uwagi : pytania / uwagi : komentarze
Na naszym forum mamy
4966 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Mam dziwne i dręczące głosy, co robić?
- Czy odmawianie nowenny pompejańskiej ma sens?
- Obce cywilizacje w biblii
- List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
- wstrzemięźliwość poza granicą kraju i ...
- Wróżby andrzejkowe
- Czy składać przysięgę?
Najczęściej komentowane pytania
- Dlaczego niektórzy księża podczas posługi w Kościele są nieprzyjemni, a czasem wręcz obcesowi?
- Nierozerwalność małżeństwa?
- Masturbacja
Najdłuższe wątki
Autorzy
Człowiek czy Bóg?
2014-01-28 08:17:54
Jestem w związku z mężczyzną niewierzącym. Mój narzeczony pochodzi rodziny Świadków Jehowy, i od lat stara się odciąć od tej religii. Z kolei jego bardzo zaangażowani religijnie rodzice nie dopuszczają do siebie faktu jego niewiary, a on z kolei "dla świętego spokoju" i przymuszony ich prośbami pojawia się niekiedy wraz z nimi na zebraniach - co zresztą kończy się dla niego niezmiennie ogromnym poczuciem winy i hipokryzji, niemal depresją. Nie potrafi porozumieć się z nimi w sprawach religijnych, oni nie potrafią zaakceptować jego światopoglądu. Tego rodzaju walki i "przepychanki" spowodowały u niego ogromną rezerwę, wręcz strach, przed jakimikolwiek religiami.
Jednocześnie, jest osobą tolerancyjną i otwartą na poglądy innych. Wiedząc że jestem katoliczką i religia i Bóg są dla mnie sprawami istotnymi, nigdy nie żądał ode mnie odejścia od religii, nigdy nie wyśmiewał, zawsze podchodził do tej kwestii z szacunkiem (czego wielokrotnie nie potrafili moi inni niewierzący znajomi...). Po prostu sam nie chce mieć obecnie do czynienia z żadną religią, chciałby być w tej kwestii zostawiony w spokoju.
Wiem, że D. ma opory przed ślubem kościelnym - mimo iż wie że może występować wówczas oficjalnie jako osoba niewierząca i nikt go do przyjmowania mojej wiary nie będzie przymuszał. Wiedziałam o tym gdy mi się oświadczał. Powiedział mi wtedy jedno - że nie wie, czy będzie w stanie zdecydować się na ślub kościelny, ale nie będzie mnie w żaden sposób odciągał od mojej wiary, i że jeśli pojawią się dzieci pozwoli mi je wychować w mojej wierze i ochrzcić.
Teraz jesteśmy w narzeczeństwie, a ja z ust wielu osób słyszę zachęty do tego , aby postawić sprawę na jedną kartę - albo idziemy do ślubu kościelnego, albo się rozstajemy. Według tych osób D. ma w tej sposób "udowodnić że mu na mnie zależy"
Czy taki "szantaż" to naprawdę jedyne rozwiązanie? Ja osobiście nie byłabym szczęśliwa, gdyby ukochana osoba potraktowała w ten sposób mnie. Czy rzeczywiście Pan Bóg byłby zadowolony z takiego warunkowego pojmowania miłości? Czuję się postawiona pod ścianą - mam wybierać między Bogiem i człowiekiem? Według wielu powinnam wybrać Boga, ale nie wiem jak można pogodzić miłość do Boga z odrzuceniem drugiej osoby.....
Jednocześnie, jest osobą tolerancyjną i otwartą na poglądy innych. Wiedząc że jestem katoliczką i religia i Bóg są dla mnie sprawami istotnymi, nigdy nie żądał ode mnie odejścia od religii, nigdy nie wyśmiewał, zawsze podchodził do tej kwestii z szacunkiem (czego wielokrotnie nie potrafili moi inni niewierzący znajomi...). Po prostu sam nie chce mieć obecnie do czynienia z żadną religią, chciałby być w tej kwestii zostawiony w spokoju.
Wiem, że D. ma opory przed ślubem kościelnym - mimo iż wie że może występować wówczas oficjalnie jako osoba niewierząca i nikt go do przyjmowania mojej wiary nie będzie przymuszał. Wiedziałam o tym gdy mi się oświadczał. Powiedział mi wtedy jedno - że nie wie, czy będzie w stanie zdecydować się na ślub kościelny, ale nie będzie mnie w żaden sposób odciągał od mojej wiary, i że jeśli pojawią się dzieci pozwoli mi je wychować w mojej wierze i ochrzcić.
Teraz jesteśmy w narzeczeństwie, a ja z ust wielu osób słyszę zachęty do tego , aby postawić sprawę na jedną kartę - albo idziemy do ślubu kościelnego, albo się rozstajemy. Według tych osób D. ma w tej sposób "udowodnić że mu na mnie zależy"
Czy taki "szantaż" to naprawdę jedyne rozwiązanie? Ja osobiście nie byłabym szczęśliwa, gdyby ukochana osoba potraktowała w ten sposób mnie. Czy rzeczywiście Pan Bóg byłby zadowolony z takiego warunkowego pojmowania miłości? Czuję się postawiona pod ścianą - mam wybierać między Bogiem i człowiekiem? Według wielu powinnam wybrać Boga, ale nie wiem jak można pogodzić miłość do Boga z odrzuceniem drugiej osoby.....
Witam, Pan Bóg objawia się w Waszej relacji, i jeżeli wybieracie odpowiedzialnie miłość wybieracie też i Jego. Co do ślubu, to wykonaliście już dobrą i uczciwą pracę w temacie. Co będzie dalej? Oboje musicie zadecydować. A czy myśleliście już na przykład, jaka mogłaby być, czysto hipotetycznie, jego forma? Ślub można wziąć daleko od miejsca, gdzie mieszkacie, zabierają ze sobą tylko świadków...
zobacz komentarze [9]
2014-01-28 11:58:09
wyrwanie sie z sekty Swiadkow Jehowy jest niezmiernie trudne gdyz opieraja oni swoja wiare nie na Biblii a na wierze w swoje Brooklynskie autorytety i zrobia wszystko aby je zaspokoic, nawet klamiac w zywe oczy wbrew Biblii,na ktora sie przy tym powoluja.Zrobia na zlosc malzonkowi aby zadowolic starszego zboru.Nie cofna sie nawet przed rozbiciem rodziny.Bardzo trudna sytuacja przed Toba.Tych "wiele osob" rowniez bardzo zle Ci doradza.Nie stawia sie takich warunkow narzeczonemu bo sama nie jestes w sekcie a wolnym kosciele a malzenstwo to partnerstwo a nie niewolnictwo.Przekonanie rodzicow Twojego narzeczonego rowniez jest nieprawdopodobne gdy zbyt dlugo tkwia w sekcie.dobrze,ze Twoj narzeczony sie probuje z niej wyrwac.Jesli mozesz i czujesz sie na silachto poprostu porozmawiaj z nim na tematy bibline gdyz bardzo latwo jest wykazac klamstwa biblijne Swiadkow Jehowy najlepiej siegajac do dawnych ich nauk,tylko,ze nie beda przyjmowali tego do wiadomosci.Zreszta nie tylko oni bo i katolicy rowniez w glupoty uwierza...ale sprobowac mozesz.Sprobuj narzeczonego zachecic do str."Bednarski w obronie wiary" albo "Piotr Andryszczak klamstwa swiadkow Jehowy"...ale bardzo ostroznie gdyz twoj narzeczony jest psychicznie poraniony- BJ -
2014-01-28 13:23:57
Coś ksiądz "na okrągło" i miękko odpowiada - przecież świadkowie Jehowy to sekta. Dlaczego ksiądz wyraźnie tego nie pisze? Przecież ksiądz wie, że tkwienie w tym "wyznaniu" to zatracanie się tego człowieka, tym bardziej, że chce się od tego uwolnić. Ja radzę zerwać narzeczonemu ostatecznie z tymi ludźmi i byście porozmawiali z proboszczem Pani parafii o jak najlepszym rozwiązaniu dla Was. Ale z różnicami między wami w tym zakresie może być ciężko. Chociaż to już dużo, że powiedział, że nie będzie przeszkadzał w wychowaniu katolickim dzieci.- Monika -
2014-01-28 15:23:08
Do Autorki"Człowiek czy Bóg?" - Bóg. Może rekolekcje ignacjańskie bo widać, że nie możesz rozeznać bożej woli, która ważniejsza jest od przyziemnych zauroczeń.
- Jozue -
2014-01-28 16:51:16
BJ, masz rację mówiąc iż jest psychicznie poraniony. Jego cała rodzina należy do ŚJ - rodzice, rodzeństwo, dziadkowie itd. Ich nauki, wpajane mu od dziecka, nawet teraz (choć deklaruje się jako niewierzący i odcina się od tego nauczania) powodują problemy w wielu kwestiach - nawet tak prozaicznych jak wejście do kościoła w celach turystycznych, nie mówiąc już o uczestnictwie w Mszy Św. przy okazji np . ślubu przyjaciół, bycie gościem na urodzinach znajomych itp. - bo w jego głowie od razu pojawia się myśl o tym, że to zło. To bowiem było mu od dziecka wpajane. Trudno mi więc wymagać od niego aby z radością i bezstresowo przystąpił do ślubu w kościele katolickim.... Dla niego to nieuczciwość, udawanie - brać udział w obrzędzie przed Bogiem w którego nie wierzy, w kościele do którego nie należy. A ja będę się czuła jakbym kompletnie ignorowała i deptała jego poglądy i problemy...- autorka pytania -
2014-01-28 17:29:51
Nie chcę mieszać, ale piszesz, że ten człowiek pod presją rodziców pojawia się czasem na zebraniach Świadków Jehowy. A jeśli będzie tak robił po ślubie? Jeśli dla mamy będzie zabierał na te zebrania wasze dzieci? Porozmawiajcie o tym na spokojnie. Pogadajcie też o kontaktach dzieci z Jego rodzicami. Jakie one będą? Czy Jego rodzice będą w stanie uszanować to, że ich wnuki będą katolikami? Pamietaj, że to zawsze będą Jego rodzice, a On będzie Ich synem. To wszystko jest do przejścia, tylko wymaga dużo pracy i dobrej woli obu stron.- Ania -