punkty spustowe

2011-06-08 09:44:44

Szczęść Boże! Jestem studentką Fizjoterapii II roku. Nasz program dydaktyczny obejmuje elementy medycyny chińskiej do której kościół ma zastrzeżenia...Pewnego razu miałam okazje uczestniczyć w spotkaniu z egzorcystą w ramach duszpasterstwa akademickiego, który opowiadał nam o pewnych zagrożeniach duchowych i od tego czasu zaczęłam się wahać i przejmować tym o czym nas uczą...od tego księdza wiem że sama wiedza na ten temat nie jest grzechem...że skoro mamy to w treści dydaktycznej to mamy się tego nauczyć i nie praktykować...Ja w tej kwestii nie miałam okazji z tym księdzem porozmawiać bo po pierwsze nie znałam za bardzo tematu a pytanie było zadane przez studentkę starszego roku a po 2 dopiero w miarę upływu czasu narodziły się pytania które chciałabym zadać.. mianowicie czy wszystko co jest związane z medycyna chińską stanowi zagrożenie duchowe i nie powinno się tego stosować nawet jeśli używa się tego tylko w aspekcie terapii mającej przynieść efekt leczniczy bez wierzenia w przepływy energii i wchodzenia w ideologię danej terapii? Zagłębiając się w temat chodzi o meridiany. Tak naprawdę w rehabilitacji używa się podobnych punktów zwanych punktami spustowymi które mają chyba taki sam przebieg jak meridiany (wnioskuje to z tego że w literaturze pisze że zabiegi wykonuje się na punktach spustowych lub akupunkturowych)... Czy w takim razie stosowanie takich zabiegów z wykorzystaniem tych punktów jest dozwolone? Inną nurtującą mnie sprawą są zabiegi związane z bańką chińską... Czy zastosowanie jej do innych czynności ( np masaż całego ciała by polepszyć ukrwienie tkanki) niż akupunktura (gdyż jest to alternatywny sposób stosowania akupunktury) będzie w porządku z wiarą chrześcijańską? z góry dziękuje za odpowiedź i bardzo się cieszę że znalazłam takie miejsce gdzie mogę zadać pytania dla mnie jako chrześcijanki bardzo ważne a w zamian mogę dostać rzetelną odpowiedź :) Bóg zapłać
  Właściwym pytaniem do jakiejkolwiek metody leczenia jest pytanie jak jest skuteczna i jak jest szkodliwa. Akupunktura nie jest magią, jest wykorzystaniem naturalnych procesów w ludzkim ciele. Nie wydaje się, żeby była szkodliwa, a umiejętnie stosowana może pomóc. Nie widzę powodów, żeby uczyć się metody i jej nie stosować. O ile wiem, nie ma tu żadnego wywoływania duchów, ani przywoływania „tajemnych mocy".

Jest natomiast kwestia sposobów opisu działania i wyjaśniania w kulturze chińskiej, w której ta technika przez tysiące lat dojrzewała. Aby w miarę swobodnie i rozumnie stosować jakąś metodę trzeba rozumieć jak ona działa, czyli trzeba mieć swój mentalny, funkcjonalny model „jak to działa". Takich modeli można tworzyć wiele. Wyobrażam sobie, że w jakiejś odciętej od świata, nietechnicznej cywilizacji nasze tłumaczenie działania radia byłoby zupełnie niezrozumiałe i przerażające. Łatwiej mieszkańcy oswoili by się i nauczyli obsługiwać gdyby tłumaczyć, że działa tam przyjazny duch Eteru, którego można przyzywać budząc duszka energii, który śpi pod tym, a tym przyciskiem, jest jeszcze duch przeszukujący i duch głośności - wystarczy do obsługi radia. Sposób działania urządzenia lub metody, a język opisu to dwie różne sprawy. Sposób wyjaśniania akupunktury w kulturze chińskiej niesie koncepcję człowieka i świata inną od tej, którą ukazuje nam chrześcijaństwo i nasza racjonalistyczna kultura na nim oparta. Myślę, że zmiana nazw np. meridiany - punkty spustowe nie jest po to, aby tylnymi drzwiami wprowadzać obcą nam koncepcję świata, ale jest zmianą języka opisu, abyśmy potrafili używać tamtej techniki bez przyswajania sobie obcej nam koncepcji człowieka i świata.

Czy to do końca się uda, nie jestem pewien. Myślę, że jak ktoś chce być rzeczywiście biegły w metodach chińskiej medycyny, powinien umieć spojrzeć na nie z perspektywy mistrzów, którzy przez tysiąclecia tę metodę doskonalili.

Czy jest to niebezpieczeństwem dla wiary? Może być, ponieważ ta, ogólnie mówiąc „energetyczna koncepcja świata" ma dla nas interesujący smak nowości i wnosi poczucie jedności z wszechświatem.

Niebezpieczną dla wiary jest także rosnąca ilość domniemań, iż „Kościół ma zastrzeżenia", lub „Kościół nie pozwala". Powstaje w ten sposób obraz Kościoła niestrudzonego w stawianiu murów i płotów wokół swoich wiernych - żeby nie widzieli, nie myśleli, robili tylko to na co mają zezwolenie. Nie jest to rzeczywistość Kościoła a jego karykatura. Niestety ta karykatura utrwala się w umysłach ludzi ciągle przez kogoś straszonych. Wówczas to przyjęcie religii Wschodu może kusić perspektywą wyzwolenia.

Kościół w natarciu, Kościół pierwszych wieków nie bał się obcych bogów, bożków, czy demonów. „Chrzcił" pogańskie święta, bywała, że i pogańskie figury podpisywał chrześcijańskimi imionami. Chrześcijanie wiedzieli, że bożki, którym poganie oddają cześć, nie istnieją, a Chrystus jest silniejszy od diabłów i demonów.

Chcę powiedzieć, że trzeba troszczyć się o swoją/naszą wiarę, żyć w bliskości z Jezusem, i nie bać się korzystać z tego, czym można ludziom pomóc - np. akupunktura.

Serdecznie pozdrawiam. Życzę udanej sesji.

Kazimierz Wójt SJ

zobacz komentarze [6]