buddyzm

2011-01-29 18:21:31

"W buddyzmie istnieje cała grupa demonów, najważniejszym z nich jest Mahakala, który jest jakby głównodowodzącym demonów, do niego codziennie odprawia się modły, aby był na posługi mistrzów. Jego zadaniem jest chronić naukę i mistrzów; są też demony, które mają odcinać człowieka od pewnych rzeczy, do których jest przywiązany""Kult Sziwy w Indiach jest kultem satanistycznym""Buddyzm jest religia Szatana"-to krotkie cytaty na podstawie swiadectw ojca Josepha Maria Verlindea i ojca Gabriele Amortha-w zwiazku z tym pytanie jak taki buddysta (podal przyklad buddyzmu ale mam na mysli rowniez inne "religie") ma poznac prawdziwego Boga.Nie ma w Sobie Ducha Sw a oddaje czesc demonom-jak moze rozpoznac falsz dotychczasowego zycia i zmienic je, rodzac sie powiedzmy w Indiach (gdzie kasty za odstepstwa od "wiary" kaza smiercia).Jak z ich zbawieniem ?

 

Witam serdecznie,

Zastanawiam się niekiedy skąd się bierze jakiś szczególny autorytet, jakim chrześcijanie są w ostatnich latach skłonni obdarzać egzorcystów i traktować ich opinie niemal na równi z Katechizmem. Podczas, gdy są to jedynie ich prywatne opinie. Do tego czasem naprawdę słabo osadzone w teologii. Rozumiem, że zajmowanie się takimi praktykami stawia tych księży w pozycji kogoś, kto doświadczył czegoś tajemniczego, niezwykłego i niedostępnego dla "zwykłych" chrześcijan, do tego wzmocnionego przez Hollywoodzkie (i nie tylko) produkcje i programy typu "Nie do wiary". Czegoś, co miałoby niezłomną siłę potwierdzenia namacalnej wręcz realności rzeczywistości pozamaterialnej. Ale obawiam się jednocześnie, że znajduje tu swoją pożywkę, naturalna skądinąd dla człowieka, skłonność do magicznego rozumienia swojej własnej wiary. I wtedy, pod pozorem chrześcijańskiej retoryki i walki z okultyzmem, magią, demonami i innymi zagrożeniami duchowymi sami niepostrzeżenie popadamy w magiczne rozumienie świata, relacji z Bogiem, samego siebie i osobistej historii.

Oficjalne stanowisko Kościoła Katolickiego do religii niechrześcijańskich odbiega jak sądzę nieco od opinii cytowanych duchownych i jest wyrażone przede wszystkim w Deklaracji Soboru Watykańskiego II Nostra Aetate. W numerze 2 tego dokumentu czytamy:

Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecna jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się odpowiedzieć na te same pytania za pomocą coraz subtelniejszych pojęć i bardziej wykształconego języka.

Tak więc w hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością.

Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia.

Podobnie też inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy.

Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi.

Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał. Przeto wzywa synów swoich, aby z roztropnością i miłością przez rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych się znajdują. (DRN 2)

Pozdrawiam serdecznie,

 

Marek Rosłoń SJ

zobacz komentarze [50]

buddyzm Zen

2011-03-26 12:08:48

Jakie jest tak naprawdę stanowisko Kościoła i Jezuitów wobec buddyzmu Zen czy wobec praktyki medytacji Zen? Jak powinien się na to zapatrywać katolik? 

Wiadomo, że jest sporo księży ćwiczących się w medytacji Zen. Nie brakuje też jezuitów zajmujących się tym rodzajem medytacji. Z drugiej strony inni duchowni potępiają, jak się zdaje, wszystko co pochodzi ze Wschodu. Wiem, że sam przełożony zakonu jezuitów, Jego Ekscelencja generał Peter Hans Konvelbach pisał i wysyłał listy gratulacyjne do tych zakonników, którzy trening Zen ukończyli.

Jak powinien rozumieć lub odnosić się do Zen katolik? Jak dużo jezuitów przeszło trening Zen? Czy istnieją o tym jakieś oficjalne informacje? 

Nie znam żadnego oficjalnego stanowiska Kościoła w sprawie zen i zdaje się, że takiego nie ma. Jeśli chodzi o założenia generalne stosunku katolików do religii wschodu punktem najistotniejszym jest soborowa konstytucja Lumen Gentium (np. paragraf 16) oraz deklaracja Nostra Aetate. Zasadniczo chodzi o to, że w innych religiach są elementy święte i prawdziwe i ich w żadnej mierze Kościół nie chce odrzucać, a nawet zachęca by takowe dobra uznawać, chronić i wspierać.

W przypadku medytacji zen istnieje pewna trudność z ustaleniem czy należy traktować ją jako doktrynę, czy też jako metodę. Najprawdopodobniej oba te elementy można tam znaleźć. W tym momencie jednak stajemy wobec pytania czy można je oddzielić i korzystając z metody nie stać się wyznawcą doktryny (choć, nawiązując do tego co napisałem na początku, pewne elementy doktryny buddyjskiej można z pewnością nazwać świętymi i prawdziwymi).

Jeśli chodzi o praktykę. Przynajmniej czterech jezuitów jest mistrzami zen. Setki jezuitów na całym świecie zen praktykują. Jest też wiele ośrodków jezuickich (domów duchowości), w których proponuje się praktykę zen. Ważne jest jednak, że nie uważają oni (przynajmniej znakomita ich większość) medytacji zen za modlitwę ale za środek, za technikę koncentracji. Owoce tej praktyki wykorzystuje  się w czasie modlitwy.

Nie znam szerszych opracowań tematu „jezuici a zen”, ale zainteresowanych odsyłam do poszukiwań w Internecie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce nazwisko któregoś ze znanych jezuitów-propagatorów zen (np. Hugo Enomiya Lassalle SJ, Robert Kennedy SJ).

W tym wypadku, podobnie jak w wielu innych, najsensowniejsze wydaje się wybierać to, co pomaga w relacji z Bogiem, a odrzucać to, co przeszkadza. Zen z pewnością nie jest właściwą metodą dla wszystkich katolików, podobnie jak taką metodą nie są rekolekcje ignacjańskie... Warto korzystać z rozumu i sumienia.

Pozdrawiam,

Czesław Wasilewski SJ

zobacz komentarze [16]

medytacja chrześcijańska,zen

2011-12-30 14:43:56

czytałam troszkę o medytacji chrześcijańskiej,ojcu Janie Berezie propagatorze tej metody i do wczoraj nic nie budziło we mnie niepokoju w tym wszystkim. Mimo że metoda czerpie z buddyzmu itd itd Zaniepokoiły mnie słowa siostry zakonnej wypowiadającej się na antenie radia, która niepochlebnie wyraziła się nt o Berezy, że za bardzo łączy zen i modlitwę,że za głęboko wchodzi w te "wschodnie klimaty".Próbowałam szukać informacji o stosunku Kościoła do tego ale jakoś nie odnalazłam,może ma mi wystarczyć samo to,że gdyby to było złe to napewno benedyktyni czy inne władze kościelne by zareagowały?Dla spokoju sumienia proszę jednak o jedno słowo odpowiedzi: TAK-możesz spokojnie jechać do benedyktynów i stosować medytację ch. NIE-uciekaj od tego:) Serdecznie pozdrawiam, często tu zaglądam i bardzo dziękuję wszystkim księżom za ich pracę.Kamila
Odnośnie elementów zen w duchowości chrześcijańskiej dość wyczerpująco napisał ks. Czesław, odsyłam więc do jego odpowiedzi powyżej:

http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/47/n/2292/#HQ_2724

Osobiście nie znam propozycji o. Berezy, ale słyszałem dużo dobrego na temat różnych warsztatów duchowościowych proponowanych przez benedyktynów. Mają oni niezwykle głębokie doświadczenie duchowości i mistyki, jestem też pewny, że mają bardzo głębokie rozeznanie spraw duchowych. Osobiście nie widzę więc nic przeciwko, ale decyzja należy do Ciebie.

Pozdrawiam,

Marek Rosłoń SJ

zobacz komentarze [3]