Jak żyć ze starszymi rodzicami.

Komentarze

  • 2014-01-15 13:49:56

    Sytuacja Pani nie jest odosobniona. Mogę powiedzieć, że jest mi dobrze znana i to z niejednego przypadku. Jeżeli bliskie lub ważne osoby w Pani otoczeniu mówią żeby się wyprowadzić - to proszę posłuchać ich rady. Radzą słusznie. Sama decyzja i lęk z nią związany będą najtrudniejsze. ale potem - sama Pani zobaczy, że zacznie Pani zdrowieć, nabierać zdrowej pewności siebie, a rodzicom krzywda się nie stanie.
    - mc -
  • 2014-01-15 14:05:52

    Dzieczyno, ja mam lat 39, wynajmuje mieszkanie w wiekszym miescie i tu pracuje i NADAL nie mam wlasnej chaty. Wynajmuje z kolega, botaniej. Dostaje szału, ze nie mam swojej przestrzeni. Owszem, nie meiszkam z rodzicami bo oszalabym, rozumiem Ciebie - ale moja rada jest taka - MUSISZ sie wyprowadzić! PO prostu musisz. Choroba, chyba ze jest jakas mega ciezka 9wtedy rozumiem opieke), nie usprawiedliwia Cie bys tam siedziala i wybacz - gniła. ja sobie mowie ze tez gnije, umieram, wegentuje, bo oszczedzam, bo nie mam wlasnej chaty, wlasnej przestrzeni, ale trudno, Polska to mega drogi kraj, male zarobki. Ale walcze, ja juz nie mieszkam z rodzicami 15 lat, ale nadal nie na swoim. Walcze, oszczedzam, kidys kupie wlasne. Sluchaj, jest takie powiedzienie "Everything beautiful in your life is on the OTHER side of fear" czyli "Wszystko piekne czego chcesz w zyciu jest po drugiej stronie strachu". Odpowiedz sobie sama czy chcesz zyć czy gnić. Ja mimo ze troche gnije, chce żyć, gorzej lepiej, ale zyc . nie obrazaj sie jesli to sa ostre słowa, ale te same słowa mowie do SIEBIE , codziennie. Lekko nie jest ale walka trwa ;)
    - pasikonik -
  • 2014-01-15 19:47:59

    ok, ale w tej chwili nie mogę się wyprowadzić, bo nie mam dokąd, za co i bez pracy. Jestem potrzebna. Ojciec po udarach, mam nie może za bardzo dźwigać itp . No, wiadomo. Sytuacja trochę bez wyjścia. Gorsze jest to, że nie mam wolności w sercu. Walczę, staram się akceptować. Jest trudno.
    - A. -
  • 2014-01-16 19:03:26

    Mnie się wydaje, że kluczowe są Twoje słowa o braku wolności w sercu. Może mógłby Ci pomóc mądry, dobry kierownik duchowy i psycholog? Jeżeli mieszkasz w dużym mieście będzie Ci łatwiej. Róznie w życiu sie układa. Jasne, że idealnie, gdy dorosły człowiek mieszka sam, ale nie zawsze jest to możliwe. Ważne byś miała swoje życie, znajomych, może jakąś wspólnotę, koło zainteresowań? Byś oprócz rodziców miała swój świat, byś rozwijała swoje zainteresowania i starała się przebywać wśród ludzi.
    - Ania -
  • 2014-01-17 00:14:08

    Mimo wszystko, nawet chorzy, rodzice nie są niemowlętami, których nie można z oka spuścić. Znajdź pracę jakakolwiek, byle nie w domu, byle z ludźmi. Mieszkając z nimi, możesz mieć własne życie. Zastanów się, czy rodzice nie są wymówką wobec samej siebie i usprawiedliwieniem, że nie szukasz rozwiązań, nie masz własnego życia. Może się go po prostu boisz. Bo czasem tak naprawdę wolimy znaną, swojską, starą biedę niż podjęcie wysiłku w kierunku zmiany. Oj, znam to, znam, na własnym przykładzie przerabiałam.
    - Ter -
  • 2014-01-17 15:36:00

    Strasznie trudno coś poradzić. Nie masz stałej pracy, ale cokolwiek masz? Nie da się wynająć czegoś? My z mężem całe życie tułamy się po wynajętych, chociaż mamy pracę ale na kupno za mało pieniędzy. W wynajętych też nie jest się na swoim, czasem jak na łasce tyle że z obcymi ludźmi zawsze łatwiej stawiać granice i egzekwować swoje prawa. Mogłabyć dochodzić do rodzicw i pomagać. A masz rodzeństwo, które mogłoby pomóc w opiece nad rodzicami? Nasuwa się niby taka rada żeby pogadać z rodzicami żeby jakoś poprawić relację itd ale moi rodzice są też badzo trudni więc wiem, że nie zawsze to, co powinno być najlepszym rozwiązaniem- rozmowa- skutkuje.
    Jeżeli faktycznie nie ma możliwości wyprowadzić się, to chociaż uporządkuj swoje życie, sprawy, odnów znajomości, znajdź jakieś miejsca spotkań itp. Wiem, że jak chorujesz na depresje to trudniej Ci się "pozbierać" ale coś trzeba robić, bo jeszcze młoda jesteś:-)
    - Mia -
  • 2014-01-18 14:13:54

    Ter
    Pisząc o wymówce z powodu lęku, do osoby, która cierpi na nerwicę depresyjno-lękową, jesteś mniej więcej tak samo delikatna, jak mówiąc osobie o słabym wzroku, że może wygodniej jej jest pewnych rzeczy nie dostrzegać.

    Autorko
    Myślę, że możesz mieć duże trudności ze spojrzeniem na tę sytuację w wolności, dopóki się trochę od niej nie zdystansujesz fizycznie. W praktyce oznacza to chyba jednak wyprowadzenie się na pewien czas, lub dłuższy wyjazd z domu...

    Może spróbuj podejść do sprawy od strony praktycznej, nie zakładając z góry, jak się wszystko potoczy.

    1) Twoi rodzice:
    Jakiej konkretnie pomocy potrzebują?
    Czy potrzebują tej pomocy stale, czy od czasu do czasu?
    Czy można udzielać tej pomocy bez wspólnego zamieszkiwania?
    Czy jest ktoś inny niż ty, kto mógłby im pomóc w czasie twojej nieobecności (choćby czasowej)? To może być np. twoje rodzeństwo, inna rodzina, znajomi, sąsiedzi, osoby wskazane przez duchownych, którzy doradzają ci wyprowadzenie się, itd.

    2) Ty:
    Jakie są twoje pragnienia, choćby głęboko zakopane?
    Czy masz jakąś pasję (głębokie pragnienie, dla którego chętnie podjęłabyś różne trudy) i jaką?
    Co utrudnia ci realizację tych pragnień (twoja nerwica, przekonania, warunki materialne, brak wykształcenia w jakimś kierunku)?

    3) Warunki zewnętrzne:
    Co konkretnie jest potrzebne?

    Równocześnie wołaj do Boga mocno i wytrwale, prosząc go o pomoc. Nie wyznaczaj Mu granic tej pomocy. Nasłuchuj Jego odpowiedzi, nie zakładając z góry, co ci odpowie.

    No i jeszcze życzliwi ludzie w tym my. Może ktoś z nas będzie w stanie pomóc również praktycznie (tu się trzeba zastanowić, jak to zrobić nie podając danych publicznie w internecie). Może któryś z doradzających ci wyprowadzkę duchownych będzie w stanie pomóc również w praktyce?

    - magdas -
  • 2014-01-25 15:06:02

    Witaj, miałem kiedyś nerwicę lękową, pewnie połączoną z depresją...można z tego wyjść...chodziłem na terapię taką 3 miesięczną w Szpitalu Klinicznym, odział psychiatryczny...dziś jestem zdrowy, nie ma śladu po dawnych lękach ale pomógł mi w tym oczywiście Pan Bóg, przez lekarzy...więc można...dasz radę, wierzę w to że dasz radę:) ważne, żebyś przebywała wśród ludzi, dobrych ludzi jak najwięcej:)
    - Maciek -
  • 2014-01-26 00:00:45

    Dziękuję za wszystkie komentarze. Tak, już zaczęłam się dystansować. Mam swoje pasje od lat gdzieś tam zagubione: muzyka, wspólnota itp. Pan Bóg Dobry, wyciąga mnie z tego bagienka do wolności ale proszę o modlitwę. Tak się zagmatwałam, że nawet Bóg stał się dla mnie kolejnym "problemem".Dziwnie to brzmi... ale się nie poddam, przynajmniej na razie. Stałej pracy nie mam ale już częściowo furtki się otwierają. Być może ten czas mnie do czegoś przygotowuje. Jeszcze raz dzięki! Jeśli ktoś jeszcze coś od siebie dorzuci to miło mi będzie i zawsze to lepiej między ludźmi chociaż internetowo i anonimowo. Dzięki!
    - A. -
  • 2014-01-26 18:34:35

    w sytuacji trudnej i bez wyjscia polecam nowenne pompejanska jest to modlitwa niedoodparcia spróbuj napewno się uda :)
    - Agata -
  • 2014-01-27 18:03:36

    Hej
    ja mieszkam z mama po smierci taty i samotnie wychowuje syna i powiem Ci,ze mi sie dobrze mieszka, choc jak moj tata zyl to caly czas ponawialam proby zeby sie wyprowadzic. Mialam tez choroby na tle lekowym i zapewniam,ze mozna z tego wyjsc. wydaje mi sie ze Pan Bog jak mu zaufasz jakos wyprostuje z czasem te Twoje sciezki, az do momentu az bedziesz szczesliwa, oczywisxcie potem tez bedzie Cie prowadzil i sie Toba opiekowal. Niewiem co tam dla Ciebie planuje i co jest dla Ciebie i Twoich rodzicow najlepsze. Ja mimo,ze mieszkam z mama mam swoje zycie, swoich przyjaciol, STALEGO SPOWIEDNIKA-TO NAJWAZNIEJSZE w Twojej i mojej sytuacji. Tylko wiesz to tez nie od razu, pare lat chodzilam do nieodpowiedniego dla mnie kierownika duchowego a teraz mam super. Jestem szczesliwa a tez nie mam stalej pracy i mieszkam z mama, i synem. Ty napewno tez bedziesz , jak Cie juz Bog pochwycil, to Cie nie pusci az wyprostuje Twoje zycie. Pozdrawiam i sciskam
    - Joanna -
  • 2014-01-29 12:30:41

    Ja też mieszkam z mamą, tata nie żyje a wróciłem z wielkiego miasta jak mi się poprzestawiało w życiu...pewnie po ludzku to dawno byśmy zwariowali ze sobą ale właśnie Pan Bóg czuwa i wierzę, że jakkolwiek będzie, damy radę...powiem Ci nie tracić wiary mimo wszystko, to jest Meksyk! Od 3 lat jestem tak świadomi przy Panu Bogi i powiem Ci że widzę dopiero co się dzieje, że cuda są co dzień, choć może ktoś powie że małe...nie ważne! są. Jak masz FB posłuchaj sobie ostatniego wekkendu pełnego łaski...właśnie jest o sucharach hehe, czylo o taki co nieraz nic nie czują:)

    https://www.facebook.com/LangustaNaPalmie

    Polecam:) Z pozdrowieniami i modlitwą,
    Maciek
    - Maciek -
  • 2014-01-30 23:51:00

    Dzięki wszystkim! Maćku, dziękuję za konferencję. Pozdrawiam serdecznie. Jeśli ktoś chciałby napisać do mnie to podaję mail: [email protected]
    - Anna -
  • 2014-07-11 23:55:19

    "jak Cie juz Bog pochwycil, to Cie nie pusci az wyprostuje Twoje zycie."
    Dziękuję Joanno za te słowa, bardzo ich teraz potrzebowałam. Ciągle się wymykam, próbuję żyć po swojemu, sama myślę o wyprowadzce i borykam się z poczuciem winy i obowiązku. Wiem, że Bóg wysłuchuje naszych modlitw po swojemu, czasem ucząc nas pokory ale nie daje ciężaru większego niż moglibyśmy udźwignąć.
    Życzę powodzenia i dobrze podjętej decyzji.
    - Agata -
  • 2015-01-29 18:15:21

    chej komentujący, to nie jest takie proste, że jak pani się wyprowadzi to nic się nie stanie. Mamusia za dwa dni będzie mieć raka, tatuś zacznie sikać do łóżka, mamusia dostanie gorączki, tatuś zacznie się jąkać, mamusia zacznie mdleć przy ludziach (na pokaz). Ja to wiem. Mmusia po to mnie urodziła, abym jej na starość dupę podmywała. Nie miałam pracy żyłam z zasiłku, mam kilka zawodów, znam język, mogłam jechać za granicę zarabiać po 7000 tys. brałał pożyczkę w Providencie, bo mamusia jak tylko syszała, że ja mogę normalnie żyć to zaraz gorączka, na wszystko chora... i ludzie mieli do mnie pretensje że ja mogłabym mamusię zostawić, a mama co? co mama zrobi? Więc siedzę dalej z mamusią, ta gada że żygać się chce. Gotuje codziennie, a potem gada jak to musi przy garach stać. Mam 50 lat nie mam już siły na jakiekolwiek zmiany w życiu. Tak byłam chowana rodzina na pierwszym miejscu, rodzice na pierwszym miejscu... a teraz czekam kiedy umrze i ja się wtedy uwolnię. Dopiero
    - Basia -