w której jest też zapisana cała informacja o danym człowieku, przestaje działać, czyli ten duch przestaje sprawiać, że świadomość, myśli itp. funkcjonują, żyją) i nie może taki telewizor nic nadawać i pokazywać. Przestaje być użyteczny. Spokojnie sobie może jedynie stać w pokoju i żadne jego elementy nie pracują. Z człowiekiem jest trochę inaczej, bo wiadomo co się z nim dzieje jak jest pochowany do ziemi. A Księga Mądrości jest utworem literackim pełnym porównań, chyba nawet przypowieści i opisów przemyśleń na tematy związane z postępowaniem ludzi. Ten, kto ją napisał, przekazał swoją mądrość i wyobrażenia w tej sprawie, ale właśnie w sposób typowo literacki. Ale jeśli biorąc pod uwagę przykładowo Mdr. 3:3 i dalsze wersety oraz rozdziały, to Żydzi mieli nadzieję, że jednak ich śmierć nie będzie wieczną śmiercią, a tylko spoczynkiem w pokoju, który sprawi, że nie będą musieli znosić losu człowieczego i oglądać zła. Zostaną przez śmierć oddzieleni od bezbożnych, pozostawiając ich w tym życiu. Nadzieja ta sprawia, że umierają bezpiecznie, chociaż bezbożni z ironią patrzą na ich śmierć myśląc, że spotyka ich ta sama kara jak wszystkich i na nic się zdała ich sprawiedliwość. Uważam, że to ludzie myślą, że umierając i idąc do piekła doznaje się cierpienia. Patrząc na tę księgę i inne można tak się czasem sugerować, ale mądrość Boga w całej Biblii co innego przedstawia. Wracając do Mdr., to skoro każdy jest grzesznikiem (jak mówi Rzym. 3:10), Bóg w dzień nawiedzenia, kiedy zbudzi do życia sprawiedliwych i niesprawiedliwych, każdego w odpowiedniej kolejności, skarci najpierw sprawiedliwych, napomni i uświadomi w czym ich serce nie było do końca czyste i w zgodzie z Bożym Prawem. To będzie czas sądu, który odbywać się będzie po zmartwychwzbudzeniu wszystkich ludzi z grobu, nie z piekła czy nieba, ale z grobu, gdzie człowiek spoczywa. Najpierw odbędzie się sąd nad sprawiedliwymi, których Bóg uzna za odpowiednie osoby do tego aby wraz z Chrystusem zapanowały nad innymi, w tym niesprawiedliwymi, aby dokonywać sądu nad nimi i przysposabiać ich do nowego życia w zgodzie z boskim stylem życia. Na pewnym pogrzebie ksiądz katolicki powiedział słuszne słowa, że ludzie rodzą się z umieraniem, tzn. zaczynają umierać w momencie narodzenia i nie mamy przywiązywać się zbytnio do tego życia, ponieważ ono nie będzie istniało. Po dokonaniu sądu nie będzie istniało zło, ani źli ludzie, którzy nie będą chcieli takiego życia na Bożych zasadach. Póki co jest czas rodzenia i umierania. Rodzenie powoduje życie czyli funkcjonowanie człowieka i jest to jedyna szansa na to, żeby jak najlepiej nauczyć się dobrze postępować w myśli, mowie i uczynku, bo z tymi cechami przyjdzie nam się zbudzić na sąd. Im więcej teraz nauczymy się być sprawiedliwymi, tym mniej będziemy musieli się nauczyć w trakcie sądu Bożego. A umieranie powoduje śmierć, czyli niefunkcjonowanie człowieka. Póki człowiek żyje, to przeżywa coś, czuje, cierpi, raduje się. Śmierć sprawia, że przestają istnieć wszystkie stany człowieka. Słowo Boże nie naucza, że człowiek z chwilą śmierci staje się istotą duchową by przeżywać męki jako kary za grzechy. Grzechy zostaną potępione, gdy Bóg dokona ponownego ożywienia człowieka i w tym czasie będzie człowiek mógł zrozumieć, że żył źle lub nie do końca właściwie i naprawić swoje postępowanie. Jeśli oczywiście zrozumie i będzie chciał się zmienić. Obyśmy zatem skorzystali z tej Bożej łaski.
    - Facula -
  • 2015-07-02 19:38:14

    Facula
    gdyby bylo tak jak piszesz Apostolowie nie cieszyliby sie ze swojej smierci.Oni na nia niecierpliwie czekali twierdzac,ze to ich zysk.Rowniez przypowiesc o Lazarzu i Bogaczu bylaby bez sensu.Umierajacy Szczepan gadalby glupoty...no i nie mogloby byc cudu w Fatimie.A jednak byl.
    - BJ -
  • 2015-07-23 20:34:17

    W 1Mojż. 2:7 jest zapisane, że Bóg ukształtował (stworzył) człowieka z prochu ziemi (z pierwiastków i elementów, które są częścią ziemi) i tchnął w jego nozdrza (oblicze, ciało) dech życia (z hebrajskiego oznacza ono żywotność, ducha, jakie było wspólne wszystkim żyjącym na ziemi zwierzętom i ludziom - Kazn.Sal./Koh. 3:18-19). Wtedy stał się człowiek duszą żywiąca (nehphesh, istotą żywą, to jest duszą żywą, żyjącą, inaczej istotą zdolną do wrażeń, myśli, odczuć itp.). Ciało zostało pobudzone do życia bożą energią (duchem), Bóg nadał mu pewne właściwości, cechy, psychikę oraz zdolności i w ten sposób stał się człowiek duszą, kimś żyjącym. Bóg przykazał człowiekowi żyć na ziemi i panować nad nią. Ziemia zaś została stworzona na mieszkanie dla człowieka (Iz. 45:18 "Pan Bóg stworzył ziemię i uczynił ją, utwierdził ją, a nie stworzył, aby była pustkowiem, lecz na mieszkanie ją stworzył"). Jeśli ziemia ma być miejscem dla człowieka, to skąd taki pomysł żeby człowiek po śmierci udawał się do jakiegoś piekła, czy czyśćca, czy nawet nieba? Jaką mocą mógłby się tam udać, skoro ta moc życia przestaje działać w życiu ludzkim z chwilą śmierci? Można powiedzieć, że z tą mocą jest jak z tlenem, który sprawia, że pali się ogień w palenisku. Gdy nie ma możliwości podtrzymywania tego ognia, to ogień gaśnie i nie ma go. Tak samo jest z człowiekiem. Traci swoją moc życia (ducha) i nawet jakby dusza była jakimś elementem człowieka, to nie miałaby mocy do przenoszenia się gdziekolwiek, bo taką moc by traciła, tak samo jak ciało. Pierwszy człowiek, gdy zgrzeszył, to nie został przeniesiony poza obręb ziemi, a tylko w inne miejsce na ziemi. Człowiek tak został skonstruowany, że może żyć tylko w ziemskich warunkach, ponieważ z ziemskich elementów został stworzony i przystosowany tylko do takich warunków. Został stworzony jako element ziemskiej egzystencji i sfery. A jeszcze na przykład sprawa grawitacji. Jeśli dusza jest elementem duchowym ciała, to dlaczego za życia nie potrafi sama wznieść się w przestworza, wychodzić z ciała i wracać do niego? Jeśli ma takie zdolności po śmierci, to tym bardziej je może mieć, gdy ciało żyje. Skoro człowiek ma wolną wolę i może grzeszyć, to równie dobrze mógłby sobie się oderwać od swojego ciała, ponieważ wszystko mu wolno, jak mówi 1Kor. 6:12. A przykładowo patrząc na węża, to gdy jego skóra staje się martwa i odpada, to wąż dalej jest takim samym wężem, pełza tak samo po ziemi i jest tak samo widzialny, jak przedtem. Bóg nie powiedział człowiekowi, że gdy zgrzeszy, to jego ciało umrze, ale dusza będzie żyć i będzie dręczona z powodu tego grzechu w jakimś innym miejscu niż ziemia lub gdy będzie żył dobrze na ziemi, to w nagrodę pójdzie do nieba. I nie można powiedzieć, że skoro Jezus zbawił ludzi, to sytuacja pod względem umierania i, jak wielu uważa, opuszczania ciała przez duszę się zmieniła od tego czasu. Przed i po Chrystusie ludzie tak samo umierają i podlegają takiej samej zasadzie umierania. Dusza umiera, bo dusza to człowiek, a człowiek umiera. Bóg, gdy mówił o przestrzeganiu lub nieprzestrzeganiu Jego przykazań, to zawsze zachęcał do dobrego postępowania aby się takiemu człowiekowi dobrze powodziło i mógł szczęśliwie żyć na ziemi (np. 5Mojż. 5:33; 6:23), a jeśli by tak człowiek nie żył, to na ziemi by się mu dobrze nie działo – na ziemi, nie w niebie, czyśćcu czy piekle. Przytoczę też Słowa z Kazn.Sal./Koh. 9:3-5 "To jest najgorsze z wszystkich rzeczy, jakie się dzieję pod słońcem: że wszystkich spotyka ten sam los, lecz również serce synów ludzkich jest pełne zła i głupota jest w ich sercu, dopóki żyją, a potem idzie się do umarłych. Kto należy do grona żyjących, ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Wiedzą bowiem żywi, ze muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię (inaczej cechy i wartość) idzie w zapomnienie". Jedyną karą, która dotyczy wszystkich ludzi, jest utrata możliwości życia, które jest darem, czyli utrata tego daru, brak możliwości myślenia, czucia, bycia. Ta kara, może inaczej, ta właściwość życia ludzkiego, które nie trwa wiecznie, zostało zapisane w genach ludzkich i przenosi się na każdego nowo rodzącego się człowieka. Bóg bowiem nie ukrócił możliwości rozradzania się istoty ludzkiej z możliwością życia przez jakiś okres czasu. Jest nawet takie powiedzenie, że coś się zaczyna i kończy. Jeśli czegoś nie było przed zaczęciem się tego czegoś, to też nie ma, gdy się to coś skończyło. Jeśli człowiek jest wielokrotnie porównany w Piśmie Świętym do trawy, która nie jest duszą, czy jak w mniemaniu wielu, nie posiada duszy, to oznacza to, że los człowieka jest taki, jak trawy. Więdnie, usycha, zanika i znika, przestaje istnieć (Ps. 103:15-16). Ps. 102:12-13 podpowiada, że nasze życie się kończy i tylko Bóg trwa wiecznie. Oznacza to, że wieczne trwanie Boga jest pewne, ale czy dany człowiek będzie żył wieczne, tego nie każdy może być pewny. Dlatego też dusza może, ale nie musi żyć wiecznie. Człowiek bez życia przestaje być duszą. W oryginalnych tekstach biblijnych tam, gdzie występuje słowo nefesz (nehphesh), tłumaczone jest ono albo dusza, albo życie, albo człowiek. Nawet Bóg określił, że dusza to krew i Bóg będzie żądał duszy człowieka za życie brata jego (1Mojż. 9:4-6 "Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego. Będę też żądał krwi waszej, to jest dusz waszych. Będę jej żądał od każdego zwierzęcia. A od człowieka będę żądał duszy człowieka, za życie brata jego. Kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana, bo na obraz Boży uczynił człowieka."), czyli życie (duszę) za życie (duszę), jak oko za oko. Bóg nakazał aby nie spożywać krwi, bo krew to dusza (5Mojż. 12:23-24). Polecił by krew wylać na ziemię, aby wsiąkła w ziemię, skąd pochodzi. Według tych wersetów mięso ma więc duszę, tzn. życie płynie po całym ciele. Krew ma tę moc (ducha) i dlatego płynie w ciele i w taki sposób pobudza wszystkie części ciała do życia, do funkcjonowania, i w niej transportowane są wszystkie potrzebne do życia elementy. Czy po śmierci człowieka krew wypływa z ciała? Nie. W niektórych przypadkach owszem, jakaś jej część wypływa, ale krew przestaje płynąć w człowieku, czyli dusza zostaje w ciele, tylko przestaje żyć, życie przestaje być życiem, człowiek jest martwy, przestaje mieć moc życiową. Poddam taką rzecz do myślenia. Dlaczego Bóg zakazał swojemu narodowi wybranemu (Izraelowi) łączyć się, przyjaźnić z ludem pogańskim? Otóż poganie wymyślali różne teorie, przed którymi Bóg chciał Izraelitów uchronić, żeby i oni nie zaczęli, podobnie jak poganie, myśleć i praktykować pewne rzeczy. Jedną z takich rzeczy była wiara w życie pozagrobowe z chwilą śmierci. Egipcjanie przykładowo budowali piramidy, w których umieszczali dobytek i żywność potrzebną do życia po śmierci oraz żyjące sługi aby im usługiwały, jak za ich życia. Król Salomon w Kazn.Sal./Koh. 3:21-22 polemizuje tu z takimi wierzeniami pogańskimi - "Bo któż wie, czy dech synów ludzkich wznosi się ku górze, a dech zwierząt schodzi w dół na ziemię? Tak więc stwierdziłem, że nie ma nic lepszego nad to, że człowiek raduje się ze swoich dzieł, gdyż taki jest jego los; bo któż da mu oglądać to, co się po nim stanie?". Salomon wiedział, że człowiek nigdzie nie ulatuje i nie dzieje się z nim nic, nie ogląda tego, co się dzieje już bez jego udziału na ziemi, w co wierzyli poganie. Poddał w wątpliwość te wierzenia i przekonywał w wielu miejscach swej księgi, że jak dech ludzki przestaje działać, to znaczy, że człowiek przestaje działać i nie żyje, nie myśli, nie czuje. Dech się kończy i nie ma go. Nie wspomina w żaden sposób, że jakaś część człowieka przenosi się do piekła, czy nieba, czy w inne miejsce. Idzie do krainy umarłych, którą jest grób, ziemia, gdzie nic się nie dzieje i niczego nie odczuwa. Ale jakby jednak dusza gdzieś ulatywała, to dlaczego tak bardzo ludzie i zwierzęta boją się śmierci i starają się uciec od śmierci? Podświadomie wiedzą, że wraz ze śmiercią kończy się ich życie i przestają istnieć, przestają egzystować, niezależnie od stanu ich istoty. Gdyby Łazarz, brat Marty i Marii, żył dalej po swojej śmierci przed tym, jak Jezus go wskrzesił z martwych, to mówiłby coś na ten temat. Jego opowieści o tym, co się z nim działo w trakcie śmierci, szybko by się roznosiły. Chyba, że Jezus zabroniłby mu o tym opowiadać, jak czynił w przypadkach niektórych cudów. Nie ma natomiast żadnej wzmianki żeby Jezus odnosił się do takiego stanu wędrówki Łazarza po śmierci. Gdyby Łazarz był w piekle, to radowałby się, że Jezus przywrócił go do życia na ziemi, ale gdyby był w niebie, to smuciłby się, że Jezus go z tego nieba wyciągnął z powrotem na ziemię. Czy Jezus nie zrobiłby mu wielkiej krzywdy, gdyby Łazarz był już w tej wiecznej szczęśliwości? W ST Bóg daje do wyboru człowiekowi życie lub śmierć, a nie niebo lub piekło (5Mojż. 30:19). Jezus Chrystus nie głosił, że będą wiecznie trwały dwa królestwa: Boże, w którym będą ci dobrzy, i szatańskie, w którym będą ci źli. Zachęcał do wiary w zmartwychwstanie, w powrót do życia dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu oraz życia wiecznego przez przemianę serca i umysłu oraz postępowania zgodnego z boskim charakterem.
    Wracając do miejsc przeznaczonych dla różnych istot, to niebo, a właściwie niebiosa, jak wspomina o tym Pismo Święte, są mieszkaniem dla innych duchowych istot, innych niż ludzie, tak jak jeziora, oceany są dla ryb i stworzeń wodnych. Pismo Święte wskazuje co prawda, że istoty duchowe, czyli aniołowie, były posyłane do ludzi na ziemię (np. Łuk. 1:26-27), więc mogły się przemieszczać, ale i tak ich miejscem pobytu są niebiosa. Jednak sam Lucyfer z grupą aniołów stracił swoje miejsce w niebie z powodu pychy, sprzeciwienia się Bogu i chęci bycia równym Bogu (Ap. 12:3-4). Przez to stał się szatanem i bogiem tego świata (Łuk. 4:5-7; 2Kor. 4:4; Jana 12:31), czyli ziemi, ponieważ zapanował nad światem, nad stanem ludzkiego życia. I tu wspomnę o jeszcze jednej rzeczy, którą Bóg zabronił żydom czynić. Jest to wywoływanie duchów (3Mojż. 19:31; 20:6; 5Mojż. 18:10-12). Duchy zmarłych bowiem to nie duchy zmarłych ludzi a demony, które potrafią się podszywać i naśladować inne istoty. Szatan i upadłe anioły mają ogromną wiedzę na temat życia ludzi i dlatego mają taką moc w manipulowaniu ludźmi, dlatego tak bardzo ludzie są podatni na jego kłamstwa i wskazówki już od samego początku istnienia ludzi. Tą wiedzą też oczarowuje ludzi, gdy ci, niby wywołują duchy czy radzą się wróżbitów. Sami ludzie też potrafią siebie wprowadzić w taki stan, że tracą kontrolę nad rzeczywistością, tym bardziej jak coś im się wmówi, i mają zmysłowe wrażenia. W taki sposób jakieś wrażenia stają się silniejsze od rozumu i trzeźwego patrzenia na świat i wydaje się komuś, że widzi czy słyszy ducha. Oczywiście wielu wróżbitów też stosuje swoje sztuczki oszukańcze, ale wszelkie zjawiska okultystyczne są dziełem demonów lub ludzi żyjących a nie dusz czy duchów zmarłych.
    A ta grupa ludzi ciesząca się ze swej śmierci, o której wspomniałeś BJ, którą zapoczątkowali apostołowie (oprócz Judasza) upodabniając się do Jezusa, do Jego osobowości i postępowania, i stając się jak Jezus, czyli poświęcając swoje życie Bogu w stopniu podobnym do Jezusowego poświęcenia, będą istotami podobnymi do Jezusa po Jego zmartwychwstaniu. Będą ciałami duchowymi, jak obecnie Jezus. To są ci, których Biblia nazywa Oblubienicą Chrystusa, mądrymi pannami, którzy przyszli z wielkiego ucisku (przeżywszy tortury typu pożeranie przez lwy na arenie rzymskiej lub zabijanie z powodu wiary w Jezusa i inne okropności), poświęcili całe swoje życie Chrystusowi, którzy zostaną wzbudzeni z martwych już do nowej postaci, nowej istoty, wynikającej z narodzenia się z Ducha Świętego, z woli Boga (Jan 1:13; 3:5-6). Nosili obraz ziemskiego człowieka, ale Jezus ożywi ich do obrazu niebieskiego człowieka, czyli do swojego obrazu (1Kor. 15:37-51). NT mówi, że jest to ograniczona liczba takich osób, jak ograniczona jest ilość stanowisk kierowniczych w jakiejś firmie. A o tym przecież BJ pisałam w komentarzu o Świeckim Ruchu Misyjnym Epifania. Szczególnie zwróć jeszcze raz uwagę na to, że siedziba przedsiębiorstwa wraz z miejscem pracy dyrektorów, tak samo jak i prezesa czy dyrektora głównego, często mieści się w innym budynku czy nawet miejscowości niż hala produkcyjna. Także takie osoby jak apostołowie (jako dyrektorzy) będą wraz z Chrystusem (jako np. wiceprezesem) w niebie i będą służyć całej ludzkości zmartwychwstałej i żyjącej na nowo na ziemi, by pomóc ludziom się zmienić, by mogli żyć wiecznie w Królestwie Bożym. Biblia nawet wspomina, że pracy (która będzie w czasie i po zmartwychwstaniu) będzie dużo, ale robotników mało. Czyli tych, którzy będą jak małżonka Chrystusa, wybrana spośród wielu wierzących, którzy przeszli próbę wiary i wierności Bogu przed śmiercią, którzy stali się najbardziej "czyści" i oddani Jezusowi. Tacy będą wraz z Chrystusem w niebie i będą osądzać świat, cały rodzaj ludzki, czyli doprowadzać świat do bożego porządku. Żaden z apostołów nie wiedział kiedy ma to nastąpić (Dz.Ap. 1:7). Nawet Jezus tego nie wiedział (Mar. 13:32) w czasie życia na ziemi i mówił zawsze "wkrótce", ponieważ wiedział, że wybór takich osób nie będzie łatwy i nie mógł nawet wszystkiego im zdradzać. Jezus zmartwychwstał po trzech dniach, ale to nie świadczy, że wszyscy mają zmartwychwstać po takim samym czasie. Poza tym jeśli takie osoby zostały zaraz po śmierci wzbudzone do życia w innej formie, niż żyli na ziemi, to nie znaczy, że to dotyczy wszystkich ludzi. Nie wszyscy bowiem byli apostołami, nie wszyscy nauczycielami itd. Słowo Boże mówi o pierwszym i drugim zmartwychwstaniu. Oznacza to, że zmartwychwstanie i nawrócenie odbywa się etapowo. Pierwsze dotyczy tych wybranych, którzy będą istotami duchowymi, a drugie pozostałych ludzi, którzy będą istotami ziemskimi, w czasie jaki jeszcze nie nastąpił. Bóg wybrał i dalej wybiera wierne sługi na robotników, współpracowników Jezusa, z których każdy będzie miał swoje miejsce i zadanie. Bóg jednych i drugich ożywi (podobnie jak dzieje się ze zbożem, które obumiera i wzrasta w innej postaci) przywracając im dech (ducha), aby dusza z powrotem mogła żyć i funkcjonować. Zatem ci, o których tylko sam Bóg wie, jeśli już zostali przywróceni do życia z Chrystusem, to są prawdopodobnie w niebie aby szykować Królestwo Boże do jego pełnego nastania. Także my po śmierci zostaniemy wzbudzeni do nowego życia na ziemi, nie do życia w niebie czy piekle, ponieważ Słowo Boże mówi, że będzie nowe niebo i nowa ziemia. Ale tego tematu nie będę rozwijać. Piekło, jako stan śmierci i miejsce pochowania zmarłych, zostanie raz na zawsze zniszczone w swoim czasie wraz z tymi, którzy nie naprawią się po zmartwychwstaniu i umrą drugą śmiercią, z której już nie będzie wyjścia. Przestaną istnieć na zawsze, na wieki. Nie będzie też już podziału na świat Boga i świat szatana. Będzie tylko Królestwo Boże. Ludzie nie będą nigdzie cierpieć mąk, bo nie będzie ich. Nie będzie nigdzie cierpienia, bo Bóg powiedział, że śmierci, i płaczu, i cierpienia już nie będzie.
    Co do przypowieści o bogaczu i Łazarzu, to jak sam wiesz BJ, jest to przypowieść a nie faktyczna sytuacja, a więc porównanie do jakiejś rzeczy czy sytuacji aby zobrazować jakiś temat. Jezus stale obrazował tylko znaczenie pewnych rzeczy. Ta przypowieść nie jest natomiast obrazem nieba i piekła ludzi żyjących po śmierci, ale tego to już nie będę Ci zdradzać o co w niej chodzi.
    Tak na koniec już, proponuję na podstawie tekstów biblijnych, które trochę tu przytoczyłam, zastanowić się w co się wierzy – w Słowo Boże czy w jakieś tam sobie teorie mające coś wspólnego z pogańskimi? Słowo Boże jest jednoznaczne w kwestii życia i śmierci człowieka. Moim zdaniem jest ono nawet tożsame z naukami medycznymi. Kwestię nieba i piekła trzeba przestudiować z Biblią w ręku i materiałami, które rozsądnie tłumaczą, co mówi Słowo Boże na ten temat. Wtedy odpowiedź na to pytanie sprawi, że człowiek będzie szukał mądrości tam, gdzie jest jego wiara. Albo w jakichś niewiadomego pochodzenia teoriach, albo w Słowie Bożym, które nie miesza ludziom w głowach, a jedynie może być niezrozumiałe czy jakby tajemnicze. Ale kto szuka, znajduje. Kto szuka prawdy w Słowie Bożym, prędzej czy później ją znajdzie i będzie miał pokój w sobie. Znajdzie Królestwo Boże, czyli radość, pokój i sprawiedliwość w Duchu Świętym. Będzie miał pokój w Duchu Świętym a nie w duchu tego świata, z którym Bóg nie ma nic wspólnego.
    - Facula -
  • 2015-07-24 04:28:03

    Facula
    jesli chodzi o biblie to ta podaje mnostwo wersetow na temat duszy.I Zydzi zawsze wierzyli w jej istnienie i modlili sie za dusze zmarlych.Choc byla za czasow Jezusa sekta Saduceuszy,ktorzy zaprzeczali jakoby dusza istniala lecz Jezus im odpowiedzial,ze "sa w wielkim bledzie".Gdybys przeczytala biblijna ksiege madrosci to bys wiedziala,ze biblia kazdego kto zaprzecza istnieniu duszy nazywa ...glupcem.To potwierdza,ze nigdy bibli nie przeczytalas i ciagle trzymasz sie broszurek.
    - BJ -
  • 2015-07-25 00:27:19

    BJ - doskonale wiem, że Biblia podaje mnóstwo wersetów na temat duszy. Przecież o tym napisałam, że w tych wersetach zamiennie stosowane są słowa: dusza, człowiek, życie. W zależności od tłumaczeń. A żydzi jak nie mieli wierzyć w duszę skoro sami są żyjącymi, myślącymi i odczuwającymi ludźmi, czyli duszami. Cały czas o tym pisałam. Nie jestem natomiast pewna czy modlili się za dusze zmarłych. Wiem, że odmawiają modlitwy przy zmarłych i przy grobach, które raczej są wyznaniem wiary w Boga i są dziękczynieniem za daną osobę, najczęściej z rodziny. Jeśli możesz to podaj z Biblii gdzie jest opis modlitwy za zmarłych a wtedy to rozważymy. Wiem też, że Bóg zakazał czynić pewnych rzeczy z powodu żałoby (np. 3Mojż. 19:28). Sam zaś Jezus powiedział żeby zostawić grzebanie umarłych (Mat. 8:22; Łuk. 9:60) wymieniając tu dwa rodzaje znaczeń słowa "umarli". O Saduceuszach też pisałam. Na czym opierasz swoje twierdzenie, że oni zaprzeczali istnieniu duszy, skoro dla żydów dusza to człowiek? Podaj gdzie jest wypowiedź Jezusa na temat tych błędnych wierzeń. Zobaczymy o czym jest dokładnie mowa. A poza tym Jezus też udowadniał żydom, że błędnie czasem podchodzili do wielu spraw Bożych i nie chodzi mi tu o kwestię duszy. I przykłady z księgi mądrości też podaj żeby sprawdzić czy rzeczywiście jest w niej zapisane to, co wyrażasz. A co do broszurek, to ja nie wiem o jakie broszurki Ci chodzi, bo ja nie opieram się na żadnych broszurkach, tylko na Słowie i Mądrości Bożej oraz rozsądzaniu i badaniu Słowa Bożego. Wszystko to zaś układam w swoim sercu i rozumie. Na tej podstawie rodzą się we mnie różne skojarzenia, którymi się tutaj dzielę. Ot i cała filozofia. Korzystam z tego co inni przebadali i co mi Duch Święty podpowiada, tak wierzę. Zatem nie wmawiaj nikomu czegoś, czego nie wiesz i co Tobie się wydaje. Poza tym Twoje oceny mogą tylko świadczyć o tym, że sam czynisz to, co innym zarzucasz. Jak z tymi, którzy przyszli kamienować cudzołożnicę, ale sami nie byli bez grzechu. Także zastanów się nad tym, co piszesz na czyjś temat, jeśli chcesz mieć dobre i czyste sumienie.
    - Facula -
  • 2015-07-25 15:02:40

    Facula

    no to niech do Ciebie przemowi Biblia;

    Mt 10.28 " Nie bojcie sie tych,ktorzy zabijaja cialo lecz duszy zabic nie moga.Bojcie sie raczej tego,ktory i dusze i cialo zatracic w piekle moze..."
    Lk 12"nie bojcie sie tych,ktorzy zabijaja cialo i potem nic wiecej uczynic nie moga...bojcie sie tego,ktory ma moc wtracic do piekla"

    Mk12..."czyz nie dlatego jestescie bledzie gdyz nie rozumiecie Pisma ani mocy Bozej?...nie jest on Bogiem umarlych lecz Bogiem zywych.Jestescie w wielkim bledzie.

    "Dawne dzieje Izraela" j.Flawiusz o faryzeuszach i uczonych w Pismie ,ktorym byl przeciez rowniez Pawel apostol cyt."wierza w dusze niesmiertela a ci co pedza zycie cnotliwe lub wystepne odbieraja nagrode lub kare po smierci" i do nich wlasnie Jezus skierowal przypowiesc o Bogaczu i Biedaku

    - BJ -
  • 2015-08-23 23:51:23

    BJ, znam doskonale podane przez Ciebie cytaty. Do mnie Biblia przemawia nie tylko tymi wersetami. A Bóg chce aby wszyscy doszli do poznania prawdy, rozumiejąc i wiedząc o co w Słowie Bożym chodzi, i nie lękali się z powodu błędnych teorii na tematy takie, jak ten. Bóg nie chce abyśmy żyli w niepewności i wątpliwościach. Dlatego kto uważa Biblię za podstawę wiary w Boga, powinien poszukiwać i rozważać wszystko na jej podstawie. Boża prawda nie jest podana w niej jak „na talerzu”. Trzeba rozważać Słowo Boże i odkrywać prawdę Bożą, ponieważ tylko ona daje pokój i uwalnia od wszelkiego zła i błędów (Jan 8:32).

    "I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle". Warto przemyśleć to zdanie pod kątem takiego tłumaczenia. Ciało w takim stanie, jakie znamy obecnie, niszczeje w procesie starości, z powodu chorób czy wypadku i każdy wie, co się z nim dzieje w grobie czy innym miejscu tzw. spoczynku, nie wnikając już w inne zdarzenia, które się stały z ciałem. Ciało zniszczone już nie może istnieć. Dlatego np. morderca ma możliwość zabić, zniszczyć teraźniejsze ciało i tego ciała już nie będzie. Ale może tylko doprowadzić do pierwszego etapu wpływającego na śmierć człowieka. Zazwyczaj zabija ciało gdy człowiek jest na ziemi, w powietrzu czy wodzie, ale nie w grobie (czyli piekle), ponieważ do grobu kładzie się już zmarłą osobę. Grób jest kolejnym etapem śmierci. Duszy (psychiki czy też życia całkowitego człowieka) morderca nie może jednak zabić, bo ona wygasa dopiero po tym, jak ciało przestaje oddychać i następuje tzw. śmierć pnia mózgu. Zabicie ciała przez człowieka wystarczy żeby mogły wyniknąć z tego następne etapy śmierci. Dopiero śmierć ciała powoduje, że dusza zanika, wygasa. Człowiek nie jest zdolny do zabicia duszy. Nigdy nie spotkałam się z przypadkiem żeby ktoś targnął się na czyjąś duszę z nożem, pistoletem czy czymś takim i mógł ją zabić w taki sposób, żeby ciało dalej żyło. Zawsze zabija się ciało, a efektem śmierci ciała jest „uśpienie” duszy. Owszem, ktoś może dręczyć kogoś psychicznie, ale może jedynie doprowadzić do załamania psychicznego czy innego stanu emocjonalnego. Duszy jednak nie zabije. Dlaczego na przykład niektórzy nie chcą żyć i popełniają samobójstwo? Czyżby po to żeby dalej żyć i w dodatku cierpiąc gorsze męczarnie? Tak przecież naucza KK, że samobójcy idą do piekła, gdzie są męki duchowe. Nie dość, że większość z nich cierpi przed śmiercią, to jeszcze miałaby być za to cierpienie ukarana piekłem? To dopiero byłaby podłość! Człowiek może przeżywać śmierć kliniczną i być utrzymywany przy życiu przez respirator i wtedy jego psychika (dusza) nie funkcjonuje. Nikt nie jest jednak w stanie powiedzieć co się wtedy z nią dzieje. Po prostu wraz z ciałem nie jest aktywna. BJ, sam potwierdziłeś, że w przypadku śmierci klinicznej nikt w tym czasie niczego nie widział, nie czuł itd. Czyli dusza była na tamten czas jak wygaszone światło i wtedy światło nie świeci. Są też inne przypadki, kiedy nie ma kontaktu z osobą chorą, bo ona nie reaguje, ale wie co się obok dzieje. Ciało jednak tutaj żyje. Jak przyjrzymy się gdy np. ktoś do kogoś strzeli w serce, to jest to cios powodujący uszkodzenie tego elementu ciała na tyle, że całe ciało przestaje pracować. Często jednak jeszcze przez jakiś moment człowiek się porusza i coś mówi. Ale gdy ciało już nie ma mocy życiowej (ducha), to człowiek (dusza) zasypia i już nie może nic z siebie wydobyć, pomyśleć, powiedzieć, zrobić. Zatem gdy ciało umiera, to śmierć ciała powoduje, że dusza też umiera. Ale nie umiera w ten sam sposób co ciało, tylko zasypia snem śmierci, jak nazywał ten stan Jezus (Łuk. 8:49-55; Jan 11:11-14). Do człowieka (duszy) mówił obudź się lub wyjdź z grobu, a oddzielnie w stosunku do ciała będącego jeszcze krótko po śmierci dał polecenie aby je nakarmić. To o czymś więc świadczy. Dusza i ciało tracą moc życia. Zatem są takie rzeczy, które zabijają tylko ciało, a dopiero śmierć ciała powoduje, że dusza zanika, bo nie ma jak funkcjonować skoro ciało nie żyje. Nie jest jednak tak, że dusza umiera, czy też jest zabita, a dopiero po niej umiera ciało. Później jeszcze napiszę coś odnośnie duszy. Co do życia po śmierci, to zgodnie z wolą Boga i dzięki ofierze Jezusa Chrystusa, będziemy mieć przywilej zmartwychwstać po śmierci, jaką oglądamy w obecnym życiu. Bóg odbuduje nasze ciała przy zmartwychwzbudzeniu. Jak to będzie, to nie wiadomo, czy to będą takie same ciała, to też nie wiem. Ale gdy Łazarz, brat Marii i Marty, którego ciało zapewne już się zaczęło rozkładać, jakoś wyszedł z grobu w takim stanie, jakby w tym grobie nie leżał 4 dni. Czy miał nowe czy przywrócone ciało do dobrego stanu, tego nie wspomniano w Biblii. Na pewno jednak zostaniemy zbudzeni z tego snu śmierci, jak w przypadku dziewczynki, do której Jezus powiedział "zbudź się". Może się powtórzę, ale po śmierci cały człowiek (czyli dusza będąca żyjącym ciałem z całą jego osobowością, emocjami, psychiką itp.) nie żyje i jest to czas, w którym można powiedzieć, że czeka na wzbudzenie go z martwych. Jeśli jest coś takiego jak wewnętrzny człowiek, czyli dusza, to zupełnie zbędne i bez sensu byłoby zmartwychwstanie, skoro człowiek w postaci duszy nie umiera i dalej żyje. Nigdzie w Biblii nie ma takiego opisu. Jezus zaś wyraźnie uczył o zmartwychwstaniu umarłych. Całe bogactwo naszego duchowego czy też psychicznego życia zostanie przywrócone do życia, jak z głębokiego i mocnego snu, czy jak ze śmierci klinicznej. Cała o nas wiedza po śmierci jest w pamięci Boga i ma On moc ją przywrócić. Ale po naszym zmartwychwstaniu, jak pisałam w innym temacie (o Epifanii), będzie się odbywał sąd polegający na pewnego rodzaju resocjalizacji ludzkości i jak nie będzie w nas następowała poprawa i szczerze nie uznamy Bożych rzeczy za jedynie wartościowe, Bóg będzie miał moc odciąć nas od życia całkowicie i definitywnie ("może i duszę i ciało zniszczyć w piekle"). Po prostu odbierze to, co sam dał. Dał naszemu ciału moc życia w formie wyższej niż roślinom i inteligentniejszej niż zwierzętom. Dlatego nie śmierci z tych powodów, które wcześniej wymieniłam, powinniśmy się lękać, ale śmierci wiecznej z powodu odrzucenia właściwego sposobu życia, czyli dobrej duszy. Z tej śmierci, jaką teraz znamy z obserwacji, a której większość ludzi nie chce, nie chce bowiem umrzeć, jest wyjście, jest zbudzenie. Ale Bóg może sprawić, że niektórzy mogą stracić możliwość życia wiecznego i być całkowicie unicestwieni ze swoją psychiką, osobowością, całą emocjonalnością i sposobem egzystencji w drugiej (ostatecznej i na wieki) śmierci, o której naucza Pismo Święte. Naucza aby bać się Boga, który może zatracić życie ludzkie na wieki, bez możliwości powrotu do życia przez kolejne zmartwychwzbudzenie. Ciało i dusza jest śmiertelne ponieważ Bóg może śmiercią zniszczyć i ciało i duszę. Jeśli coś się niszczy, to nie po to, żeby dalej istniało. Coś zniszczone nie istnieje.
    - Facula -
  • 2015-08-24 00:16:42

    Co do tego, że Bóg jest Bogiem żywych a nie umarłych, to wróć BJ do tego, jak napisałam 25.07.2015 o dwóch rodzajach znaczeń "umarli". Umarły to taki, gdy z powodu śmierci nie funkcjonuje, nie istnieje. Takich nie widzimy i nie mamy z nimi żadnego kontaktu. Ale jest też inny typ człowieka umarłego. O takim Jezus mówił, że niech umarli grzebią umarłych swoich. Chodzi tu o ludzi, którzy żyją, ale nie żyją wartościami Bożymi, dla nich Bóg nie jest Bogiem, Władcą. Tacy są w oczach Boga jak umarli. Dopiero w momencie przemiany i nawrócenia do Boga, stają się żywymi, dążą do życia wiecznego na zasadach i właściwościach Bożych. Ef. 5:14-15 mówi: "Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje Ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy (postępujący źle czy niewłaściwie), lecz jako mądrzy (dążący do właściwego, dobrego, rozsądnego postępowania)". Bóg nie może być Bogiem grzeszników (umarłych, nie żyjących z Bogiem) ponieważ tacy ludzie nie chcą i nie poddają się pod wolę, prowadzenie i moc Boga. Bóg jest Bogiem (wyznacznikiem dobrego charakteru) dla tych, którzy pragną i dają się prowadzić w życiu przez Boga. Tacy są wpatrzeni w Chrystusa i uczą się naśladować Go, czyli uznają Boże zasady za coś, czym warto się kierować i żyć. Bóg nazywa takich żyjącymi w Chrystusie. Umarłymi są ci, których życie i postępowanie jest przeciwnością żywych. Jeśli ktoś nie uważa Boga za swojego Boga, to Bóg nie może być Bogiem dla takiego kogoś. Te słowa z Mat. 22:32 tak właśnie się odczytuje. Potwierdza to Mat. 12:33-35, gdzie jest mowa o tym, że można dobrze lub źle postępować w tym życiu.
    - Facula -
  • 2015-08-24 00:36:29

    Jeśli chodzi o dzieło Flawiusza, to nie znam jego życia ze szczegółami i tego dzieła, ale w tym podanym przez Ciebie fragmencie jest mowa o sektach religijnych, jak sam nazwał je w dalszym punkcie Flawiusz. Sekty te wierzyły w nieśmiertelność duszy. Tutaj jest akurat mowa o przekonaniach faryzeuszy. Jezus stale wskazywał, że faryzeusze mają błędne podejścia do różnych rzeczy. Każda grupa religijna miała swoje przekonania, ale to nie świadczy, że są one zgodne z tym, co mówi Bóg w swoim Słowie. Znalazłam w tym dziele Flawiusza też takie zdania:

    - "Bóg jest pełen prawdy nade wszystko, a wszelka niesprawiedliwość jest wobec niej zupełnie bezsilna. A przy tym - WSZYSTKIE INNE RZECZY WYPOSAŻONE W SIŁĘ SĄ Z NATURY SWEJ ŚMIERTELNE I KRÓTKOTRWAŁE, prawda zaś to rzecz nieśmiertelna, wieczna". - Jeśli dawcą siły (czyli ducha) człowiekowi jest Bóg, to też Bóg ma prawo taką siłę człowiekowi odebrać na zawsze, może odebrać życie na zawsze, więc dusza nie będzie istnieć, a ciało ludzkie obdarzone siłą i psychiką to dusza. To potwierdza słowa, że Bóg ma prawo zniszczyć życie w śmierci, w grobie (piekle), unicestwić duszę. Bóg nie pozwoli na wieki istnieć tym, którzy czynią nieprawość. Kiedyś będzie istniało tylko Królestwo Boże, w którym będą żyli tylko tacy, co odwrócą się od swego złego postępowania i przyjmą łaskę Boga na zasadach miłości i sprawiedliwości Bożej. Piekło, jako odrębne miejsce żyjących i cierpiących wieczne męki byłoby zupełnie zbędne. A przecież w Piśmie Świętym jest dokładnie napisane, że śmierć i piekło będzie zniszczone. Istnieć więc będzie tylko Królestwo Boże - nowe niebo i nowa ziemia.

    - "Sądziłem, że nie będzie rzeczą nieodpowiednią przytoczyć te sny w moim opowiadaniu, skoro piszę właśnie o królach; tym bardziej zaś wydawało mi się potrzebne o nich wspomnieć, że można w tym widzieć dowód nieśmiertelności duszy i kierującej sprawami ludzkimi Opatrzności Bożej". - Flawiusz zapisał przykłady snów z udziałem zmarłych osób. Czy sny są rzeczywistością? Oczywiście, że nie. Jednak Flawiusz jakby przypuszczał, że w snach dusze zmarłych odwiedzają ludzi żyjących. A co powiedzieć na sny, w których odwiedzają dusze żyjące? Jak ja się komuś przyśnię, to czy faktycznie niby moja dusza sobie leci do głowy tej osoby w czasie jej snu? Ja bynajmniej nic o tym nie wiem. Wiem tylko, że takimi sprawami zajmują się okultyści, przekonujący o wędrówkach dusz. A okultyzm podobno jest zakazany przez KK. Dlaczego więc większość czy może nawet i wszyscy wierzący katolicy (i nie tylko) wierzą w sprawy bardzo wyglądające na okultystyczne? Czy oglądając film z aktorem, który dawno nie żyje, możemy stwierdzić, że w telewizorze jest ten aktor i żyje? Jest to tylko obraz danej osoby w nagraniu filmowym. W rzeczywistości on nie żyje i kiedyś grał w filmie, ale teraz nie. Tak też jest ze snami - przedstawia nam się obraz i wyobrażenie, że osoba już nieżyjąca coś do nas mówi. Ale to tylko nasze senne wyobrażenie. I Flawiusz wcale tutaj nie potwierdza tego, że dusza (życie ciała z psychiką) jest nieśmiertelna. Według mnie tylko polemizował na ten temat. A nawet jakby chciał powiedzieć, że nawet królom jest potrzebne napomnienie czy podpowiedź i do tego przydatne są wizje senne ludzi, którzy byli za życia autorytetami. Czasem nawet w różnych sytuacjach życiowych zastanawiamy się jak by postąpiła, co by powiedziała na to osoba, która już nie żyje. Takie sny zatem są obrazem, który nam sugeruje, co by taka osoba powiedziała. W rzeczywistości to tylko nasze wyobrażenie, które poddaje nam może sam Bóg, a może właśnie nie Bóg, a może nasze sumienie czy pamięć o danym zmarłym, a może jeszcze ktoś inny. Także teoria o nieśmiertelności duszy i jej wędrówce po śmierci jest najprawdopodobniej ludzkim wyobrażeniem opartym na kłamstwie przeciwnika Boga. Warto się więc zastanowić w co się wierzy i komu się wierzy.
    - Facula -
  • 2015-08-24 00:44:46

    BJ, jak pisałam wcześniej, nie będę tutaj odnosić się do przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Bóg daje swoje Słowo na odpowiedni czas i nie dla wszystkich od razu. Nie wszystkim jest też potrzebne tłumaczenie przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Bóg daje wybór życia lub śmierci i nie straszy wiecznymi torturami a spokojnie tłumaczy, że pragnie żeby człowiek żył w zgodzie z Jego prawami, ponieważ to On wszystko ustanowił według wspaniałej swej mądrości, gdzie nie ma miejsca na coś, co ustanowił człowiek według swej pychy, krnąbrności, niegodziwości itd. Jaką mocą człowiek będzie żył, taka moc pociągnie go do życia lub śmierci wiecznej. Nie można postawić znaku równości między śmiercią i nieśmiertelnością. Nie ważne czy chodzi o ciało czy duszę, bo chodzi tu o człowieka. Jeśli coś nie żyje, to logiczne, że nie jest nieśmiertelne. Nigdzie w Biblii nie ma zapisu, że dusza jest nieśmiertelna, skoro Bóg może ją zniszczyć. Jeśli dusze by żyły pomimo śmierci i gdzieś przechodziły męki, to czyżby Bóg kłamał w swoim słowie, że cierpienia, płaczu i tym podobnych rzeczy już nie będzie? Teraz jeszcze jest czas umierania (zaśnięcia w śmierci) na jakiś czas. Ci, którzy są w grobach, są w nich ukryci. Jak naucza Bóg, ciało wraca do ziemi, a duch (moc życia) powraca do Boga.
    - Facula -
  • 2015-08-24 20:30:25

    Facula
    nigdzie w biblii nie ma zapisu,ze Bog moze dusze zniszczyc."Zatracic" wcale nie znaczy zabic.Faktem jest,ze apostolowie wierzyli w dusze niesmiertela,ktora po smierci ciala jest uwalniana i albo idzie do nieba albo do piekla i za ta wiarew dusze niesmiertelna wszycy apostolowie oddali zycie.
    - BJ -
  • 2015-08-30 17:07:09

    BJ, w takim razie gdzie w Biblii jest zapisane, że apostołowie wierzyli w duszę, jako element człowieka, który jest uwalniany z ciała i idzie do nieba albo piekła bez jakiegokolwiek ciała? Ja znam takie wersety, gdzie jest wyraźnie powiedziane, że każda istota ludzka jest ciałem. Jeśli człowiek składałby się z ciała jako opakowania duszy i duszy jako psychiki czy też wewnętrznego człowieka, to powiedz mi czy na przykład można wymontować z samochodu silnik tak, żeby sam silnik mógł jechać i dalej być samochodem bez podwozia i nadwozia? A właściwie to lepiej paliwo przyrównać do duszy, o jakiej piszesz, i czy jest możliwe żeby po wylaniu paliwa z baku, mogło ono być samochodem i gdzieś jechać? Już to sobie wyobrażam jak dusza, w Twojej wersji, gdzieś się przemieszczała. Jak już to jako myśli i wyobraźnia wynikającej z życia ciała. Silnik czy paliwo nie może się przemieszczać samo i jest niepożyteczne bez pozostałych elementów samochodu. Poza tym silnik i paliwo to rzeczy namacalne. Żadna wola i myśl nie sprawi, że samochód pojedzie bez silnika i paliwa. Cały samochód jest więc niczym dusza składająca się z ciała i funkcji życiowych oraz psychiki. Tak samo jak samochód składa się z silnika, podwozia, nadwozia, czyli karoserii i jeszcze paru innych ważnych elementów. A chrześcijanie to przecież oddawali życie za wiarę w Jezusa a nie wiarę w nieśmiertelną duszę. Owszem, apostołowie wierzyli, że dzięki Jezusowi będą żyć, ale oddawali życie za wiarę w Jezusa. A w Biblii nie ma mowy o uwalnianej z ciała duszy w takiej wersji jak naucza KK. Jest w Biblii o tym, że śmierć uwalnia nas z tego życia jakie teraz mamy, gdzie ciało niszczeje i człowiek zasypia snem śmierci. Zresztą bardzo często w starości następuje znana nam tzw. demencja starcza czy choroba Alzheimera i te rzeczy są wynikiem przemian mózgowych. Jednak nie ma wzmianki, że człowiek w postaci duszy żyje od momentu śmierci. Skoro umarł, to jak może żyć, gdy nie żyje? Człowiek będzie żył ale po zmartwychwstaniu. Czas zmartwychwstania wszystkich zmarłych jeszcze przecież nie nastał. Poza tym Jezus nie poświęcił swojego życia żebyśmy mogli być uwolnieni od ciała, ale od śmierci wiecznej. Teoria mówiąca o tym, że ludzie są uwalniani od ciała jest herezją wobec Słowa i zasad nie tylko Bożych ale i naukowych, medycznych. Ale i tak po zmartwychwzbudzeniu ludzi, kto nie przyjmie tej ofiary Chrystusa i nie będzie dążył do przemiany swojego charakteru, to nie zachowa swojego życia. Dlaczego BJ nie bierzesz pod uwagę tego, jak Bóg przedstawia czym jest dusza? Powtórzę więc i będę to powtarzać, dusza to istota zdolna do rozumowania, pojmowania, zdolna do wrażeń i myśli oraz odczuć wszelkiego rodzaju. Dusza to żyjący człowiek, żyjące ciało. To żyjące ciało ma zmysły, np. smaku węchu czucia. Podam Ci pewne przykłady. Gdy słuchasz muzyki, to dźwięki działają na Twój mózg i tam są przekazywane. Potem z pamięci, za którą odpowiadają pewne części mózgu, gdzie te dźwięki się "zapisały", możesz sobie tę muzykę potem nucić. Także pamięć, wrażenia itp., nie są ulokowane w odrębnej formie człowieka, ale w części ciała, w mózgu. Czym jest np. DNA? Czy nie jest elementem ciała, które nosi w sobie zapis m.in. charakteru odziedziczonego od rodziców? DNA nie jest pojmowaną przez Ciebie duszą, a jednak to w nim jest cały zapis o człowieku i na tej podstawie mamy taką a nie inną osobowość. Także dusza to istota o charakterystycznych właściwościach dla swojego gatunku, których nośnikiem początkowym jest DNA, istota o właściwościach fizycznych i psychicznych, która żyje. Jeśli ta istota przestaje żyć czy istnieć, to przestaje też być duszą. O tych właściwościach istoty Biblia się wyraża wielokrotnie raz przez pojęcie dusza a raz duch. Znaczenie jest jednak takie samo. Dusza się raduje lub rozpacza, czyli istota ludzka, człowiek, się cieszy, jest zadowolony lub jest smutny, płacze. Można mieć ducha radosnego, czyli ma się energię radości, czyli radość. Duch radosny oznacza też to, że człowiek ma powody do radości i emanuje z niego radość. Człowiek może coś czynić, coś się z człowiekiem dzieje. Dlatego dusza ludzka to człowiek żyjący, który działa, funkcjonuje. Dzięki duchowi (tchnieniu życia) od Boga człowiek stał się duszą żyjącą, istotą żyjącą, oddychającą, widzącą, słyszącą, rozumiejącą, mówiącą, skupiającą się nad czymś itp. itd. Poza tym dałam na początku tego postu przykłady takiego stanu, który dał mi dowód na to właśnie twierdzenie, którym tutaj się dzielę. Moje obserwacje i przeżycia oraz wiedza na temat funkcjonowania psychicznego i fizycznego człowieka są dowodem na to, że Biblia właśnie w taki sposób wyraża się na temat duszy. Ale rzeczywiście można powiedzieć, że dusza idzie do piekła czyli do grobu, zapada w stan snu śmierci. I to jest biblijne stwierdzenie. Dusza po zmartwychwstaniu może też iść do nieba, mając już ciało o innych właściwościach. Taki przywilej jest np. dla apostołów (1Kor. 15:36-54) i to też jest biblijne stwierdzenie. Piekło nie jest więc żadnym miejscem, w którym dusza się męczy i przechodzi jakieś udręki. Jest to stan śmierci, niebytu, niefunkcjonowania duszy (człowieka), umiejscowiony w grobie, w ziemi, do czasu wzbudzenia ludzi z martwych.
    - Facula -
  • 2015-08-30 18:24:03

    BJ, odnośnie zatracenia, to weźmy pod uwagę to, na co trzeba zwracać uwagę przy czytaniu Słowa Bożego, że teksty biblijne należy tłumaczyć nie z naszego punktu widzenia, ale na podstawie oryginalnych języków, których nie zawsze da się przełożyć na nasze pojęcie. My bowiem nie mamy takiego samego pojęcia na temat wypowiadanych i zapisanych w Piśmie Świętym rzeczy, jak mieli np. apostołowie czy Żydzi. Sprawdź więc zatem takie porównanie tłumaczeń interesującego nas wersetu.

    - Przekład dosłowny tłumaczonych słów:
    "I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, duszy zaś zabić nie są w stanie; bójcie się raczej Tego, który jest w stanie i duszę i ciało zgubić w Gehennie."
    - Biblia Gdańska:
    "A nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą; ale raczej bójcie się tego, który może i duszę i ciało zatracić w piekielnym ogniu."
    - Uwspółcześniona Biblia Gdańska:
    "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz nie mogą zabić duszy. Bójcie się raczej tego, który może i duszę, i ciało zatracić w piekielnym ogniu."
    - Biblia Warszawska:
    "I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle."
    - Biblia Tysiąclecia:
    "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle."

    Jasno tu wynika, że zatracenie ma takie samo znaczenie jak zniszczenie. Jest też słowo zgubić. Jak coś zgubisz, to już tego nie masz. Bóg więc może sprawić, że już nie będziesz mieć życia, czyli po prostu nie będziesz żył, nie będziesz istniał. Ty, jako dusza (istota żyjąca), nie będziesz żył. Dusza nie będzie żyła. Ponownie odniosę się do Jezusa, który przyszedł żeby odnaleźć to, co zginęło. Co takiego zginęło? Nasza dobra natura, prawość w nas w momencie zgrzeszenia przez pierwszego człowieka. Odtąd człowiek stał się grzeszny, stał się grzesznikiem (Rzym. 3:10-12). Przez to zginęła też możliwość życia wiecznego. Bóg bowiem powiedział, że Jego duch (tchnienie życiodajne, energia do życia) nie będzie w człowieku na zawsze z powodu grzesznej natury (Rodz./1Mojż. 6:3). Od początku ludzkości, od Adama, z człowieka uchodzi to tchnienie życiodajne od Boga i człowiek przestaje być duszą, bo duszą stał się po tym, jak Bóg tchnął w ciało ludzkie ducha (Rodz./1Mojż. 2:7). W Biblii Gdańskiej i innych tłumaczeniach jest mowa o duszy żywiącej, duszy żyjącej lub duszy życia. Jezus przyszedł wykupić nas ze śmierci i przez Jego dzieło będziemy mieć dostęp do życia wiecznego. Taką możliwość zgubiliśmy i straciliśmy przez grzech Adama. Ciało zostaje utracone przez śmierć, czyli przez starość, choroby, zabójstwa itd. Utracone czy zatracone i przestaje istnieć. To oznacza, że dusza będąca zatraconą, przestanie istnieć z podstawowego powodu. Takim powodem jest grzech, grzeszna natura duszy (człowieka żyjącego i czującego), bo dusza, która grzeszy, umrze. Tak jest zapisane w oryginalnych tekstach Słowa Bożego. Bóg na razie nazywa ten sposób zatracenia-zniszczenia Gehenną, ogniem piekielnym, który strawi, spali, ogniem śmierci. Wydaje mi się, że ta Gehenna nie będzie dla ginących dusz, bo im już nic nie pomoże i na nic byłyby ich cierpienia, które by się nigdy nie kończyły. Oni po prostu umrą, podobnie jak się umiera dzisiaj. Ale Gehenna będzie widokiem przeznaczonym dla tych, którzy będą na drodze do życia wiecznego. Widok zatracanych dusz, które zginą, zostaną zniszczone, zniszczone będzie bowiem życie człowieka, ten widok będzie przestrogą dla tych, którzy będą żyć dalej, aby nie popełnili grzechu w czasie sądu, w którym będzie też próba czy człowiek faktycznie się odwrócił od grzesznego postępowania. Przestrogą, żeby już nigdy nie zrodziła się w nich myśl o popełnieniu grzechu, jak to miało miejsce w Edenie. Człowiek wtedy będzie bowiem wiedział co to znaczy śmierć, a znaczy to nieistnienie. Nie sądzę żeby ktokolwiek chcący żyć w Królestwie Bożym chciałby zginąć na zawsze. Tym bardziej, że wie co się teraz dzieje z ciałem innych ludzi po śmierci. Nie sądzę, że jak zobaczymy Królestwo Boże, o którym nawet się nam nie śniło, i będziemy mieli szansę zachować życie, to chcielibyśmy zginąć i nie żyć w takiej cudownej atmosferze boskich rządów i warunków życia. Ale niestety będą tacy, którzy nie docenią niczego i z niczym się nie będą liczyć i pomyślą, że i tak znowu będą mogli powrócić do życia. Także zatracić duszę to to samo co stracić życie i duszy już nie będzie, nie będzie osoby, której dusza i ciało została zgubiona, zatracona, zniszczona.


    - Facula -
  • 2015-08-30 18:39:39

    Wybacz BJ, że się tak rozpisałam, ale mam teraz jeszcze jedną myśl. Dlaczego w Piśmie Świętym, opisującym nowe dzieje ludzkości, gdy śmierć i piekło zostanie zniszczone, nie ma mowy o piekle, tylko o nowym niebie i nowej ziemi oraz nowym Jeruzalem? Jakoś św. Jan miał wizje tego, co będzie, że z piekła (grobu) wyjdą umarli i to piekło wraz ze śmiercią zostanie spalone (zniszczone) wraz z tymi, którzy upodobali sobie kierować się złym charakterem. Ale potem miał już tylko wizje Królestwa Bożego, które nastanie po tym zniszczeniu wszystkich wrogów Boga i wszystkich rzeczy, które nie są odzwierciedleniem tego Królestwa. Jakże więc mogłoby istnieć piekło, skoro zostanie zniszczone i będą tylko warunki życia zgodne z wolą Boga? Biblia więc jednak jasno wskazuje, że piekła już nie będzie i nie będzie niczego, co ma cokolwiek wspólnego z królestwem szatana. Nikt zatem nie będzie przechodził żadnych mąk, i cierpień, i niczego, co się twierdzi na ten temat. Słowo Boże mówi całkiem inaczej na temat naszej przyszłości niż myślą ludzie. Wierzę zatem Słowu Bożemu i wierzę w Boga łaskawego, miłosiernego, sprawiedliwego, mądrego i dobrego. Jeśli ktoś twierdzi, że grzesznicy będą cierpieć w piekle i przechodzić w nim jakieś męczarnie na wieki, to zaprzecza temu, co mówi Bóg i oczernia Boga. A na tym właśnie zależy szatanowi. Zawsze na tym jemu zależało. Wybór więc do nas zależy w co i komu wierzymy.
    - Facula -
  • 2015-08-31 15:32:39

    W 1 Liście św. Piotra jest napisane o Chrystusie: "...w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, które niegdyś były nieposłuszne... "

    - Anka -