Stały spowiednik

2012-10-21 11:02:19

Mam pytanie dotyczące stałego spowiednictwa. Długo stałam z boku Kościoła, popełniałam wiele grzechów i nie potrafiłam wrócić do Boga. Mając ponad czterdzieści lat, dzięki nowemu księdzu proboszczowi, który pojawił się w mojej parafii, odzyskałam na nowo wiarę. Jestem wdzięczna Bogu, że postawił Go na mojej drodze, jako znak dla mojego nawrócenia. Czuję, że rozmowy z nim oraz spowiedzi prowadzą mnie coraz bliżej Boga. Są dla mnie ogromną pomocą i kierunkują działania. Ponieważ jest on jedynym człowiekiem, który tak naprawdę zna moje serce i moje relacje z Bogiem, jakiś czas temu zdobyłam się na odwagę i poprosiłam o stałe spowiednictwo, jednak spotkałam się z odmową. Ksiądz stwierdził, że nie czuje się na tyle dobrym spowiednikiem, żeby się tego podjąć. Ponowiłam prośbę po miesiącu, jednak odpowiedź była taka sama. Nie wiem, czy tymi pytaniami nie popełniłam błędu, bo i tak co miesiąc spowiadałam się u tego księdza, umawiałam się na rozmowy (nigdy mi nie odmówił chwili spotkania). Poruszałam nurtujące mnie problemy dotyczące wiary i zawsze otrzymywałam w odpowiedzi kilka zdań, które pobudzały do refleksji nad dalszym życiem wiarą, motywowały do pracy nad sobą. Teraz mam wrażenie, że ksiądz (mimo iż stwierdził, że zawsze mogę do niego przyjść do spowiedzi, choć nie będzie moim stałym spowiednikiem), rzadziej siada w konfesjonale w pierwsze piątki. Kiedy o to zapytałam, powiedział, że ma dużo innych obowiązków. A ja cały czas myślę, czy dobrze zrobiłam, zadając pytanie. Może trzeba było pozostawić wszystko tak, jak było wcześniej? Nie próbować nazywać i sankcjonować tego, co tak naprawdę już funkcjonowało? Czy mają sens dalsze próby przekonywania do zmiany zdania?
Bardzo potrzebuję stałego spowiednictwa, a nawet kierownictwa duchowego, ale niezwykle ciężko byłoby mi opowiadać komuś od nowa o moim dotychczasowym życiu, a bez tego nie widzę możliwości poprowadzenia mnie w rozwoju życia duchowego. Musiałabym też szukać kapłana poza parafią, bo pozostali księża albo za szybko się zmieniają, albo nie potrafię nawiązać z nimi takich relacji. Poza tym uważam, że proboszcz doskonale mnie rozumie i jego prowadzenie naprawdę przybliża mnie do Boga.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Szczęść Boże!
Droga Pani, 
proszę nie uzależniać swego duchowego postępu od jednego człowieka na tej ziemi, bo on był tylko narzędziem, a nie sprawcą Pani nawrócenia. Jeśli istotnie się Pani nawróciła, w co nie wątpię, to do Pana Boga powinna Pani kierować swoje prośby, nawet o kierownika duchowego. Kierownik jest darem Pana Boga, więc jeśli aktualny proboszcz Pani tego odmawia, to proszę to przyjąć jako wolę Bożą. Dlaczego Pani odmawia? Nie wiem, ale jakiekolwiek by były jego motywacje, to jedno jest pewne:  Pani może to przyjąć jako zaproszenie Boga do pójścia w głąb relacji z Nim, gdzie kolejni ludzie będą tylko narzędziami. Myśli, że następny spowiednik czy kierownik Pani nie zrozumie albo że nie będzie Pani w stanie opowiedzieć mu wszystkiego od początku wydają się zwykłymi pokusami, które znikną natychmiast, jeśli znajdzie Pani stałego spowiednika. Zapewniam Panią, że to łaska i Pan Bóg jej Pani udzieli. 

Może warto też otworzyć inne perspektywy. Księża pracujący na parafi często ze słusznych racji unikają jakiegoś bardziej trwałego uwiązania się z poszczególnymi ludzmi, bo mają ich pod opieką setki lub tysiące. Ale istnieją też inne osoby, które pełnią posługi kierowników duchownych. Może warto by wybrała się Pani na jakieś sesje lub wprost rekolecje zamknięte, by poszerzyć swoje horyzonty? Nasze jezuickie domy rekolekcyjne stoją otworem, a nie jesteśmy bynajmniej monopolem w tej materii - sporo zakonów męskich i żeńskich prowadzi takie centra.

w każdym razie niech Pani dziękuje Bogu za dar nawrócenia i nie poprzestaje na tym czymś jednorazowym. To dopiero początke tej drogi. życzę wytrwałości i cierpliwości w zbieraniu nowych doświadczeń, zwłaszcza tych trudniejszych

Stanisław Morgalla SJ

zobacz komentarze [2]

Do o. Stanisława Morgalli

2013-02-24 23:27:33

Nie wiem, czy w dobrym miejscu umieszczam tę informację, bo nie jest to pytanie. Chcę podziękować Ojcu za udzieloną mi w tym wątku odpowiedź. Tak prawdę mówiąc, wyraziła ona kiełkujące we mnie, choć wtedy jeszcze bardzo nieśmiało, myśli dotyczące poszukiwania rekolekcji zamkniętych w jakimś zakonie. Powierzałam je Bogu na modlitwie. Trafiłam do oo. salwatorianów. Był to dla mnie rzeczywiście dar od Boga. Znalazłam tam nie tylko wskazówki do dalszej drogi i modlitwy Słowem Bożym, ale również, co odbieram jako niezwykłą łaskę, osobę, przed która potrafiłam się otworzyć. Dziś jest moim stałym spowiednikiem i kierownikiem duchowym, za co dziękuję Bogu z całego serca.
Proszę dziękować przede wszystkim Panu Bogu, bo od niego pochodzi ta łaska. Szczęść Boże!

Stanisław Morgalla SJ