Proszę o możliwie szybką odpowiedź-watpliwości...:(( Do ojca K. Wójta

2011-04-21 23:45:43

Proszę Ojca, co mam robić? :( Proszę mnie nie odsyłac... Byłam dziś u spowiedzi. Długo zwlekałam z nią. Spisałam sobie sporo grzechów ciężkich na kartce, ale nie wszystkie, bo ciągle mi się jakieś grzechy przypominały (w moim mniemaniu były ciężkie). Odczytałam te zapisane na spowiedzi z karteczki, niektóre, te niezapisane, zapomniałam wyznać. Wiedziałam, że cos tam pewnie pominę, ale zdałam się kolejny raz na pamięć, która mnie zawiodła. Tak mi wszystko w głowie latało. Ale chyba te najważniejsze wyznałam...źle zrobiłam, ze nie zapisałam reszty? Wszystko było ładnie pięknie, cieszyłam się, że się Bóg mi wybaczy, a tu nagle... przyjechałam do domu i mi się chce płakać, w drodze do domu miałam łzy w oczach. Mam problem... Proszę księdza, ten problem mnie męczy... zawsze tak mam... Wyznałam, że mam wulgarne mysli względem Boga, innych osób, także do tych, do których czuję urazę, żal. że takie coś mi po spowiedzi przychodzi. ALbo jakieś nieskromne mysli. Wyszłam z kościoła i zaświtała mi mysl, że teraz się zaczną te bluźniercze myśli. Jadąc autobusem, przemknęła przez mój umysł wulgarna myśl na koleżankę. Mam do niej jakiś cichy uraz, ale żeby zaraz bluźnic? Potem ta myśl przemknęła więcej razy. Czekając na busa do domu, patrzyłam na ludzi, o nich złe jakies myśli wulgarne miałam, wulgarne powiedzenia. DŁugo bus nie przyjeżdzał, to się lekko zdenerwowałam i znowu bluźniercza myśl... najgorsze jest to, że ja je przepuściłam przez swój umysł, i w tej samej chwili pomyślałam tak: "czemu ja tak myślę? tymi myslami już sobie załatwiłam całe Święta, już mam na sumieniu grzech ciężki". Płakać mi się chce, czuję się wewnętrznie brudna. Czułam oczywiście opór, czułam że jak tak myślę robie cos złego, choć w głębi duszy tak myśleć nie chce, przecież przed chwilą pojednałam się z Bogiem, tak mnie to zasmuciło, że teraz ciągle analizuję te myśli - co pomyślałam i czy przyzwoliłam na te myśli mojemu sercu. Jak taka zła mysli mi przez umysł przemyka - jest mi smutno, czuję, że zło mi się narzuca. I nie wiem czy ulegam - gdybym miała odpowiedzieć sama- to ja się z tymi myslami nie chcę utożsamiac. Ale często czuję, że musze je pomysleć, że ktos mi je podpowiada. I one są we mnie. Tak samo mam z myślami nieskromnymi, też mnie teraz atakują. ALe ja tego nie chcę! I dziś zaczęłam byc wobec tych myśli moralnie obojetna - są, i niech są. To wszystko. Nie rozwodzimy się nad nimi. Mam wrażenie, że oszukałam Boga przez te myśli. On mi wybaczył, a ja Go zawiodłam. Czy jeśli czuję niechęć do tych myśli, nieskromnych obrazów, w głębi duszy nie chcę myśleć, jak one mi podpowiadają, i choćby były najgorsze, wulgarne, a ja ich nie chcę... czy moge dalej przystępować do Komunii? ALbo jestem w stosunku do nich moralnie obojętna? jAKĄ POSTAWĘ PRZYJĄĆ? Ale ja je przepuszczam przez moj umysł! Czy nadal jestem w łasce i mogę pójść do Komunii w Święta? kurczę, taka (dobra) spowiedź, oczyszczenie... i zaraz te myśli:( I gdy się tylko denerwuję, i te myśli wulgarne przychodzą i rodzą w mej głowie śmietnik;( musiałabym chyba codziennie do spowiedzi chodzić z nimi... czasem przychodzą jak pomyslę o kimś, mam do tej osoby uraz, zazdroszczę jej... ale nie aż tak bym na nią bluźniła! ja nie chcę na nia bluźnic.... Co z Komunią? Proszę o odpowiedź....pozdrawiam...
  Dopiero dziś zauważyłem Twoje naglące pytanie. W tych dniach raczej nie mam czasu na odpowiedzi na Forum.

„I dziś zaczęłam byc wobec tych myśli moralnie obojetna - są, i niech są. To wszystko. Nie rozwodzimy się nad nimi." - i bardzo dobrze, to jest najlepsza postawa. Jak zaczynasz się bać lub postanawiać, że więcej nie pomyślę, to się od tych mysli w ogóle nie opędzisz. Nie ma tu sprawy grzechu, jest raczej sprawa natrętnych myśli, za które człowiek nie odpowiada. Nawet złe, wulgarne słowa samorzutnie przychodzące na myśl - pozostają tylko słowami. Nie są chciane, nie wyrażają tego, co czujesz, czego pragniesz. Bóg zna Ciebie „i przenika całego" (Ps 139) nie da więc się nabrać na wizerunek Ciebie kreślony natrętnymi myślami. Śmiało idź do Komunii - ten Pan, który jest „Bogiem z nami" (Emmanuel), zna Ciebie i kocha - On przecież pragnie być przyjętym, być blisko.

Masz już rozwiązanie: „I dziś zaczęłam byc wobec tych myśli moralnie obojetna - są, i niech są. To wszystko. Nie rozwodzimy się nad nimi." - odwagi i „tak trzymać".

Dobrych świąt życzę - w radości, bo Pan zmartwychwstały jest naszą mocą i obroną, Jemu można zaufac w pełni.

Kazimierz Wójt SJ

zobacz komentarze [2]